Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
214 842 790
39 online
35 406 VIPy

Mąż narcyz, rozstanie, kredyt, nerwica, czy to można ogarnąć?

Stadium czwarte zanieczyszczenia ciała przejawia się objawami „dystonii wegetatywno-naczyniowej”, czyli właśnie coś jak nerwicy wegetatywnej (najczęściej rozpoznawana choroba Świata, prawie każdy to neurotyk) zaburzeniami przemiany materii, czy zespołem przewlekłego zmęczenia etc etc. Dla przypomnienia stadium piąte to zwyrodnienia, czyli etap wyniszczenia, w którym występują już objawy obiektywne i chociaż są słabe, to dają o sobie znać w badaniach laboratoryjnych i bardziej wyraźnych symptomach. A na koniec stadium szóste zezłośliwienia, gdy zanieczyszczenie dotyczy wszystkich struktur tkankowych, komórek, substancji płynnych, krwi, limfy i płynu międzykomórkowego. (Spisane na podstawie teorii homotoksykologii wprawdzie z 1955 roku, ale jakże jare, niemieckiego lekarza Hansa Reckewega). Jak widać nie ma za bardzo do czego pędzić.


I taki komć:

Pepsi, nabawiłam się nerwicy serca i jestem w totalnej dupie, dno dna i wahadła mnie zeżarły. 1. Bardzo wyczerpująca fizycznie i psychicznie praca, z której ciężko mi się wydostać. Szukam nowej, ale ona mi ucieka i to w bardzo bolesny sposób. Nie chcę opisywać sytuacji, krótko … czekam, jaram się, praca jest prawie pewna i … nagle zonk, nie możemy przyjąć. Książkowy przykład rozszalałych wahadeł! A z tymczasowej muszę uciekać, bo zdrowie mi podupadło, co dla korporacji jest tylko powodem do zwolnienia. 2. Związek, który się skończył. Po 17 latach doszło do mnie, że jestem ugotowaną żabą. Mój mąż to narcyz. Manipulował mną, a ja całe życie myślałam, że to wszystko moja wina, a on pozostawał panem i władcą na krańcu świata. Jesteśmy w separacji nieoficjalnej, ale mieszkamy w jednym domu. Dodam, że po tym jak rozszyfrowałam jego manipulacje, to on szuka co by mi tu zrobić, jak utrzymywać mnie w napięciu i stresie, zaczyna wmawiać mi rzeczy … ah dużo tego jest. 3. Dom na kredyt (ale on twierdzi, że ja mogę się wyprowadzić, a on sobie poradzi i nie chce nic regulować prawnie). Ogólnie nie mam chwili spokoju. W pracy stres, w domu stres. Serce mi pokazuje, że dość. Mam zamiar … ogólny dobrobyt, osobny dom, odzyskanie pewności siebie, spokój, marzenia … Pepsi … proszę jak to zrobić krok po kroku, by nie piętrzyć potencjałów, nie podkreślać swojej ważności? Realizować jego cele? Czy mogę prosić o artykuł o narcyzach i o tym jak wyzwolić się z piętna bycia ofiarą?


Nie ma co pisać o narcyzach, bo już z nim się rozstałaś. Jaki jest koń, ups, narcyz każdy widzi. Głęboko uśpiony wybitny egotyk, a na etapie rozwodu i tak prawie z każdego (w tym nie-narcyza) wyłazi istota dziwnie zachłanna, nieusłuchana, uderzona metalową sztabką w ośrodek dobroci. Zwykle chodzi o poniżenie i zdradę, gdyż ludzie są bardzo czuli na poniżenie, a zdrada ich wręcz zabija (patrz Jeszua), no i pieniądze, bo ludzie przede wszystkim nie znoszą rozstawać się z pieniędzmi. Gdy gubią, wydaje im się, że znacznie więcej stracili, niż gdy (znajdując dokładnie tyle samo) zyskali. Twój brak pewności siebie jest dokładnie tym samym spiętrzeniem własnej ważności, tyle że z przeciwnym znakiem, co jego wywindowany samozachwyt. Obydwoje zajęci jesteście piętrzeniem egotycznej ważności, dlatego siły równoważące uderzają po równo, chociaż Ty widzisz głównie swoje cierpienie i serce Ci na własną prośbę trzepocze, przydusza, straszy. Ten odseparowany mąż również przeżywa bardzo złe chwile, a jego zwierciadło rzeczywistości pokazuje mało przyjemny obraz. Stracił poważnego poplecznika wahadła, które sam rozhuśtuje, a także nie jest pewien, czy uda mu się zatrzymać dom, dlatego nie chce formalnego podziału majątku. Sra w gatki co będzie, bo narcyz jest snobem, jak ma już dom, to musi go mieć. To kwestia narcystycznego wizerunku. Jednym słowem jest w trzęsiawie, co również odbija się w Twoim lustrze, bo wciąż stoicie blisko siebie.

