Tylko 3 kroki, aby w końcu ruszyć z tego skrzyżowania
Gdy się odkłada widelec na poważnie, jednostka świadomości zdaje sobie sprawę z tego, że nie otrzymuje już strumienia danych. Zamiast tego zaczyna otrzymywać strumień danych z tego co wydarzy się w następnej kolejności. A więc pierwszą rzeczą, która dopływa do jednostki świadomości jest to, że nie przebywa już w tamtej przestrzeni wirtualnej. Nie ma już ani danych, ani strumienia danych. Babcia nie idzie nikogo straszyć, zaraz zaloguje się jako małe bebe.
I taki komć
Droga Pepsi, jeśli Ty tego nie wytłumaczysz, to już sama nie wiem kogo się poradzić … Otóż wstaję rano w świetnym humorze, pełna wdzięczności za to co mam i chęci do życia, po czym wychodzę na zakupy do miasta i wracam zupełnie inna. Kłócę się z ukochanym, narzekam, nie wierzę w siebie, nie mogę dokończyć obowiązków, bądź innych planów, które sobie założyłam na dany dzień. Czasem nawet mam trudność z ich rozpoczęciem, jestem pełna negatywnych emocji, agresji i irytacji do siebie, ukochanego, domu, otoczenia. Jednocześnie po powrocie do domu, czuję ulgę, jakbym wracała do swojej oazy spokoju i bezpieczeństwa. Co z tego, skoro wnoszę do tej oazy energię z miasta. Widząc podczas zakupów tych wszystkich ludzi z ponurą miną i wiecznym żalem wypisanym na twarzy, czuję jakby moja dusza i ciało niczym gąbka wchłaniała tę negatywną energię. Czuję ją później w murach mojego domu. Oszalałam, czy też coś może być na rzeczy? Do tego, w mojej sypialni często śnią mi się koszmary i krzyczę głośno przez sen, a mój ukochany regularnie budzi się między 3, a 4 rano, chociaż chce pospać do tej 6 przynajmniej. Budzi się tak, jakby był wyspany i coś wypycha go z łóżka, jak twierdzi. Schodzi na dół i po godzinie zasypia na kanapie. Cały czas chodzi zmęczony i niewyspany przez ten przerwany sen. O co chodzi z tą cholerną sypialnią? Dodam że moja babcia, poprzednia właścicielka domu zmarła około 2 lat temu. Śniła mi się na początku raz pozytywnie, raz negatywnie ale bardzo realistycznie. Jakby przychodziła. Teraz już tego nie robi. W ostatnim śnie przyszła się pożegnać i powiedziała do widzenia (taki był sen). Od tamtej pory spokój, ale dalej są problemy, ze spaniem i jakaś zła atmosfera w domu, pomimo tego, że między nami jest zgodna i miła. O mury mi chodzi….Masakra … Czy ja bardzo głęboko śpię, czy może się budzę powoli? Mam wrażenie, że to pierwsze. W sumie to od dziecka miałam wrażenie, że moje życie to sen, a wielki sens rzeczywistość jest gdzieś obok …. ech …Najwyższy czas ruszyć z tego skrzyżowania. Ale jak? Ale gdzie?
