Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
215 010 785
77 online
35 461 VIPy

Jak przejść przez rozwód i nie być zazdrosną o przyszłą żonę własnego męża?

Czyli jak poradzić sobie z bólem rozstania?

Komć: A ja własnie dziś powiedziałam: dość milczeniu, udawaniu i grze pozorów, jaka od dawna toczy sie w moim związku. Mój partner nie oponuje, nie mówi: naprawmy to, spróbujmy … i na wszystko sie godzi. W sumie miałam nadzieję, że mnie zatrzyma, nawet sama proponowałam wspólną terapię, ale odrzucił ten pomysł. I ta świadomość, że jest się niekochanym tak boli i ten strach, jak pójść znowu samotnie mimo, że małe dziecko i starsi też na to patrzą? Wiem, że kiedykolwiek by się to nie stało, to łatwe nie bedzie, ale jak przejść przez rozwód? Rozstanie ze spokojem, żeby się nie pochorować, żeby nie wibrować zbyt nisko, nie wypominać złych rzeczy, nie pamiętać zaznanych krzywd, nie być zazdrosnym o jego nową panią (być może taka jest, a być może się pojawi). Pepsi, proszę napisz jak poradzić sobie z bólem rozstania? I ucisz choć na chwilę ten strach we mnie! Znów czuję się odtrącona … Dzięki za komcia. Człowiek nie rodzi się z gotową duszą, czyli świadomością. Musi ją ukształtować. Gdy śpi, ani on, ani jego świadomość nie wzrasta. Jak większość ludzi, jesteś opętana pragnieniami. Uzależniasz swoje szczęście od drugiego człowieka, na którego nie masz wpływu. Masz wizję (pragnienie), jak powinno wyglądać małżeństwo, masz wizję jak dołujący jest rozwód i już myślisz o zazdrości o kobietę, której nie znasz i nie masz pojęcia, czy istnieje. I nagle dochodzi jeszcze strach o niskie wibracje. Pomieszanie z poplątaniem, a matrixik już zaciera ręce. Duuużo będzie żarcia. Na Twojej drodze stanął mężczyzna dokładnie taki, jaki mógł w tym momencie, czyli najlepszy dla Ciebie. Innych nawet byś nie spotkała w tym czasie. Nawet w sklepie nie otarłaś się o innego rękawem. Każdy jeden byłby podobny  do tego, bo takie jest prawo rezonansu. Mówisz, że to koniec, że dość milczenia, a oczekujesz, że to on się zmieni, że nagle będzie chciał Cię zatrzymać. Nie rozumiesz, że żeby zmieniło się coś wokół Ciebie, to Ty musisz się zmienić? Mówisz o jakichś wibracjach, a nadal nie pojmujesz, że wszystko jest po Twojej stronie. I nagle duchowość, zamiast stać się krokiem do wyzwolenia i przebudzenia, staje się kolejnym obciążeniem, powodem do strachu, tym razem o niskie wibracje. Masz świadomość jaki to absurd? Żeby to wszystko ogarnąć, musisz przestawić się na tryb bierności, przyjmowania tego co jest, stań się po prostu nieaktywna. Przede wszystkim jak najmniej aktywności myślowej. To jest jedyna droga do tego, aby Twoje wewnętrzne „ja” rozkwitło. Skończ z tymi emocjami rosyjskiej kochanki, pełnej egzaltacji, scen i paniki. Nie musisz nic robić w tej kwestii. Co Cię teraz obchodzi rozwód? Co Cię obchodzi, co będziesz wtedy czuła? Po prostu, jak przyjdzie czas na rozwód, wtedy go przeżyjesz najlepiej jak będziesz na dany moment potrafiła. I tak ze wszystkim. … „I ta świadomość, że jest się niekochanym tak boli i ten strach” … Myślisz o ewentualnej zazdrości, co oznacza, że nie kochasz prawdziwie swojego męża. Nie wiesz, czym jest miłość, gdy kocha się kogoś, jak siebie samego, gdy życzysz mu absolutnie wszystkiego najlepszego. Jesteś nawet w myślach zaborcza. Nie jesteś niekochana. Nie ma takich ludzi, to tylko Twoje ego nałożyło taki program, że żeby być kochaną, ktoś musi Cię kochać. Obudź się choć trochę, to zobaczysz jak bardzo jesteś kochana, boska, nieśmiertelna i kreatorska. Wydaje Ci się, że jesteś niekochana bo śpisz. Zresztą po co jesteś aktywna w tym temacie? Co Ci da użalanie się nad sobą i samo straszenie?

