Gdyby na siłę zamknąć w pokoju, dajmy na to Umberto Eco, hipotetycznie, bo odłożył już wyrafinowany, mediewistyczny widelec w tej grze, wraz z jakimś analfabetą, po pewnym czasie cierpieliby oboje. Dla analfabety kontakt z Umberto jest męczący. Dla Umberto analfabeta jest nie do zniesienia, gdyż nie jest w stanie dźwignąć cienia rozmowy wysokiej. Pańska męka.
Nie zamyka się intelektualistów z idiotami, podobnie jak dorosłych dzieci z rodzicami
I taki komć
A co zrobić, gdy wracasz do domu dosyć późno, a mama znów czeka z kotletem, mimo że od dwóch lat tłumaczysz, że jesteś dużą dziewczynką i sama dokonujesz wyborów zywieniowych. Wieprzowina mi śmierdzi, mięso jem, ale raczej ryby lub drób dwa razy na tydzień. Niestety tylko ja jestem wybrykiem, który je inaczej.
Jedzenie scala ludzi. Nas dzieli. Z jednej strony wdzięczność mamie, bo myśli o mnie, z drugiej moja złość za brak respektu dla moich wyborów. Niby taki głupi problem. Smażone, psikadła w domu, chemia w łazience na maksa, litry płynu do płukania na pranie.
Ja ignoruję robię swoje, staram się milczeć, czasem spojrzę z miłością na wyrzut negatywnej energii, choć wolę po prostu nie wdawać się w dyskusję. Zmieniam tylko siebie, a i tak są zaczepki i agresja słowna z tego powodu, bo robię inaczej i sobie szkodzę. Pepsi, mój awatar ma 25 lat i tak głupi problem.
Ps. Mogę się of korsik wyprowadzić jednak na swoje mieszkanie bez kredytu zbieram póki co i do pełnej kwoty brak, a w takiej atmosferze ciężko zostać milionerką i zdrowieć.
Swoją drogą, duże dziewczynki nie mieszkają z mamami.
Nie zamyka się intelektualistów z idiotami, podobnie jak dorosłych dzieci z rodzicami. I nie chodzi mi zupełnie o analogię co do IQ, tutaj, jak wiemy, bywa różnie, ale o praktycznie niemożliwą harmonię. Ten kotlet, to nic innego, tylko czarna polewka podana niechcianemu absztyfikantowi, już nic więcej ojciec panny nie musiał dopowiadać.
Jesteś za stara, żeby mieszkać w domu rodziców i codziennie mieć im za złe. Takie rzeczy można znosić od zbuntowanej nastolatki, ale Ty zachowujesz się jak Hindus w zatłoczonym pociągu lini Delhi Mumbaj. Najpierw tęsknie patrzy na 2 cm wolnego miejsca obok ciebie, a gdy się w końcu zgodzisz już wkrótce na wykupionym przez siebie miejscu nie ma miejsca dla ciebie, bo śpi tam pewien Hindus.
Tak się czuje Twoja matka, wie, że wykupiła sobie miejsce, a tu pewien Hindus udowadnia jej, że jej styl życia to zacofanie, dieta to gusła, i na pocieszenie własnego ego, od czasu do czasu obdarza ją protekcjonalną miłością, a tak naprawdę wyleguje się na jej miejscu. Każdego dnia Twoja matka coraz bardziej nie lubi siebie, a przez to nie lubi też Ciebie i to otrzymujesz. Kotlet moja droga, oznacza metafizyczne spakowanie Twoich walizek, bo nadszedł najwyższy czas.
Jest taka zasada, którą nagminnie łamią rodzice, bo nikt ich nie uczy, podobnie jak określania życiowych celów, również postępowania z własnymi dziećmi. Dobrze to opisuje Jordan B. Peterson jeden z najważniejszych współczesnych myślicieli, w swojej książce „12 życiowych zasad, antidotum na chaos". A więc 5 zasada, nie pozwól swoim dzieciom robić niczego, co wzbudza Twoją niechęć.
Dlaczego rodzice, czy tylko matka pozwalają na to, aby ktoś tak bliski jej, codziennie walił ją plaskaczem w ryj pod niezwerbalizowanym wprawdzie pretekstem, ale czytelnym nawet dla Pinokia, że jest ciemna jak tabaka w rogu i niczego z światłości eko nie kuma.
Albo od czasu do czasu protekcjonalnie klepał ją po głowie jak Benny Hill łysego dziadka. Matka pozwala z powodu programów softwarowych nałożonych na podświadomość polskich (i nie tylko) matek, ale nie lubi się coraz bardziej, dlatego karmi Cię galantyną z wieprzowych nóżek.
Możesz się wyprowadzić? Rili?
Zmieniasz tylko siebie? W takiej atmosferze ciężko jest zostać milionerką i zdrowieć? Rili? Słyszysz się Kochana? Wiesz kto napisał te słowa? Człowiek głęboko uśpiony. Życie jest teraz, udajesz zdeterminowaną, a jesteś po prostu wygodna, i obwiniająca swoją rzeczywistość, której jesteś autorką. Ty, a nie Twoja rodzina.
Powiem Ci coś zgoła niepopularnego, że w takiej właśnie atmosferze najlepiej jest zostać milionerką i zdrowieć, bowiem masz potężny imperatyw. Codziennie spisuj precyzyjnie określone cele na czas dłuższy, główne i cząstkowe. Powtarzaj je głośno. Codziennie badaj siebie pod kątem odkrycia geniuszu, zadzieje się to samo, gdy tylko wreszcie tuszysz z tego skrzyżowania. To skrzyżowanie to obwiniania zewnętrza za swoją rzeczywistość, którą wymyślasz sama. Widzisz tutaj jakąś antylogię?
Bądź zdeterminowana, bo dlatego dostajesz czarną polewkę w domu, żebyś poczuła ziarno grochu pod poduszką, i zmieniła w końcu łóżko, albo po prostu okazała wdzięczność, ale prawdziwą, ze serca. Na razie zachowujesz się, jak huba na drzewie, albo zarozumiała jemioła. Możesz w każdej chwili wejść na drogę sukcesu, jednak nikt nigdy go nie osiągnął, gdy nie przeżył i nie zrozumiał porażki. Okaż wdzięczność i naprawdę wyrusz w drogę.
lovju<3
>
Komentarze
Mieszkam z rodziną mojego męża w starej, zimnej ruderze z grzybem, po której latają pająki. Jego rodzice i rodzeństwo mają wielkie pretensje do całego świata za swoje cierpienie, ale im się nie dziwię bo tez takie miałam, razem użalaliśmy się nad sobą. Dlatego nie dziwię się że trafiłam do tej rodziny, przecież taką sobie stworzyłam rzeczywistość. Ale teraz chcę to zmienić, zmieniam siebie, szukam rozwiązań. Dzięki Tobie!
kontakt prywatny ze swoim BYŁYM szefem. Gadamy o wszystkim (narazie tylko przez telefon), zero seksualnych podtekstów. Wiem, że mu się bardzo podobam, on mi też. Ale na pierwszą randkę z grubej rury zaproponował czy może nie chciałabym do niego wpaść. Czy to z góry jest już przesadzone, że chce mnie tylko na raz?