Co do nerwicy serca

Co do nerwicy serca, to dasz sobie z tym radę za pomocą oddechów i zrozumienia, że to jest nerwica wegetatywna, co oznacza stadium zanieczyszczenia ciała. To jest o stopień wyżej niż tłuszczak, który oznacza zanieczyszczenie awatara na poziomie trzecim. Nie ma po co podwyższać tych stadiów, ale po co ja to mówię? Należy więc wyjść od oczyszczenia awatara na poziomie fizycznym. Kuracja 4 szklanek (bardzo ważny magnez w drugiej szklance), nawadnianie, Greens & Fruits (z bogatym B complex w sobie), post przerywany jeśli masz nadwagę, długie spacery przygotowujące do biegania, D3 z K2, oddychanie przeponą, Omega 3 i unikanie alergenów, oraz złomu ze złomowiska w jedzeniu. Wyciszające rytuały i zrozumienie czym jest nerwica. Niczym takim, jak najbardziej należy się z nią pogodzić i ruszyć z tego skrzyżowania. W razie ataku paniki, palpitacji należy zacząć spokojnie oddychać i stanąć w przeciągu chłodnego powietrza, w zimie niekiedy wystarczy otworzyć okno. Naturalne drżenie ciała z zimna odwraca uwagę od serca. Dasz sobie radę z nerwicą awatara, gdy tylko zrozumiesz jak to działa, a okazuje się, że niemożność zaczerpnięcia dużego haustu powietrza do płuc łączy się najbardziej z brakami magnezu, który dodatkowo tracisz przez te wapory. Wracam do punktu pierwszego, czyli znalezienie nowej pracy. I co Ci tu będę nawijać, usiądź wygodnie i posłuchaj jak ładnie Jarkos czyta Zelanda w temacie.

Ponownie mąż narcyz

Niby to już nie jest Twoja rzeczywistość, ale widzisz skutki swoich nieprzyjemnych myśli w swoim lustrze. Masz zaprzątniętą głowę strachem o przyszłość, rozkminiasz też przeszłość, a to sprawia, że rośnie Twoja entropia, robi się coraz więcej chaosu, czyli odcinasz się od informacji. Wyjdź swojemu lękowi naprzeciw, pogódź się z tym, że teraz się boisz, nie oceniaj siebie, nie porównuj z nikim i skup się na swoim lęku i zacznij go rozbrajać. Zaśmiej się, co się może stać? Nic takiego, jesteś nieśmiertelna, jesteś tutaj nie pierwszy raz, poznaj tylko lepiej tę grę, którą (co śmieszniejsze) sama tworzysz. Nie ma mowy, żebyś miała cierpieć niedostatek, bo przecież znasz zasady transerfingu rzeczywistości, a chociaż chwilowo jesteś w dołku, to przecież błędy popełnia się po to, żeby doświadczać i uczyć się. Dusza niczego nie uważa za błędne, czy niewłaściwe, dla duszy wszystko jest okazją do doświadczania. To ego drży i składa się z samych przekonań. Ego boi się doświadczać nowego, dziwnego, innego, bolesnego, strasznego (w mniemaniu ego). Myśl o sobie dobrze i z miłością, a facia obok siebie nie musisz lubić, ale możesz go kochać jak wszystkich bezwarunkowo, bo to nieszczęśnik, nie kuma co robi z życiem. Jeśli chcesz, żeby odpadł z Ciebie, Ty jeszcze wcześniej musisz zejść z siebie.

