Kobiety to kobiety, kumają bazę, w czarnym chałacie, czy bez.
Ostatnio Cezary opowiedział mi, że będąc w Arabii Saudyjskiej, oglądnął się (z niewidzialną aprobatą) za kobietą, z chodu wywnioskował, że młodą, z formy czarnego peplum, czy raczej czegoś znacznie bardziej zakrywającego ciało, w kształcie zakonnego habitu wywnioskował, że szczupłą, zgrabną i wysoką, przy czym w pełni zakwefioną. Ze zdziwieniem skonstatował fucka, którego mu pokazała. Fajna opowieść. A Ty kochana?
I taki komć:
Nie kochana, tylko zostałam zdradzona. Ale właśnie dlatego, ze taka byłam w związkuOczywiście, że brak Ci odwagi, żyjesz swoją fobią społeczną i w tych niskich wibracjach ściągasz niewspółczesne, przedpotopowe falluski, które używają archaicznych słów prosto z tragikofarsy kołuńskiej Gabrieli Z. mianowicie "nie szmacić". Korporacje potrzebują ciastoliny, ludzi do formowania w kulki i lepienia z nich dowolnych kształtów eskalujących korporacyjne cele. A Ty, pomimo tego, że jesteś własna, zachowujesz się jak ciastolina na nieswojej drodze, do nieswojego celu. Wiesz co odróżnia przeciętniaka od człowieka, który jest na swojej drodze? To nie tylko kwestia osiągnięć i sukcesów, chociaż zwykle to też, ale przede wszystkim krańcowo inne podejście do otaczającego świata. Przeciętniak czeka, jest styrany, ale w zawieszeniu, gdyż czeka. Niby małpuje, niby podgląda, ale wszystko ze swojej znanej ambonki na rozstaju dróg. Ambonka nazywa się różnie, a to chorobliwa nieśmiałość, fobia społeczna, a to niedoborowość (tego nie mam i tego nie mam), wszyscy są tacy okropni, trauma w dzieciństwie (brat dostał cuksa ale nie ja), a to poczucie niemocy, choroba, a nade wszystko nazywa się lęk zmieszany ze smutkiem, albo tylko sam lęk, bywa, że wścieklica. Z kolei człowiek na swojej drodze może, owszem, odczuwać negatywne emocje, ale i tak idzie i bierze to, co jest mu potrzebne. Wie, że tylko w tej drodze jest ratunek i odpowiedź na wszystkie pytania. Jest w drodze, nie zasiedział się na skrzyżowaniu, nie czeka na cud. Działa, tworzy, kreuje cokolwiek, niech to będzie życie rodzinne, czy firmowe, albo taniec uliczny. Można być kreatorem w domu, twórcą w zabawie z dziećmi. Kreacja jest stanem umysłu zgodnym z duszą, i niewiele ma wspólnego z ilością posiadanych przedmiotów, chyba, że jest to kreacja kolekcjonera, którą jednak dość łatwo pomylić z pokopanym nałogiem posiadania, gromadzenia, sknerowania.
https://youtu.be/orwb7v64KeA
z miłością
Komentarze
Mam 29 lat i wkrótce znajdę bogatego męża, który zapewni mi stabilność finansową i pomoże założyć biznes, a ja dam mu ciepło i atmosferę miłości i akceptacji. Piszę to dla osób, które chciałyby mówić, że ta praca nie jest na zawsze - wiem o tym :)
Jak się Pepsi (i inni) w naszej filozofii świata klasyfikuje połaczenie wysokiej energii kreacji z tak niską energią, o której wspomniałam? Ja się serio czuję kreatorką ich dobrego samopoczucia! Ich śmiechu, polepszenia nastroju poprzez inteligentną rozmowę, błyskotliwy flirt, rozważania o kosmosie i... kręcenie tyłkiem (taka prawda). Wspomnę jeszcze, że Twoja prawda jest też moją na tym etapie. A jeśli po prostu dorabiam sobie filozofię do świecenia golizną - też okej :D Akceptuję to totalnie. Jestem tylko ciekawa :)
Przesyłam miłość :)
Jesteśmy małżeństwem , para od 12 lat , dziecko lat 6 . Od zawsze coś tam było między nami nie tak , ale od kiedy mieszkamy razem tj 2,5 roku to jest dramat .
Nie wiem czy to moje ego rozwala moje małżeństwo ? Czy mój mąż ?
Od kiedy urodził się syn , jestem obwiniana o jego choroby , bo zawsze źle go leczyłam , jestem obwiniana o jego złe zachowanie bo mu pozwalam na za dużo .itd
Ja jestem obwiniana za wszystko , tłamszona i niszczona . Tak mi się wydaje że to przez niego , jednak co z moim ego ? Może to przez nie ? Gdybym odpuściła mu czyli mężowi wiele rzeczy może byłoby inaczej?