Przede wszystkim trzeba te wszystkie lęki i frustracje postawić na stole w kuchni i dokładnie się im przyjrzeć, bez kręcenia nosem, ale też bez ubarwiania sytuacji, jest jak jest i należy to wziąć na klatę. Nie wszystko rozumiem, lękam się smutku ludzi wokół, odczuwam silną empatię, wszystko dotyka mnie bardziej niżbym chciała, nie jestem tytanem pracy, łatwo znajdę pretekst, żeby nie działać. Lęk przekłada się na złość, smutek, nadwrażliwość, powiedzmy sobie szczerze przewrażliwienie. Acha, no to biorę to, zgadzam się, jest jak jest, widocznie po coś doszłam do tego punktu. Po tych oględzinach przychodzi najważniejszy moment. Mogę dalej nawiewać z ulicy, ale stresować się też w domu i udawać, ba, być prawie pewną, że w domu straszy, albo zacząć ćwiczyć odwagę.1. Odwaga, pierwszy trening, teraz jesteś odważna
Jeśli jest w Tobie tak dużo empatii, i czytasz z ludzi, jak z kart, to odważnie spójrz na smutną osobę, i wyślij jej przez czakrę między oczami miłość. Jak strzałą kupidyna zadaj jej błogosławieństwo, nie bój się spojrzeć na biedę, chorobę, zasmarkane dziecko, smutną kobietę, pijanego człowieka. Po prostu bądź odważna, a przynajmniej zrób ten pierwszy krok. Zobaczysz, że gdy odważnie spojrzysz na człowieka smutnego, nie weźmiesz jego energii, wręcz przeciwnie, dasz mu swoją i to wyrówna potencjały. Nie przyniesiesz do domu kurzu, brudu, ani ulicznej kiły.2. Rytuały, pierwszy, drugi i trzeci rytuał
Codziennie 4 szklanki, codziennie medytacja, codziennie aktywność fizyczna. Cokolwiek by się działo, rytuałom musi stać się zadość, to ustawia dzień, to leczy nerwicę.3. Krok trzeci, budzisz się, działasz, tworzysz, cokolwiek
Czyli ruszasz z tego skrzyżowania, bo nie ma po co na nim siedzieć, tam nawet nikt nie straszy. Buźka.z miłością
Komentarze
z netu :
ZASKAKUJĄCE RZECZY POWIEDZIANE PRZEZ DZIECI DO RODZICÓW :
-Byłem z siostrą, jej mężem i ich 2-letnią córką. Rozmawialiśmy o bliskich, którzy niedawno odeszli (mój ojciec zmarł niedawno). Mój szwagier przyniósł zdjęcie swojej mamy, która zginęła w wypadku samochodowym gdy miał 6 lat, i mi je pokazał.
Kiedy siostrzenica zobaczyła zdjęcie, zaczęła się śmiać. Zapytaliśmy ją co było takiego zabawnego, a ona spojrzała i powiedziała "To moja specjalna przyjaciółka, która mi śpiewa".
Nadal mam dreszcze, kiedy o tym pomyślę.
---------------------------------------------------------
-Przechodziliśmy przy starym cmentarzu, mój trzyletni syn spokojnie powiedział "Mój brat tu leży". Kiedy przypomniałam mu, że nigdy nie miał brata, odparł "Nie, mamo... z wcześniej. Kiedy inna pani była moją mamą".
---------------------------------------------------------------
- Wracaj spać, pod łóżkiem niczego nie ma.
...- Teraz jest za tobą.
Nadal nie mogę o tym zapomnieć.
-----------------------------------------------------------------
-Kiedy moja kuzynka miała dwa lata, jej mama ponownie zaszła w ciążę. Pewnego dnia podeszła do brzucha mamy i powiedziała "braciszek chory". Kilka dni później doszło do poronienia.
-----------------------------------------------------------------
-Kiedy mój syn był jeszcze mały, opowiadałem mu o uprawie ziemniaków. Opisałem jak się spulchnia ziemię, aby lepiej rosły, a on odpowiedział "Robiłem tak, kiedy byłem stary".
-------------------------------------------------------------------
-W samochód mojej siostry uderzył pijany kierowca i skasował samochód. Razem z nią jechał 4-letni siostrzeniec i niedawno narodzona siostrzenica. Kiedy nasza mama przyjechała do szpitala, siostrzeniec zapytał, czy może podziękować tym dużym panom. Mama zapytała kogo ma na myśli. "Babciu, tych dużych panów, którzy byli z nami w samochodzie, kiedy zrobiło się głośno i strasznie, którzy mnie objęli ramionami i ochronili".