Twoje cele

Cel powinien być jeden, za bardzo rozczłonkowałaś swoje cele. Niech to będzie na teraz ogólny dobrobyt. Trzeba tworzyć slajdy, przestać myśleć wciąż o swojej ważności, a te potencjały, które chcąc nie chcąc zawsze narosną w takiej sytuacji rozproszyć działaniem trzeba. Po prostu rusz z tego skrzyżowania. Nie żałuj niczego, wszystkie doświadczenia są Twoje i będą bardzo przydatne, bo dzięki nim nauczyłaś się lepiej grać, gdy pojmiesz, że grasz i jakie są gry zasady. Życie osoby bez dołujących przekonań jest ciekawe, radosne, pełne dziecięcego zadziwienia czymkolwiek. Nie wiesz co będzie, a będzie dobrze, bądź dzieckiem zaciekawionym i zachwyconym każdym dniem. Gdy będziesz myślała jak starzec z czapą przekonań, że po rozwodzie jest kijowo, że być żoną narcyza jest beznadziejnie, że odejść z korporacji jest nerwowo, że stracić dom na kredyt jest smutno. To wszystko są przekonania matrixowe, straszą Cię, podnoszą entropię, w głowie masz przez to chaos, serce świruje ze strachu. Działanie bez sensu, bo nasze awatary mogłyby żyć znaaacznie dłużej, gdyby tylko w głowie nie panował chaos, przekonania, wysoka entropia. Coraz mniej danych. Właśnie takie sprawy w końcu implikują system do utylizacji awatara.

Zacznij w końcu żyć. Mówże wreszcie „tak”. Zobacz w tej sytuacji dobre rzeczy, szansę na przeżywanie czegoś nowego, świetlistego dnia. Zresztą szum deszczu i grzmot burzy też jest zadziwiająco piękny. Zobacz siebie w świetnym życiu, potem rozglądnij się na luzie za swoimi drzwiami, a na już, żeby rozproszyć potencjały oczekiwania na spełnienie, jak najlepiej wykonuj to, do czego się najęłaś. Czy to w korporacji, czy obecnie w domu. Zrób to najlepiej jak potrafisz, ale serca już tam nie musisz wkładać. Będzie lepiej niż myślisz. Będzie idealnie.

z miłością

(Visited 6 511 times, 1 visits today)
-
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Może rzuć też gałką na to:

Dobre suplementy znajdziesz w Wellness Sklep
Disclaimer:
Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.

Komentarze

  1. avatar malena 3 grudnia 2018 o 21:42

    Serio? Serio to jest az takie proste? Pepsi, co się dzieje jeśli naprawdę to wszystko i jeszcze więcej wiem, rozumiem, ale jest to jakby nie do mnie i nie o mnie? Cała ta wiedza, zdobywaniu której poświęcam każdą wolną chwilę wyszla mi tak naprawdę na niekorzyść. Bo na przykład – co z tego, że widzę jak działa system choćby szkolnictwa, jaki jest kulawy, wstrętny i nieludzki . Po co mi ta wiedza, po co spadnięcie klapek z oczu w tym i innych tematach jak po pierwsze – sama w takiej instytucji pracuję a po drugie- wysyłam tam własne dzieci, bo nie mam siły, wsparcia, odwagi i pomysłu jak zrobić inaczej. Lepiej byloby chyba siedzieć w tym matrixowym psychiatryku jak większość i nie wiedzieć o bożym świecie. Dlaczego ten impuls żeby szukać wiecej, dalej, szerzej pojawił się u kogoś, kto teraz tego nie umie dźwignąć? Dałam się złapać w kolejną pułapkę? Jeszcze bardziej wyrafinowaną, bo teraz tak- mąż jakiś daleki, obcy, niekumający, dzieci wkręcone w system pomimo moich starań żeby nie i ja- wystrachana, z nerwicą i garbem poczucia winy z przodu i z tyłu, że już ledwo łażę, wiec głównie okupuję jakieś hujowe skrzyżowanie w Chujmiętkach (jest ponoć taka miejscowość ?). I pytam siebie what’s now? Dziękuję Ci kochana i będę dziękować czy zalegam na trotuarze czy idę?

    1. avatar Jarmush 4 grudnia 2018 o 07:02

      Wszystko jest idealne i przychodzi na czas. Życie w nieświadomości i działanie na podświadomce jest owszem pociągające, ale świadome życie, gdy widzisz jaka jesteś, a gdzie Cię nie ma jest piękne i ciekawe. Tak do tego podejdź, a nie jak roztrzęsiony egotyk, który musi jutro zdać egzamin. Uszanuj, że dzieci śpią, uszanuj swoje zatrzymanie, to wszystko jest po coś. zanurz się w doświadczanie, zaakceptuj chaos, bo obniiżanie entropii jest cudowne, ozdrowieńcze, szczęśliwe. Ale żeby obniżać, wcześniej musi być chaos. I Ty teraz masz taki chaos, mniej danych, ale każdy krok już będzie działał porządkująco, gdy zrobisz go uważnie, nie automatycznie. Oddaj się teraz w najem czynnościom, pracy, i kreuj. <3