TU KUPISZ BARDZO SKUTECZNY spalacz tłuszczu BIKINI BURN TiB z jagodą acai, zieloną herbatą, octem jabłkowym i kelpem

Ludzie lubią wsadzać język do bolącego zęba, nie umieją dochować tajemnicy, muszą wszystko wypaplać, żyją w takim imperatywie ego. A więc pomimo cierpienia, być może rzeczywiście będziesz zazdrosna. I wtedy jest czas na zastanowienie się, czy prawdziwa miłość może w jakikolwiek sposób zahaczać o zazdrość? A więc nie kochasz prawdziwie, nie kochasz jak siebie samego, nie kochasz, to dlaczego miałabyś być zazdrosna? Paragraf 22. Na tym etapie świadomości takie doświadczenia będziesz przerabiać. Dopóki będziesz się okłamywać, że to jego wina, że to on powinien się zmienić, i że ten świat nie jest sprawiedliwy, nic nie zmieni się w Twoim życiu. Przeżyjesz przykre i stresujące doświadczenie i niczego się nie nauczysz. Będziesz spotykać nadal podobnych facetów. Możesz też postąpić zupełnie inaczej. Zaakceptować to co się dzieje, zaakceptować fakt, że to się dzieje z Twojego powodu i że spoko. Że to Twój program i hologram. Jest jak jest. Widocznie to jest Ci teraz potrzebne do wzrastania. Po czym powoli na bierząco należy iść sobie, bez aktywności myślowej. Nie kotłować się, nie nastraszać. Niech sobie myśli płyną, jak już muszą. Nigdy nie podnosi się wibracji, drżąc ze strachu, że są zbyt niskie. Skończ z myśleniem o takich rzeczach. Przyjmij to co się wydarza na TAK. Okaż wdzięczność człowiekowi, z którym się rozstajesz, bo dzięki niemu zdobywasz to doświadczenie i uczysz się siebie. Po czym rusz ze skrzyżowania. I w tym momencie, gdy tylko to skumasz, że nie ma niczego do skumania, że trzeba przez to przejść uważnie, ale bez jakiegokolwiek roztrząsania, z pełną miłością, wówczas jak deszcz po suszy, staniesz się błogosławieństwem dla całego świata. Też to odczuję i już Ci za to bardzo dziękuję.

lofciam:)

 

(Visited 5 104 times, 1 visits today)
-
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Może rzuć też gałką na to:

Dobre suplementy znajdziesz w Wellness Sklep
Disclaimer:
Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.

Komentarze

  1. avatar Madzia 26 października 2017 o 11:53

    Pepsi, a czy mogłabyś jeszcze poruszyć sprawę kompulsywnego objadania się? Wiem, że było sto razy, ale wydaje mi się, że takich wpisów nigdy dość. Wybieram nieświadomie wpadanie z koło kompulsów, bo sprawia mi to ulgę, mimo że jestem witarianką od 3 lat. Ostatnio odczuwam spore pogorszenie w tym temacie i chociaż nie budzi we mnie to już takich skrajnych emocji, to im więcej o tym czytam i im większą przytomność zachowuję, tym rzadziej po to sięgam.
    Jest we mnie dużo lęku i staram się go już nie przypisywać do czegokolwiek, on po prostu jest, ale gdy poddaję się kolejny raz i robię zakupy w celach gigantycznej konsumpcji, to czuję błogość i ulgę, które mnie zalewają. Potem jem i jem, aż czuję fizyczny ból przeżarcia, nie umiem spać, bo jest mi niedobrze, wszystko idzie w odstawkę, a mnie ciężko akceptację odróżnić od apatii, co pewnie świadczy o tym, że jest to apatia.
    Dziękuję, że jesteś.

    1. avatar Jarmush 26 października 2017 o 14:26

      Objedz się i potem 23 godziny nic nie jedz. Obżarstwo jak wszystkie nałogi muszą odpaść same. Trzeba zacząć się budzić. Taki codzienny post pozwoli Ci nawiązać kontakt ze sobą samą.

