Czyli dlaczego dopadła mnie fobia społeczna i jak mam sobie z nią poradzić?
I taki komć
Hej Pepsi, mam pytanie odnośnie nieśmiałości bo patrzyłam w szukałce. Jestem bardzo nieśmiała i bardzo wstydzę się ludzi. Stresuje mnie spotkanie kogoś znajomego w sklepie czy na ulicy. Bardzo boje się i wstydzę, co powoduje u mnie lęki. Więc powoli zaczynam unikać miejsc, gdzie będą znajomi, żeby nie musieć z nimi rozmawiać, bo to mnie wykańcza. Czy coś można z tym zrobić? Kiedyś słyszałam, że Anthony de Mello? Mogłabyś coś poradzić od siebie? Chciałabym się nie stresować i być osobą śmiałą. Nie walcz ze swoją fobią społeczną, bo gdzieś się schowa i dopadnie Cię szereg innych nałogów. Zaakceptuj to co jest i rusz ze skrzyżowania. Nerwica jak każdy nałóg i natręctwo, musi sama odpaść.https://youtu.be/JFVeXp-Tkp8
z miłością
Komentarze
To wystarczyło. Rozejrzalam sie wokół i zobaczylam wystraszonych zakompleksionych ludzi. W wiekszosci. Moje zdanie jest dla mnie najwazniejsze. Oczywiscie chetnie wyslucham opinii na moj temat ale juz nigdy nie będę się wczuwac w to co BYĆ MOŻE inni myślą o mnie.
W kawiarni wybieram stolik na srodku, gdzie mnie najlepiej widać - przewaznie jest pusty i czeka na mnie.
Polecam :)
Do dzisiaj lubię takich ludzi, lubię takie dzieci, takich nastolatków są super słodcy !!!!!!!!!!!!!!! :)
Taka lekkość i wolność przez Ciebie przemawia, tyle milości i uśmiechu słychać w głosie, że słuchasz i myślisz sobie dziżsas o co ja się martwię przecież to taka cool przygoda to żytko :))
ale ofkors nie masz tego stanu na stałe, bo musisz jeszcze ruszyć bardziej ze skrzyżowania
myślę o jednej kwestii którą często doświadczam w swojej grze...
akceptacja - oki tak jak powiedziałaś akceptacja jest niezbędna żeby ruszyć, akceptuje stan i ruszam z działaniem,
często czytając dużo książek o prawie przyciągania można wysnuć teorię, że wszystko jest po coś, jestem gruba po coś, i wsio i tak ma być ... nie wiem mam wrażenie, ze często się myli akceptację z godzeniem się na wszystko, jakby przyzwoleniem na stan rzeczy który nie zawsze jest cool..
dam przykład z mojego życia, firma rodzinna, pracuję cała rodzina, każdy jest inny, ja jestem szybka dla przykładu, mój brat ma żółwie tempo - swoje. oki nie powinnam oceniać, ale gdzie jest ta granica, ze możesz zwrócić uwagę, że dzwonisz prosisz żeby cos było szybko a to jest wolno, no może piszę tego komcia zawrotnie, ale wiesz akceptujesz ludzi, kochasz wszystkich ,ale masz firmę i pracujesz z nimi wiec jak to rozgraniczyć, bo chyba nie ma dwóch światów- tutaj matrix więc wymazuje wszystko co wiem, a po godzinach jest duchowość... ty masz biznes, pewnie kochasz swoich ludzi, ale pewnie też ich oceniasz jako pracowników - jak złapać ten balans?