Kumulacja tego wszystkiego nastąpiła teraz na wakacjach - jechaliśmy na nie to cała drogę obwiniał mnie o to jak załatwiłam hotel , że co zrobimy jak go nie będzie , że tak beznadziejnie załatwiłam itd.
Jak hotel był , okazalo się że jakiś płyn wyciekł z samochodu , to moja wina bo mówię że auto jest popierzone .Na punkcie tego auta ma kompletnego świra .Taki jestem wspaniały i takiego wspaniałego auta się dorobiłem .
W domu nie robi nic bo on zarabia pieniądze , ja mam robić wszystko bo on zarabia , a ja ileś tam razy mniej .
Jak coś robi i mu się znudzi to rzuca to w połowie i nie kończy , tak samo rozrzuca swoje ciuchy , rzeczy , obiad mam mu podać przed nos . Jak mu nie powiem żeby trawę wykosił to nie zrobi nic , i powie że jemu nie przeszkadza .
O wychowanie dziecka jest następna jazda , jak syn go woła on pyta -co, ale jak woła syna i ten mówi co,to on mu odpowiada że mówi się proszę .I to taki mały jeden przykład jak go wychowuje , klnie przy nim na potęgę czego nie umiem zaakceptować
Jak się domyślasz Pepsi o wszystko jest jazda bo ja nie umiem zaakceptować jego zachowan - kiedyś czytałam opis Piotrusia Pana i to był on w 100 procentach .
Od kiedy mieszkamy razem w domu jestem cały czas chora , a on mi mówi że przez kurkumę i cały syf który rano pije .
Powiedz mi co ja mam robić ? Wisi nade mną rozwód...
Jesteśmy małżeństwem , para od 12 lat , dziecko lat 6 . Od zawsze coś tam było między nami nie tak , ale od kiedy mieszkamy razem tj 2,5 roku to jest dramat .
Nie wiem czy to moje ego rozpierdala moje małżeństwo ? Czy mój mąż ?
Od kiedy urodził się syn , jestem obwiniana o jego choroby , bo zawsze źle go leczyłam , jestem obwiniana o jego złe zachowanie bo mu pozwalam na za dużo .itd
Ja jestem obwiniana za wszystko , tłamszona i niszczona . Tak mi się wydaje że to przez niego , jednak co z moim ego ? Może to przez nie ? Gdybym odpuściła mu czyli mężowi wiele rzeczy może byłoby inaczej?
Kumulacja tego wszystkiego nastąpiła teraz na wakacjach - jechaliśmy na nie to cała drogę obwiniał mnie o to jak załatwiłam hotel , że co zrobimy jak go nie będzie , że tak beznadziejnie załatwiłam itd.
Jak hotel był , okazalo się że jakiś płyn wyciekł z samochodu , to moja wina bo mówię że auto jest popierdolone .Na punkcie tego auta ma kompletnego świra .Taki jestem wspaniały i takiego wspaniałego auta się dorobiłem .
W domu nie robi nic bo on zarabia pieniądze , ja mam robić wszystko bo on zarabia , a ja ileś tam razy mniej .
Jak coś robi i mu się znudzi to rzuca to w połowie i nie kończy , tak samo rozrzuca swoje ciuchy , rzeczy , obiad mam mu podać przed nos . Jak mu nie powiem żeby trawę wykosił to nie zrobi nic , i powie że jemu nie przeszkadza .
O wychowanie dziecka jest następna jazda , jak syn go woła on pyta -co, ale jak woła syna i ten mówi co,to on mu odpowiada że mówi się proszę .I to taki mały jeden przykład jak go wychowuje , klnie przy nim na potęgę czego nie umiem zaakceptować
Jak się domyślasz Pepsi o wszystko jest jazda bo ja nie umiem zaakceptować jego zachowan - kiedyś czytałam opis Piotrusia Pana i to był on w 100 procentach .
Od kiedy mieszkamy razem w domu jestem cały czas chora , a on mi mówi że przez kurkumę i cały syf który rano pije .
Powiedz mi co ja mam robić ? Wisi nade mną rozwód...
Chciałabym poprosić o radę, ponieważ pod pachami i na piersiach zrobiły mi się czyraki.
Jestem na diecie wegetariańskiej, czasami przechodzącej w wegańską. Karmię piersią od 4 miesięcy. Suplementuję B12, żelazo, magnez (z przerwami), wit. D. Co powinnam zbadać, żeby znaleźć przyczynę tego stanu?
Lekarz przepisał antybiotyk, więc aktualnie oboje z dzieckiem bierzemy probiotyki. Czy istnieje jeszcze jakiś sposób, żeby nas wspomóc?
Czego nie robić w tej sytuacji?
Wysyłam moc miłości i wdzięczności