  2. avatar aisak 3 grudnia 2018 o 21:50

    Cześć Peps, co prawda powyzszego wpisu jeszcze nie przeczytalam, ale nadrobie. Pisze do Ciebie, bo moje ego znalazlo na mnie niezlego haka. Planujemy z mezem potomstwo. Ale od jakiegos czasu mam przeswiadczenie w glowie, ze bede miala niepelnosprawne dziecko. Malo rzeczy wzbudza we mnie strach, ale to wlasnie do nich nalezy. Gdy chce zaakceptowac, zgodzic sie, podpowiada, ze w ten sposob sobie to przyciagne. Byc moze jest mi to potrzebne, byc moze to sa zagrywki Egoska. Tylko odpowiedzialnosc za sprowadzenie na ten swiat osoby, ktora byc moze bedzie ciagle cierpiec jest dla mnie straszna. Czy to sami rodzice sprowadzaja dzieci niepelnosprawne? z szacunkiem, k.

    1. avatar Jarmush 4 grudnia 2018 o 06:54

      Dżizasssss, to normalny strach, czyli ego, ale dopóki nie zrozumiesz o co chodzi, nie zaczniesz się budzić, nie miej dzieci.

  3. avatar Werka 3 grudnia 2018 o 22:04

    Wow Pepsi dziękuję z całego mojego roztrzepotanego serca!! ??

  4. avatar Werka 3 grudnia 2018 o 23:32

    Wow Pepsi dziękuję z całego mojego roztrzepotanego serca ??

  5. avatar Ela 4 grudnia 2018 o 00:44

    Dzięki Pepsi, a Jarkos rzeczywiście pięknie czyta Zelanda. Całuski.

  6. avatar grzesia 4 grudnia 2018 o 08:44

    No dobra Peps.. mam podobną sytuację..
    Ktoś mi Pana walnął kilofem w ośrodek dobroci i przyzwoitego zachowania.. w domu wieje Mordorem
    Myślę sobie, że mnie wkurza i myślę sobie, że jakoś się z tego wymiksuję.. choć nie będzie to akcja na dziś o 17:30 (chociaż.. kto wie.. )
    Tylko..
    Skutkiem zmiany Panu odbiła palma na punkcie motoru.. nawet fryzura zaczęła mu się na kask układać..
    I ja mu pomagam w osiągnięciu tego zamiaru… tzn nie napieram, nie gram pierwszych skrzypiec, muzyką dyryguje Pan w kasku.. ale ja, np., jako macher komputerowy pomagam wystawić graty na allegro..
    Nie dygnie mnie to? Bo jak dobrze wiesz, każdy dobry uczynek ma swoją słuszną karę

    A kuźwa niech ma…

  7. avatar Monika 4 grudnia 2018 o 09:30

    Każde zdanie jest piękne.
    Ale trochę sie przestraszylam bo mam wielkiego tluszczaka na plecach pomimo ze jestem szczupla wysoka dbam o diete i biegam. To znaczy ze jestem zanieczyszczona w 3 stopniu???

    1. avatar Jarmush 4 grudnia 2018 o 10:42

      tak, 4 szklaneczki się kłaniają, ale nie martw się za bardzo, bo pierwszy stopień to zwykłe wydalanie kału i moczu

  8. avatar Kinga 4 grudnia 2018 o 10:50

    Powodzenia i szczęścia dla bohaterki tej historii. Bądź silna.

  9. avatar Anutek 4 grudnia 2018 o 11:41

    Pepsi a czy pietrzeniem swoich potencjalow, swojej waznosci mozemy przyczynic sie do tego ze ktos umiera/popelnia samobojstwo?

    1. avatar Jarmush 4 grudnia 2018 o 12:17

      Nie, siły równoważące grzmocą tego co piętrzy

      1. avatar Anutek 4 grudnia 2018 o 22:27

        Ale czy to moze byc „ich” sposób by wlasnie grzmotnąć? bo jakby nie patrzec, taka sytuacja [gdy ktos popelnia samobojstwo] rownoje waznosc bliskich osob drastycznie.