Nawet rzeczoznawca ubezpieczeniowy nie potrafił wyjaśnić jakim cudem dzieci przetrwały to bez najmniejszego zadrapania.
----------------------------------------------------------------
- Dlaczego płaczesz?
- Zły człowiek.
- Jaki zły człowiek?
- Tam - powiedziała wskazując na ukryty w mroku narożnik pokoju za moimi plecami.
Kiedy się odwracałem, z półki w tym narożniku spadła lampka. Tej nocy spała w naszym łóżku.
----------------------------------------------------------------
-Moja mama opiekowała się moją córką, kiedy ja miałam wizytę u lekarza. Nagle mała powiedziała:
- O nie, babciu. Mama już dziś nie przyjdzie. Miała bardzo zły wypadek. Nie przyjdzie do nas.
Mniej więcej w momencie, w którym to mówiła, faktycznie miałam wypadek samochodowy, w którym o mało nie zginęłam. Nikt z rodziny jeszcze o tym nie wiedział.
-------------------------------------------------------------
-Moja siostra Hailey urodziła się dokładnie dwa miesiące po śmierci naszej prababci. Pewnego dnia Hailey się obudziła i oświadczyła, że obchodzi 95. urodziny. Kiedy próbowaliśmy jej wytłumaczyć, że to niemożliwe, popłakała się i krzyczała, że ma na imię Irene (tak na imię miała prababcia), a nie Hailey. To się ciągnęło przez cały dzień. Następnego dnia nic z tego nie pamiętała.
--------------------------------------------------------------
-Dziś mój czteroletni syn powiedział:
- Myślę, że żyjemy w udawanym świecie i ktoś się nami bawi.
- Co masz na myśli?
- Wygląda na to, że ktoś robi nam różne rzeczy, ale my ich nie widzimy, ponieważ my jesteśmy na tym świecie, a oni nie.
----------------------------------------------------------------
-Siostra opisała swojego wymyślonego przyjaciela: "Siedzi na łóżku i czeka na mamę. Sam nie może iść do domu z powodu jego ręki". Kiedy zapytałam o co chodzi z tą ręką, dodała: "Mama go rozjechała, kiedy rysował kredą. Dlatego zawsze płacze, bo nie lubi być martwy".
------------------------------------------------------------
-Mój 5-latek zapytał, kiedy będzie miał 23 lata. Powiedziałem mu, że za 18 lat, na co on odparł "No mam nadzieję, że wtedy znowu nie umrę. Tyle miałem lat ostatnio, kiedy poszedłem do nieba".
------------------------------------------------------------
-Mama opowiadała mi, że kiedy miałem 4 lata codziennie dużo czasu spędzałem u prababci i za każdym razem kiedy wychodziłem od niej, żeby wrócić do domu, mówiłem do niej "Bóg z tobą". Ale pewnego razu wychodząc powiedziałem "Idź z Bogiem". Mama poprawiła mnie, że nie tak się powinienem żegnać, ale ja się uparłem na "Idź z Bogiem".
Tej nocy prababcia umarła.
------------------------------------------------------------
-Córka miała trzy lata, kiedy pewnego dnia ubierałam ją rano. Od jakiegoś miesiąca czy dwóch codziennie budziła się w środku nocy z powodu koszmarów. Zapytałam ją co chciałaby na śniadanie i ona powiedziała, że śniadaniem podzieli się z martwym dzieckiem w szafie. Myślałam, że ma na myśli lalki, więc je wyciągnęłam, na co ona powiedziała "Nie, nie lalki, tylko martwe dziecko, które w nocy śpi na podłodze szafy".
-----------------------------------------------------------
-Kilkukrotnie poroniłam. Córka powiedziała kiedyś "Spotkałam we śnie twoje martwe dzieci. Chciały, żebym ci przekazała, że jesteś dobrą mamą".
---------------------------------------------------------------
Pozdrawiam cieplutko ;)