      1. avatar Madzia 26 października 2017 o 15:02

        Niestety ta taktyka też nie działa, miałam epizod że miałam okno 4-godzinne, ale po kilku miesiącach zaczęłam się rzucać wieczorem na daktyle. Potem znowu jadłam od 5 do 21 po marchewce non stop. Teraz jem 3 posiłki w oknie 8-godzinnym i to się zdaje działać najlepiej, właściwie dzięki Twojemu komentarzowi całkiem niedawno. No nic, idę na tajną medytację dzisiaj, chcę też jechać na vipassanę, chociaż wolałabym nie jeść tamtejszego żarcia. Rzadko piszesz o medytacji (oprócz dynamicznej, bieganiu), co myślisz o vipassanie?

        1. avatar Jarmush 26 października 2017 o 15:06

          okno 4 godzinne to za długo dla takiego problemu.

          1. avatar Madzia 26 października 2017 o 15:13

            Godzinę to ja samą sałatkę potrafię jeść, ciężko się wyrobić szybciej… Ale spróbuję, chociaż mój żołądek to i ciężarówkę by zmieścił. Dziękuję bardzo

  2. avatar kiki 26 października 2017 o 13:32

    piękne. Dziękuję i <3

  3. avatar Carrie 26 października 2017 o 14:03

    Jak skończył się TEN związek (była inna) to najpierw odstawiłam show rosyjskiej kochanki (no cóż byłam młodsza :-D), a zaraz potem usiadłam i napisałam SMS „wybaczam Ci, kocham Cię, bądź szczęśliwy” i wysłałam. A potem w medytacji wysłałam IM miłość i ucieszyłam się, że są szczęśliwi. Do dziś cenię tego człowieka, jej nie poznałam.
    Da się <3

    1. avatar grzegorzadam 26 października 2017 o 17:48

      odstawiłam show rosyjskiej kochanki”
      🙂

      ”„wybaczam Ci, kocham Cię, bądź szczęśliwy” i wysłałam”
      Podziwiam. Trzeba mieć klasę na takie gesty.

  4. avatar Marry Poppins 26 października 2017 o 14:05

    Pepsi jestes moim Guru
    Love love love

    1. avatar Jarmush 26 października 2017 o 15:08

      love 2 Marry Poppins

  5. avatar wero-nika 26 października 2017 o 15:22

    Czytam tego bloga juz jakiegos czasu (moze rok, moze dwa). Zaczelam z pewna doza nieufnosci ale im wiecej czytalam tym bardziej mnie pochlanial-i wpadlam na dobre. Bardzo przemawia do mine ewolucja jaka przeszedl blog i soma Pepsi. Ja tez sie zmieniam.
    Czasami jednak nachodza mnie pytania (refleksje), szczegolnie po tym jak maz rzuci komentarz w stylu : „czy ty wierzysz we wszystko co wyczytasz w internecine?” bo napomknelam mu o sile przyciagania ludzi i sytuacji i lustrzanym odbiciu. I tu refleksja: „czy ja wierze we wszystko co napisza w necie?” Nie, ja wierze w to pisze Pepsi. Zaczelam czytac Osho i Tolle i tez wierze w to co one pisza. To jest po prostu oczywista oczywistosc. To ma sens, rece i nogi i ja to czuje.
    A potem kolejna mysl :” a co jesli ja w to wierze bo forma w jakiej to jest podane mi pasuje i uznalam to za swoja prawde bo z tym mi akurat jest po drodze?”
    I skad mam wiedziec, czy prawda jest to, ze migamy i ze wszystko jest hologramem? Skad Pepsi to wie? Kto to sprawdzil? (umysl pyta oczywiscie).
    Zadko nachodza mine take pytania ale edna z tych chwil sklonila mnie do napisania tego komentarza.
    Ja zamierzam dalej pracowac nad soba, nad ruszeniem z mojego skrzyzowania na ktorym chwilowo utknelam.
    Nad wzrastaniem i podnoszeniem wibracji.
    A mezowi chyba lepiej nic na razie nie mowic. On chyba nie jest jeszcze gotowy uslyszec takie rzeczy, aczkolwiek porady zywieniowe i zdrowotne zaczyna przyswajac. Z duchowoscia jeszcze poczekam a tym czasem sama sie bede upajala nowymi wpisami.
    Przesylam moc milosci.

    1. avatar Jarmush 26 października 2017 o 19:42

      <3 <3 , powiem za Osho, nikomu nie wierz, po prostu poznaj swoją prawdę, wiedz. Tylko ślepiec musi uwierzyć w światło słońca. Ty po prostu możesz go zobaczyć.

  6. avatar Agucha 26 października 2017 o 17:54

    Kochana Pepsi ja w innej sprawie pisze do Ciebie. Jesteś mądrą kobietą i potrzebuję Twojej opinii. Otóż mam 35 lat. Mam męża, dom, pracę, którą uwielbiam chociaż kiepsko zarabiam. Pracuję z ludźmi. Praca mnie napędza. Mam niby wszystko (tak twierdza inni) ale nie mam dzieci. Nie wiem czy chce je mieć. Odkładam decyzję. Leczę się na niedoczynność tarczycy i to jest moja wymówka przed mężem…że musimy jeszcze poczekać aż mi się wyniki unormują chociaż lekarz twierdzi, że to nie przeszkoda aby się starać o dziecko. Czyli okłamuję męża, który chce mieć już dzieci. A ja? A ja nie wiem czy chce. Presja społeczna jest ogromna. Ludzie wokół mnie pytają czemu nie mam…dziecka, że już powinnam, że taka jest rola kobiety itp. A ja się blokuję. Widzę, jak mojej rodzinie siostry, bratowe nie są szczęśliwe, są sfrustrowane dziećmi. I nie wiem czy jestem egoistką, która nie chce sobie życia komplikować dzieckiem? teraz mi wygodnie. Mam tylko 2 koty na które przelałam cały instynkt macierzyński. Pepsi nie wiem co ze mną nie tak. Nie wiem czy jestem szczęśliwa, nie wiem. Czas mi przecieka przez palce. Czuję , że stoję w miejscu. Wiem, że jeszcze trochę i na dziecko będzie za późno bo za stara będę. I tego się boję, że będę żałować. Bo ja nie wiem czego chce.
    Przepraszam za chaos ale ciężko mi wyrazić to co czuję. Poradz coś. Jak ruszyć z miejsca.

    1. avatar Jarmush 26 października 2017 o 19:31

      Nie zmuszaj się do posiadania dziecka, jeśli miałabym coś poradzić. Dziecko to jeszcze więcej strachu. To jeśli chodzi o matrix, ale generalnie nie trzeba mieć dzieci.

      1. avatar eff 26 października 2017 o 22:06

        Pepsi, ale dlaczego rozmnażaniu mówimy „nie” ?? Pieniądze-energia mamy namnażać, bo energia płynie, człowiek-energia i nie ma się rozmnażać, choć energia i płynie ?? Ta lepsza, tamta gorsza czy co ?

  7. avatar Agula 26 października 2017 o 19:15

    Pepsi
    Czytam to wszystko i tak sobie myślę że żeby osiągnąć taki stan ducha o jakim piszesz trzeba lata terapii.
    Świat zaopatrzyl nas w takie myślenie od dziecka. Nawyk to coś czego nie da się chceniem wyplenic. Hormony dodają swoje co nieco i pełna szczerych chęci … odpadam. Dopiero rozczarowanie dopiero płacz.
    Jak ty to osiągnęłaś tak swoją drogą ?.

    1. avatar Jarmush 26 października 2017 o 19:22

      jestem cały czas w drodze, masteryzuję 🙂

  8. avatar Lucia 26 października 2017 o 19:54

    Hej, Pepsi! A moim nie jesteś. Guru. Ja jednak guru mam dla siebie w sobie samej. Słucham/czytam różnych ludzi, bo to lubię, ale potem wszystko przepuszczam przez sito w sobie, bo to też lubię. A jak się przy tym mylę, w jakie turbulencje wpadam! 😀 Niełatwa to sprawa, czytać siebie. Lata nauki i obserwacji. Superrzecz. 🙂 Ale jakoś tak się porobiło, że jesteś WAŻNA. Lubię sprawdzić twoją opinię, ot co… Serdecznie pozdrawiam. 🙂

    Do Madzi. Madziu, jest wiele dróg, którymi można dotrzeć do siebie samej, o czym pewnie wiesz, ale może jeszcze nie próbowałaś zwyczajnej prośby. Poproś o wiarę w to, że możesz przestać się obżerać i poczekaj. Poproś kogo uważasz za słuszne. Boga, albo siebie samą (może to jedno i to samo ^^). Bo podobno to idzie w dokładnie przeciwną stronę niż przez większość życia (a niektórzy i przez całe) myślimy, czyli nie, że będę szczęśliwa gdy przestanę się obżerać, ale, że gdy będę szczęśliwa, to przestanę się obżerać.

    Ciepłym duchem tchnę.

    1. avatar Kózka 28 października 2017 o 14:12

      Dokładnie Lucia 🙂 ja też byłam kiedyś wystrachanym biedactwem, a kiedy zaczęłam czytać, oglądać, słuchać innych, a nawet pytać o rady, to zaczęłam też rozumieć pewne sprawy. To jest świetne – stykasz się z tyloma perspektywami i możesz z tego ulepic coś swojego. Jeszcze lepiej kiedy wiarę zamieniasz na wiedzę, przez doświadczanie i wtedy wchodzi spokój w jakiej sytuacji by się nie było 🙂 bo to wszystko jest w nas, trzeba się tylko na to otworzyć. Miałam wcześniej problemy ze swoim chłopakiem, a teraz się z tego śmieję. Z tych reakcji na jego poczyniania, jeszcze nawykowych, ale patrząc z boku, po prostu śmiesznych. A ile ja się od tego człowieka nauczyłam. To wspaniałe 🙂 jako kopulsywny obżeracz powiem Wam, że zrozumiałam, że jedzenie nie jest potrzebne, a na pewno nie w takiej ilości w jakiej nam mówią. Polecam tutaj Joachima Werdina. Jeśli jesteście gotowi, pięknie otworzy Wam oczy na prawdę 🙂 a jeśli chodzi o dzieci – dla kogoś kto je ma, grzechem jest mówienie, że nie są potrzebne, a dla kogoś kto ich nie ma, to nic strasznego 🙂 kwestia doświadczenia 😉 ale jaki jest sens posiadania (mało stosowne słowo) dziecka tylko dlatego, że społeczeństwo tego chce? To trzeba czuć w sobie 🙂 no i czemu osoba, która nie ma dziecka ma być egoistą? Zapytajcie ludzi, którzy mają dzieci, dlaczego je właśnie mają? Może to oni są większymi egoistami 😉
      Z miłością <3

  9. avatar Kasia 26 października 2017 o 22:09

    Jaka to ulga przeczytać, że niczym nie musimy się przejmować, nie musimy chcieć kogoś „naprawiać” nie musimy być smutni kiedy dzieje się coś „złego”. Z jednej strony ciężko a z drugiej rety jaka ulga. Gdybym przeczytała to 5 minut wcześniej to bym się pewnie tak nie ekscytowała tymi hologramami moimi 😀 Dzięki <3

  10. avatar Karolina 27 października 2017 o 09:31

    Agucha Pepsi pisze, że dzieci to jeszcze więcej strachu zgodzę się ale powiem Ci, że dzieci dają Ci miłość i Ty dajesz ją dzieciom. To samo dobro, jest ciężko i to bardzo ale za moment jest radość, przytulanie, całowanie. Dla dziecka jesteś kimś więcej niż tylko rodzicem jesteś dla niego wszystkim. Nie ma się czego bać. Skoro czytasz Pepsi to poradzisz sobie z emocjami, z chorobami itd. Twoje znajome, które mają dzieci są raczej zmęczone, przytłoczone obowiązkami niż nieszczęśliwe. Niektórzy ludzie tylko narzekają czy jest dobrze czy źle to i tak narzekają, więc jak tu komuś wierzyć czy mając dzieci rodzice są szczęśliwi. Dzieci rozrabiają, chorują oj też bym mogła pomarudzić ale jestem szczęśliwa, że mam dwójkę dzieci, zapracowanego męża, kredyt na głowie i dziecko, które nie chce chodzić do przedszkola i razem w domu siedzimy. Dziecko dużo zmienia w związku, zmienia nas samych i zmieni też Twojego męża. To od Was zależy czy będziecie szczęśliwi nie od dziecka.