        1. avatar Jarmush 4 grudnia 2018 o 22:36

          ludzie, którzy wylogowują się na własne żądanie, bez powodu, którym jest niemożność życia, zwykle nie robią tego pierwszy raz, tylko właśnie w ten sposób, nie kończąc doświadczania sobie wychodzą z gry, ale czy to należy rozpatrywać w takich relacjach, o których mówisz, nie uważam. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni, i śmierć kogoś w Afryce też musiałaby być działaniem sił równoważących dla każdego na Twojej ulicy, czy tak jakoś rozumuję.

          1. avatar Anutek 5 grudnia 2018 o 09:23

            Dziekuje Ci droga Pepsi za odpowiedz i za to ze jestes <3
            Tyle jeszcze niewiadomych w tej ukladance 🙁

  10. avatar Maggie 4 grudnia 2018 o 18:28

    Ja już nie czuje lęku , nie wiem co gorsze ale czuje takie zobojętnienie . Kiedyś jak był stres to taka „walka „ się włączała … teraz kiedy stres jest spory to poprostu przychodzi wkurw i złość a potem obojętność . Nawet na męża z którym pracuje w tej stresotworczej pracy . Nie wiem o co chodzi .. czy się uodporniłam czy to jakaś załamka już

  11. avatar Dori 5 grudnia 2018 o 20:18

    Hej Pepsi. Piszę we śnie, ale nie wiem jak się z niego wybudzić.
    Jestem w tej chwili z pewnym Panem w związku na odległość. Ów Pan jest naprawdę spoko, z tym, że ja nie czuje do niego jakiegoś głębszego uczucia. Czasem z nowo poznanym kimś potrafię się już lepiej dogadać i poczuć coś-jakieś porozumienie dusz, czy jak to nazwać, whatever.
    Owszem, lubię spędzać z nim czas, ale gdy go nie ma to też „nie wzdycham, nie płacze” ( pewnie się naoglądałam kiedyś za dużo Zbuntowanego Anioła czy innej Lusmarii l i teraz myślę, że tak powinno to wyglądać) 😀 ale ja w ogóle nie odczuwam żadnej tęsknoty i jestem z nim ot tak, bo jestem, ale żadnej przyszłości z tym związkiem nie wiąże i mam poczucie, że i tak się zaraz rozejdziemy, bo za bardzo się różnimy.
    Mamy bardzo odmienny „lajfstajl”. Ja nie jem mięsa,ryb, bo mi po prostu smutno na myśl, że takie fajniutkie zwierzaki musiałyby zostać zabite, żebym zjadła kawałek kotleta. On znowuż sobie nie wyobraża życia bez mięsa, jest myśliwym i żołnierzem, i uważa, ze cały czas musi o wszystko walczyć. Też spoko, taka jego droga, ale nie wydaje mi się, żeby mi się chciało z nim tę drogę dzielić.
    I w sumie też nie jestem pewna czego oczekuje w tej chwili od Ciebie, droga Pepsi, ale zauważyłam, że czasem mówisz coś takiego, co już dawno miałam w sobie, tylko nie umiałam tego nazwać.
    Może teraz też w twoim komentarzu przeczytam o co mi chodzi, bo tak się pytam sama siebie i już myślę, że zakończę ten związek, bo jakoś nie ma sensu tego ciągnąć, a później spędzam z nim weekend, jest fajnie i miło i znów siebie pytam czy powinnam zakończyć te relacje? I wtedy już nie wiem, bo może oczekuje za dużo od tego związku, bo może to całe gadanie o „bliźniaczych płomieniach” to jakaś ściema i nasza relacja, w której ani nie jestem zbyt szczęśliwa ani tez nie jestem nieszczęśliwa jest spoko.

    1. avatar Keyt 5 grudnia 2018 o 21:45

      Wtrącę swoje 8 groszy, choć ja nie Pepsi, ale po pierwsze, dzięki za fragment o Lusmarii, parsknęłam śmiechem po jego przeczytaniu 😀 A po drugie, mam ostatnio podobne rozkminy, jeśli jednak te rozkminy nie skręcają za bardzo w bok, to po prostu Go kocham i żyję po swojemu ten kawałek od Niego. W gorszych chwilach zastanawiam się, że w zasadzie czemu On? Wspólnego mamy niewiele, jeśli już, to raczej te mniej korzystne strony, ale od tych huśtawek, czy to tak powinno wyglądać, to nic dobrego nie przychodzi. Albo w te, albo we w te. Wzburzone wody i brak zdecydowania niosą za sobą brak poczucia sensu tej relacji. A na ten moment wystarczy albo Go zaakceptować, albo podziękować. Bezsensowna strata energii obu stron od wiecznego dryfowania. A, że to dryfowanie powoduje ja, to ostatecznie wybieram akceptację i obserwację, koniec z wizjami, że związek to jakieś cuda na kiju. Po coś to się zapoczątkowało 😉

  12. avatar Zuza 6 grudnia 2018 o 06:05

    Hej Pepsi 🙂 W artykule wspomniałaś o nerwicy wegetatywnej, dlatego postanowiłam tu zapytać. Od dziecka na skórze moich nóg i rąk (dokładnie łydki, okolice kolan, początek ud oraz przedramiona) mam białe punkciki, które znikają po potarciu dłonią. Przez moment skóra jest różowa, po czym znów wracają. Są tak widoczne, że swego czasu zrezygnowałam z krótkich nogawek latem, bo ciągle ktoś mnie zaczepiał i pytał co mi jest:) Nie jest to skóra marmurkowa, tylko wyraźne białe punkty.Dermatolog powiedziała, że to właśnie objaw nerwicy układu wegetatywnego. Czy to oznacza skurcz jakiś drobnych naczyń włosowatych? Problem z krążeniem? Może ktoś z czytelników ma jakieś informacje w temacie bądź sam tego doświadczył. Będę wdzięczna za jakiekolwiek info. Owocek:)

  13. avatar Lucy 6 grudnia 2018 o 19:29

    Nie wiem jak i gdzie do Ciebie napisać, ale moje ego robi ze mną co chce. Całe moje jestestwo skupia się na tym, że nie jestem w stanie funkcjonować w związku, w sensie żadne mi nie wychodzą. Faceci pojawiają się i znikają na miesiąc, max. 3, raczej traktują mnie jak zabawkę, a jak któryś traktuje mnie poważniej, to albo kompletnie i totalnie mi nie odpowiada i w jego obecności dostaję „wkurwa”, albo jak skłonię się ku rozsądkowi, bo inteligentny, niebrzydki, dba o mnie to nie ma kompletnie chemii, w łóżku jest do bani i też się rozsypuje. Już nie wiem co jest ze mną nie tak – czy jestem trędowata? Mam jakąś skazę na duszy, charakterze? A obiektywnie jestem ogarnięta, niebrzydka, zadbana, wykształcona, zawsze słyszę zdziwienie, że nie mam nikogo. A z drugiej strony faceci jacy do mnie ciągną to praktycznie same przebrzydłe żmije i oszuści. Żonaci, albo prawie żonaci, grający na dwa fronty, chcący tylko mnie przelecieć. Zaczynam nimi gardzić. W mojej głowie jest kompletny chaos. Jak mam ruszyć ze skrzyżowania? HELP

  14. avatar Magdal 7 grudnia 2018 o 09:07

    Pepsi, a co z „życzeniówką”. Tzn. tworzeniem magii, zaklęć, afirmacji. Rzucam sobie hasło: „Jeśli on TAK* robi, to się rozstaniemy, jeśli TAK* nie robi to się wszystko poukłada”. Jaką moc mają takie słowa. Czy to piętrzenie potencjałó? Mi już wszystko jedni jak się sytuacja rozwinie. Po prostu chcę mieć święty spokój, nie miotać się i nie zastanawiać nad tym, tylko zostawić to własnemu biegowi, a podświadomości dać znać jakie jest moje życzenie/zamiar w tym temacie.

    TAK*cokolwiek co powoduje konflikt

    1. avatar Jarmush 7 grudnia 2018 o 09:09

      piętrzenie, zawsze wyjdzie na nie, bo tak 🙂

      1. avatar Magdal 7 grudnia 2018 o 11:55

        He he, no pięknie, czyli jednak piętrzenie, no cóż, to będzie finito:D

  15. avatar Tess 24 kwietnia 2019 o 20:08

    Czytam, a historia no prawie jak moja. No u mnie dochodzi jeszcze zdrada, 2 dzieci, brak praw do domu, wspólna praca, i jego chęć odbudowy i naprawy wszystkiego. Czyli troszkę jakby mniej przyjazna atmosfera do oświecenia, a stoliczku nakryj się dla wahadeł. Ale Pepsi piszesz „zaśmiej się”, no i właśnie zaczęła, się śmiać. Hmmm, fajna sprawa. Rano zostawiam pada z tym postem na stoliczku. Tak, by się pośmiać od rana, tak od razu po przebudzeniu. I pójdę pobiegać znów, może znowu będę miała odlot, jak ostatnio. Buziaki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum