Ale ludzie nie służą nam do robienia na nich doświadczeń.
Samozwańczy wtajemniczeni zaśmiewają się z guru półinteligentów Paolo Coelho, jednak jego słowa z Alchemika, że kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu, są po prostu prawdą.
I taki komć:
Zastanawiam się nad pewna kwestia. Według „przepisu” z bloga zajęłam się ważnością innych, przez dłuższy czas nikomu nic nie mówiłam, ale dla innych byłam cała sobą. Niektórzy ludzie zaczęli to, według mnie, nagminnie „wykorzystywać”, codziennie zaczęłam dostawać miliard wiadomości o ich problemach, perypetiach. Niedawno zrobiłam pewne doświadczenie i spróbowałam w końcu coś o sobie nawinąć, zobaczyć ile osób się tym zainteresuje i coś na to odpowie, doradzi. Na całe 8 „bliskich” koleżanek tylko 1 zainteresowało, inne dosłownie to olaly i zaczęły znowu jak katarynki nawijać o sobie – ja, ja i ja. Odpuścić swoją ważność – okej. Ale źle się z tym czuję, że traktowałam wiele osób pod kątem przyjaźni, a jak przyszło co do czego to zweryfikowało się, że na prawie wszystkie osoby nie można liczyć. Nie chcę dłużej słuchać i poświęcać się innym, bo czuję się wyssana z energii, a gdy ja potrzebuję raz na ruski rok się wygadać, to mnie nikt nie słucha – czyżby to głos ego? Chciałabym definitywnie odciąć od siebie tamte bliskie koleżanki, po prostu raz na jakiś czas się spotykać (nie mówić o sobie, zająć się ich ważnością wtedy), ale nie poświęcać im codziennie czasu na ich problemy, wysłuchiwanie każdych codziennych perypetii. Pepsi what do you think? Czy to jest dobre podejście? Trochę się z tą ważnością pogubiłam.Zasady wirtualnej gry, zwanej "Planeta Ziemia" są zupełnie inne dla głęboko uśpionych, a inne dla budzących się ze snu. Bo ze świcką szukać przebudzonych całkiem. Są pewne zasady savoir vivre, i ludzie świadomi, a nawet wystarczy, że tylko kulturalni, nie obarczają innych swoimi problemami, chyba, że jest to koleżeńska wymiana barterowa, albo płacąc za tę usługę psychoanalitykowi. Najlepsze opcje, psychoanalityk i kurtyzana z lupanaru, płacisz, załatwiasz swoje potrzeby, nikogo nie wykorzystujesz, oprócz siebie ma się rozumieć. Mogą oczywiście pojawić się sytuacje ekstremalnie dramatyczne, gdy nikt nie zastanawia się, co wypada, a co nie wypada, po prostu wbijasz tam, gdzie można otrzymać jak najszybszą pomoc. Często ludzie bogaci, ci na świeczniku wpadają w pułapkę własnego ego, przekonani, że inni lubią słuchać cokolwiek, co dygnitarze mają do powiedzenia, a nie tylko to, co może pomóc słuchającym osiągnąć podobny sukces. Żyją w iluzji ego, bowiem ludzie zachowują się wobec nich służalczo, z serwilizmem zaśmiewają się z miernych dowcipów, i o niczym innym nie marzą, żeby móc w końcu rozluźnić żuchwy spięte sztucznym uśmiechem lizidupstwa.
Z gwiazdami jest już trochę inaczej, mogą bredzić trzy po trzy, a i tak będą wzbudzały fanatyczne, czy tylko miłosne uczucia. Wszyscy tutaj zalogowaliśmy się we własnej sprawie, z drugiej zaś strony jesteśmy jednością. Im bardziej denerwujące, wybijające z rytmu rzeczy wydarzają się w Twoim życiu, tym bardziej oznacza to, że Wszechświat, Ty sama, jako Absolut, pokazujesz sobie, że masz wciąż przekonania na tym polu, błądzisz, zapultujesz się i żebyś coś z tym zrobiła. Wszechświat bierze w dwa palce Twój nos, albo kawałek ciastobrzucha i mówi: zrób coś z tym:) Że wciąż jesteś w ścisku, zamiast w ekspansji, gdzie ekspansja to życie, a ścisk to śmierć. Ekspansja to tworzenie, ścisk to narzekanie. Tak czy siak, ludzie nie służą nam do robienia na nich doświadczeń, to Ci się akurat pokićkało. Ale skoro Twoje doświadczenie się zadziało, zastanówmy się, co Wszechświat chciał Ci po prostu powiedzieć? Nie bądź sztuczna, nie dziw się, że zagubione, osamotnione jednostki ludzkie, gracze, którzy nie mają pojęcia, że grają, w szponach własnego ego z którym się identyfikują wykorzystają każdy moment nieuwagi, aby wejść ze swoim "ale JA". A co dopiero, gdy dałaś na to zielone światło. Staromodny program, szkoła dla dam, gdzie uczą ludzi bez dobrych manier, posługiwania się sztućcami, trzymania łokci przy sobie właśnie przy jedzeniu, niemówienia z pełnymi ustami, niewchodzenia w słowo, nieodginania małego palca, niegapienia się podczas z kimś rozmowy w szybę, nie mówiąc o lustrze, a także właśnie niezamęczania innych własną osobą, a problemami w szczególności. A więc ten staromodny program byłby jak najbardziej pożądany, ale ludzie dają się skusić tylko, gdy pojawi się kamera i błysk fleszów, czyli do telewizora. Telewizor też jest niekulturalny, nawija o strasznych rzeczach przy jedzeniu, ale ciemny, uśpiony lud tego akurat pragnie, igrzysk i chleba.
z miłością
Komentarze
Ja nie daję pijakom i innym z zamglonym spojrzeniem złotóweczki, ale daję napiwki jak jestem zadowolona z dostawy, obsługi itd. Bo tak chcę.
Bardzo dużo korzystam, przyswajając wiedzę z tego bloga. Szczegolnie 44. Przestalam myslec o niesprawiedliwosci na kazdym kroku. A wydajac pieniądze nie myślę juz: braknie mi zabraknie! Tylko: jest ok, zawsze mam. I mam! Nie analizuję dokladnie ale co chwile coś wpada. Np. Znalazlam ładną gotówkę na nieuzywanym długo koncie (lol!) albo nagroda w pracy, jakis zaległy dług mi ktos oddał. Jest dobrze :)
Teraz art o związkach. Ja sobie wybrałam męża własnie takiego sobie. Zeby się n8e trząść i nie spinac. Meczylismy sie 15 lat.. Teraz zaczynam nowy zwiazek i, gdyby nie Ty Pepsi, znowu bym odepchnela od siebie super faceta. A tak, sytuacja opanowana. Bez napinki. Bedzie co bedzie. Jestem wszystkim czego on potrzebuje. Poza tym wolnosc pasja radosc i przestrzeń. Pieknie jest. DZIĘKUJĘ!
Z miłością 💚🍊 Kasia.
Druga historia: starsza kobieta oddaje za darmo wieszak (na marginesie, stary i strasznie brzydki), a po kilku dniach dzwoni i oczekuje w zamian pomocy przy przenoszeniu rzeczy podczas przeprowadzki. Nie wiem, dawanie z radością i bez spiny przychodzi chyba strasznie trudno.