    1. avatar grzegorzadam 27 października 2017 o 10:18

      To samo dobro, jest ciężko i to bardzo ale za moment jest radość, przytulanie, całowanie. Dla dziecka jesteś kimś więcej niż tylko rodzicem jesteś dla niego wszystkim. Nie ma się czego bać”

      Dokładnie, dzieci to nasze ”lustra’ i odwrotnie.
      Nawet nie wiemy ile uczymy się od siebie wzajemnie.
      Jedyna rzecz, która mnie razi na tym blogu to stwierdzenia, ze dzieci są niepotrzebne.
      Dobrze że nasi rodzice mieli inne zdanie.
      15 lat próbowałem i w końcu udało się.

      1. avatar GOSIACZEK 27 października 2017 o 10:56

        Święta racja, jako matka dwójki małych dzieci mogę tylko poradzić rodzicom, którzy oboje pracują, żeby nie spieszyli się z drugim dzieckiem bo pomimo miłości zawsze pojawia się rywalizacja o energię rodziców!
        Idealnie jest poświęcić cały swój czas jednemu dziecku, „przyprawić mu skrzydła do latania w życiu” a dopiero gdy się usamodzielni i odnajdzie swoje miejsce pomyśleć o następnym. Mój syn (taki maminsynuś kochany) ma 8 lat i to byłby dobry moment, ale co tam- córka ma 4,5 i powoli wychodzimy na prostą w zarządzaniu energią i wspólnym umiłowaniu życia 🙂

  11. avatar Darp 27 października 2017 o 14:31

    Warto mieć dzieci, nadają głębszego sensu naszemu życiu i są mega radością. Późno zaczęłam i nie wiem czy mi się uda mieć jeszcze jedno ale próbuję;)

  12. avatar yoasia71 28 października 2017 o 15:01

    witam wszystkich serdecznie……
    ze mna dokladnie tak bylo ….roztalismy sie jak pies z kotem (matrix sie narzarl ze hej)dluuuuuugo palalam zla energia ….az nagle odpuscilam iiiii wyszlam z roli ofiary
    owszem jest cholernie ciezko szczegolnie materialnie,ale dzis dziekuje ze nie jestesmy razam …(eksa zona jest z bialorusi i naprawde nie mam w sobie ani krzty zazdrosci-no moze tylko ze jestem ladniejsza ,taki zarcik) poniewaz dzisiaj W I E M ze na dzis dzien do siebie nie pasowalismy,smile ja to WIEM ot tak z brzucha ze srodka:
    kolejny zwiazek tez sie rozpadl ALE tym razem byla to PRAWDZIWA MILOSC …,skad wiem….tja bo jak odszedl tooooo zyczylam mu wszystkiego NAJLEPSZEGO(choc to on mnie zostawil) bo jak kochamy naprawde to pozwalamy odejsc ;
    tak to jest ….to byla”moja”lekcja do przerobienia
    dzsiaj nadal ucze sie zyc iiiii nie moge uwierzyc sama w to co mowie:

    dziekuje za rozwod
    dziekuje za milosc
    dziekuje i wiem jak cudownie jest byc sama i kochac siebie (wiem ze wielu mi nie uwierzy ale tak to wlasnie czuje)
    pozdrawiam
    odpusc a samo wszystko sie ulozy ;jak mowi peps zaakceptuj i nie popelniaj moich bledow
    cmoki

    1. avatar Jarmush 28 października 2017 o 19:45

      kissyyy

  13. avatar OlaS 27 czerwca 2018 o 09:38

    wszyscy pisza o rozwodach i nowych zonach. podejrzewam ze nikt nie mial takiego doswiadczenia jak ja. normalny facet, normalny zwiazek. wydawacby sie moglo ze zbyt piekne zeby bylo prawdziwe. moze latwiej byloby mi w zlosci wykrzyczec jakim byl draniem i zapomniec. ale nie jest. i ja zupelnie nie umiem sobie z tym poradzic

  14. avatar Jm 5 listopada 2018 o 07:22

    Pepsi kochana – jak przygotować się do rozprawy w sądzie – nie karmiąc matrixa??

    1. avatar Jarmush 5 listopada 2018 o 09:58

      na luzie, co ma być to będzie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum