I znowu w to weszłaś. Znowu osądzasz. Powinnaś dokładnie zrobić tak jak napisałaś w pierwszym zdaniu. Ale w drugim zdaniu…
Gdy znajdziesz się na własnej drodze, wszystko zaczyna układać się pomyślnie, a nawet jeśli dla kogoś z boku niekoniecznie jest to widoczne, dla Ciebie jest i ma to sens, gdyż czujesz, że przestajesz się bać.
Pomóż proszę. Nie wiem co robić. Zawsze to samo… kiedy mam mniej kasy, to wszystko inne układa się wspaniale: zdrowie, związek, wszystko luks. A kiedy tylko kasy przybywa, cała reszta się sypie jak domek z kart. I tak: dostałam pracę marzeń, ba nawet o takiej nie marzyłam i nie mogę się cieszyć, bo dopadły mnie jakieś bóle kręgosłupa i nogi. Paraliżujący ból nie pozwala normalnie funkcjonować, nikt nie potrafi mi pomóc. Dzień w dzień wyję z bólu i szukam ratunku. Bezskutecznie. I nauczona podobnymi doświadczeniami wiem że jeśli zrezygnuję z pracy, to wszystko mi przejdzie tylko, że nie zrezygnuję. Mam zakodowane w głowie, że nie zasługuję na to, by być zdrową i bogatą, że zawsze coś musi być nie tak. Że nie może być wszystko idealnie. Że inni tak … , owszem ale nie ja. Jak przestać być ofiarą siebie samej ??? Odpowiedz proszę.
Jedno zdanie w kwestii tego bólu, to rzeczywiście mogą być bóle niejako wyimaginowane, wynikłe z nerwicy, hipochondrii, strachu i przekonań, że nie można mieć wszystkiego naraz, że kto ma szczęście w miłości, ten nie będzie miał natenczas szczęścia w kartach, czyli potężne nerwobóle, ale może to też być objaw jakiegoś zespołu chorobowego, jak fibromialgia, który leczy się najlepiej surową dietą organiczną roślinną, ale też coś groźniejszego, włączając nawet SM. Oczywiście rwa kulszowa też może się w ten sposób objawiać. Być może masz po prostu ogromne braki witaminy D i magnezu, co też może wywoływać skutek podobny, chociaż w tym przypadku częstsze byłyby bóle kręgosłupa w części piersiowej plus mostek. Tak czy siak zrób może rezonans, zbadaj metabolit witaminy D, czyli 25(OH)D, wejdź na codzienną kurację 4 szklanek, jednym słowem przyglądnij się swojemu ciału i daj mu to, czego potrzebuje.
Rozmowa o duchowości nie powinna być wyrwana z kontekstu Twojego awatara, gdyż wciąż jesteś zalogowana do niego, zanurzona po szyję w tej grze i aspekt zdrowia fizycznego jest bardzo istotny. W zdrowym ciele, zdrowy duch nie jest przysłowiem zapyziałego kmiotka, głęboko uśpionego ziomala, ale jest to nasze wspomnienie poczekalni, gdzie na czacie było jak w Raju, bezpiecznie, błogo, tyle, że okropnie nudno, dlatego postanowiliśmy jednak zalogować się w tej grze i zanurzyć w matrixie na całego. No i zacząć (na poważnie) się bać. Czyli naprawiłabym awatara, i od tego bym zaczęła, nawet jak zepsuły go tylko Twoje myśli. Wracając do pracy marzeń to przede wszystkim niczego nie „dostałaś”, bo jeśli „dostałaś” pracę marzeń, to to nie jest Twoja praca marzeń, tylko wabik na Ciebie wahadła. Gdybyś weszła przez swoje drzwi, na własną drogę do własnego celu, Twoje ciało byłoby ukontentowane, wsparłoby Cię. Gdyż na własnej drodze czujesz się jak duża ryba w wodzie, jak grizli wśród kanadyjskich sekwoi, jak lew na sawannie, nie masz wrogów, jest luzik, jest łatwiej niż kiedykolwiek było. Tylko matrix udaje, że super prac jest mało, świetnych warunków życia dla wszystkich jest jak na lekarstwo, że to jest ciasne morze czerwone, orka i znój. W rzeczywistości transcendentnej, czyli tak naprawdę Twojej, pasjonującej, przyciągającej dobrobyt, w rozległym błękitnym oceanie, pracy jest w brud, tyle, że ludzie są niedoinformowani, nie mają pojęcia, jakimi narzędziami dysponują. Nie rozumieją czym jest intencja, zamiar, jaka siła sprawcza tkwi w szczerej myśli?
Ale takiej pracy, drogi, otwartych drzwi się nie „dostaje”, a już na pewno nie od wahadeł destrukcji, czyli korporacji. Taką pracę po prostu „bierze się” od Wszechświata lekko, na luzie, lewą nogą do lusterka, bo Wszechświat wszystko ma. A może Twoje ciało, a właściwie dusza, która ciało rozumie, chce Ci coś powiedzieć na temat tej pracy? Może to nie jest praca Twoich marzeń, może dusza wie coś, czego Twoje ego jeszcze nie skumało? Jedno jest pewne, że palenie mostów jest niedobre, stawianie wszystkiego na czerwone, czy czarne w ruletce jest niewiedzą, jak działają siły równoważące, jak działa piętrzenie potencjałów. Nie tyle działa, co prowokuje do walnięcia kokosem na płasko w czoło osoby, która je piętrzy. Dlatego niczego nie radzę Ci rzucać, ale zastanów się, czy nie zostałaś po prostu zwabiona przez wahadło destrukcji, żebyś stała się poplecznikiem i popadła w niewolę polityki, korporacji, religii, teorii spiskowych, telewizji, czegokolwiek co karmi się emocjami? Rozglądnij się, czy rzeczywiście to jest Twoja droga, czy przypadkiem nie widzisz gdzieś własnych uchylonych drzwi, z drogą do własnego celu, gdy dusza też tego pragnie? Wtedy paraliżujące sprawy bolesnej nogi i kręgosłupa w jednej chwili się rozwiązują. Ból znika, gdyż znika strach. Masz dużo różnych przekonań, które tworzą sprzeczną rzeczywistość. Skoro myśli tworzą obraz Twojej rzeczywistości, to sprzeczne sygnały, a to fajnie, a to boli, a to nie mogę mieć jednego i drugiego, a to praca marzeń, w wyniku tej gonitwy Wielkiej Pardubickiej powstał taki chaos, obniżyła się entropia, pokój aż prosi się, żeby go znowu zacząć sprzątać, nawiało liści.
Idź do pracy marzeń, ale niczego sobie nie wmawiaj i miej oczy otwarte, na własnej drodze nawet ból jest jasny, zrozumiały i do zaakceptowania. Dusza raz schowa się głęboko, gdy ego, lęki i przekonania ją stłamszą, ale czasami potrafi ją odszukać ciało, i wtedy zaczyna cierpieć awatar. Jestem chyba jak Fiodor Dostojewski, co w jednym zdaniu na trzy sposoby nazywa z rosyjska jednego gościa (miliony nazwisk, drugich imion i ojcowizny) i gdy w końcu skumasz, że to o tym samym kolesiu mowa, mija pół książki. Spieszę z wyjaśnieniem, że awatar, to ciało, a dusza to świadomość. I że nie ciało ma duszę, tylko Ty masz ciało, czyli awatara, do którego się zalogowałaś. I ten awatar czasem boli, ale to nie jesteś Ty.
z miłością
Powiązane artykuły
Komentarze
właśnie mnie „połamało” i siedzę na L4. Normalnie pomyślałabym, nic takiego, tak mam na przedwiośniu, ze mnie łapią krzyżowe bóle. Ale też się tak złożyło, ze mam terminową pracę do odrobienia, która mi tak średnio pasuje. Jakoś tak wolałabym być gdzie indziej (tylko nie wiem gdzie), więc ta praca jest dla mnie ważna, bo nie wiem do końca, co chcę robić. Ale wiem też, ze nie tu, gdzie jestem. Chociaż to, co robię jest najlepsze z dotychczasowych moich „robót”. Wiem także, ze już, już na wyciągnięcie ręki mam pracę marzeń. Staram się wykonywać to, co mam najlepiej, jak potrafię i „podwożę się „do pracy marzeń. Ból jest coraz mniejszy. Bez środków p/bólowych. Tylko VITC, MSM, magnez, Omega 3, no i oczyswiście D3+K2.
Dziękuję, że jesteście.
Zaraz, zaraz, jeśli duża jest świadomością to jeśli kiedyś miałam utratę świadomości to znaczy że dusza uciekła mi z ciała bo weszłam rolę która nie była zgodna z jej intencją? A potem wróciła żeby dać mi szansę na poprawę?
mylisz umysł, ze świadomością
O, to prawda, myślałam że umysł jest świadomością i dlatego pewnego wieczoru doszłam do wniosku że mam dwie dusze…tak jak mitologii słowiańskiej ?
Dziękuję
Ostatnie zdanie powaliło mnie na kolana. Piękne podsumowanie Pepsi <3
Dziękuję <3
Podjęłam pracę z czyjegoś polecenia, to znaczy ktoś mnie zarekomendował i chodziłam tam ze łzami w oczach, podjęłam inną bo „trzeba pracować”. Zwolniłam sie z jednej, bo zaczęło mnie to meczyć i szybko znalazłam tę drugą, ale ani praca bo trzeba, ani, bo ktoś mi zalatwił to nie były opcje dla mnie. Potwierdzam, po swojemu wszystko, swoja praca – nawet jeśli to niekoniecznie od razu będzie swój biznes. Swoje lokum, choćby to była ciasna kawalerka, ale znaleziona samemu, bo ludzie, z ktorymi będziemy mieć wówczas do czynienia, to będzie okazja do wzrastania dla nas, także odpuścic sobie pośredników, chyba, że w ostatecznym rozrachunku będzie to wybór świadomy, na zasadzie świadomości lekcji do odrobienia. Im mniej strachu i ograniczeń, tym szybsza okazja do bycia całkiem na swoim. Przyjemnego wieczoru 🙂
Pepsi czytam Twojego Bloga od jakiegoś czasu. Niby wiem co robić, ale nie zawsze mi się to udaje. Gdy kolejny raz wahadła mnie dopadają, zaglądam tutaj i często znajduję info adekwatne do mojej sytuacji, ale chciałbym umieć lepiej grać w tę grę. Zdarza się, że przez jakiś czas ego się nie odzywa, tak mi się wydaje, ale jak zacznie szaleć, to jak huragan robi spustoszenie, nieraz mniejsze, nieraz większe. Nie lubię tego, nie chcę się tak czuć, a nie zawsze potrafię na czas skumać co się dzieje. Przekonania również robią swoje. Trudno mi się ich pozbyć. Dajmy na to dzisiaj dzień kobiet, miłoby było żeby mąż przytulił, pocałował, powiedział dobre słowo. Wiem, że nie powinno się niczego oczekiwać. I gdy tylko od niechcenia, gdy jechaliśmy dzisiaj do pracy, rzucił wszystkiego najlepszego, zrobiło mi się przykro i zdołowało mnie to okrutnie, aż sama jestem zdziwiona skalą tego doła. A jeszcze wczoraj wieczorem umawiał się z kolegą z pracy w celu zakupienia czegoś tam koleżankom z pracy, a o mnie zapomniał. Telewizor rano grał, trąbili na lewo i prawo o tym dniu, a on nic.
Generalnie mam do tego swojego męża trochę zastrzeżeń, niby wiem, że to co myślę to właśnie dostaję, próbuję się więc pilnować, z różnym skutkiem. Strasznie mnie drażni, że cały swój wolny czas spędza na grach komputerowych, nie wiem czy zwracać mu uwagę, czy też odpuścić. No cóż wiem, że śpi, ale jak on śpioch i ja też śpioch mamy się obudzić. Pepsi help.
przede wszystkim kompletnie się nie martw, nie po to jesteś tutaj, żeby takie pierdoły wahadłowe wybijały Cię z równowagi, przecież to takie głupie, mnie by tylko wnerwiło, jakby ktoś mi dzisiaj składał życzenia, na szczęście nikt się nie ośmielił. 😀 Kochana to bzdety, jak większość ludzi na świecie związałaś się z kolesiem, czy koleżanką, którzy mają swoją grę do zagrania. Nie oczekuj, zajmij się sobą, albo odejdź, tylko nie marnotraw czasu, tak, on istnieje, i potrzeba czasu na ćwiczenia gry w obniżanie entropii, w bycie w sprzątaniu, tyle samo co na grę na fortepianie, naukę w sensie. Dżizas jest tyle zajebistych rzeczy do zrobienia, tyle książek do przeczytania, tyle tańców do wytańczenia, tyle dzieci do przytulania, a Ciebie taka pierdoła wytrąciła z względnej równowagi? Chcesz to wyślę Ci tulipany z Lidla, ba, ja Ci wyślę pęk czerwonych melancholii, ups, róż, z jakiejś najpiękniejszej kwiaciarni, rozchmurz się, jest już nas dwie z zero kwiatkiem. Love love grajmyż lepiej
I ja Ciebie pozdrawiam i życzę dużo dobrych myśli??? ja też myślałam że mój mąż zapomni jak w zeszłym roku… i sama sobie kupiłam bukiet goździków, tak z radością i uśmiechem, i jakież było moje zdziwienie gdy mój On po pracy zjawił się z kwiatami ?
Pepsi, czy mogłabyś się wypowiedzieć ? Nasza siedmiolatka lubi sport, wkręca się z nami w jogę, wie że rodzice są w ruchu ( szczególnie tata) i że są razem na PP. Sama jest bezglutenowa, beznabiałowa, bezsłodyczowa i widzę jak odpada mięso, a od męża mam nadzieję, że za chwilę odpadnie praca w korporacji, której nie mógł zostawić przez 15 lat, bo byśmy się posrali w gatki ze strachu (to dla nas będzie niesamowite wydarzenie). Córka ostatnio powiedziała, że jest tak spokojnie w domu dzięki potędze teraźniejszości i Pepsi Czuję, że małymi kroczkami jesteśmy w drodze….tylko jedna rzecz nie daje nam spokoju….Nasze dziecko nie chodziło na religię w przedszkolu (po pierwszej lekcji powiedziała, że nie chce – co nam było na rękę) i wracała wcześniej do domu. W pierwszej kl. powiedziała, że chce zobaczyć co dzieci na tej lekcji robią, więc też zgodziliśmy się ją puścić, jakby nigdy nic. Co jakiś czas w domu pojawiają się komentarze i opowiada o różnych sytuacjach, że nie całowała krzyżyka, bo po co to i tam tyle zarazków jest, że ona ma swojego tatę w domu i nikt inny nie jest jej ojcem, stwierdziła też, że pani od religii chce żeby dzieci się bały i żeby się bały kościoła. Jednak córka to mówi spokojnie, bez strachu tylko tak jakby stwierdzała fakt. Pytała kto wymyślił tą całą historię, bo przecież nie ma nieba (nie podniosła ręki jak pani pytała czy dzieci będą chciały iść do nieba) i że oni przecież kłamią. Czasem wydaje mi się, że to ona nam coś tłumaczy, a nie odwrotnie. Jeszcze jak nie mówiła, na widok wszelkich krzyżyków reagowała silnym płaczem, jakby bardzo się bała. Ostatnio na spacerze mijał nas piesek i powiedziała, że to jego siódme życie, bo już go wcześniej widziała. Nie ciągnęliśmy tematu.
Jednak mimo wszystko chce tam chodzić ze ‘swoimi dziećmi’. Wyróżnia się w klasie tym, że je inaczej, więc może nie chce się wyróżniać tym, że nie chodzi na religię… Mam wrażenie, że ona wszystko rozumie, a jednak nie widzi problemu, żeby tam chodzić, bo tam lubi rysować, a na pytanie co było na religii, czasem odpowiada, że nie wie, bo była w swoim świecie. Wie że jest coś takiego jak komunia i że wszystkie dzieci pójdą (jest ich 10 w klasie), więc powiedziała, że też by poszła.
Ona wie, że my z kościołem nie mamy już nic wspólnego. Tak jak gdzieś wcześniej pisałaś zaproponowaliśmy pożyczenie jej naszej teorii wszystkiego dopóki nie będzie miała swojej. Zgodziła się. Dużo rozmawiamy. Tłumaczymy jej różne rzeczy w ten sposób, żeby też nie oceniać tych ludzi, którzy chodzą do kościoła i wierzą w to wszystko.
Mieszkamy w małym miasteczku, tu o takich sprawach nie rozmawia się głośno. My z mężem przeszliśmy swoją drogę i te rzeczy, czy problemy od nas odpadły. Wystąpiliśmy w chocholim tańcu weselnym po ślubie kościelnym i ochrzciliśmy dziewczynkę na pełnej nieświadomce i w głębokim śnie pod presją przede wszystkim rodziny. Więc tak, to nasz strach przed oceną naszego dziecka przez otoczenie, inne dzieci, rodzinę.. Tłumaczymy sobie (czy to sprytne ego?), że poprzez religię dziecko może poznać co mają w głowie ludzie którzy nas otaczają… Czy my jej to ułatwiamy Pepsi, czy mieszamy na maxa w głowie? Czy jest to krzywdzące, mimo, że dziecko nie wierzy, nie rezonuje, ale jednak siedzi na lekcji w niskiej wibracji?
za dużo rozkminy, postępujcie bardziej intuicyjnie, a co jej zrobią złego dzieci na religii? `Nauka akceptacji inności jest bardzo dobra, tolerancja.
i jeszcze jedno w kwestii siedmiolatki, to dziecko z bardzo starą duszą, indygo, kryształowe, czy coś w tym stylu, zeszło sobie do nas
Dziękuję Ci bardzo za cenny komentarz, to dla nas niesamowicie ważne. Nie ma dnia żebym nie była tu, na blogu… Dla nas Pepsi jesteś wielka❤️
<3
Pepsi, od ok 2 tygodni mam zawroty głowy. Byłam u neurologa i określił to jako zaburzenia układu przedsionkowego. Powiedz proszę co robić w celu wyeliminowania tego?
a z kręgosłupem szyjnym wszystko w porządku?
Czasami pobolewa od wgapiania się w smartfona lub czytania książek, ale przechodzi po wyprostowaniu się.
to może być główny powód zaburzeń równowagi, ćwiczenia izometryczne
Dziękuję
Pepsi dziękuję za komentarz. Jak zwykle masz rację. Uwielbiam Cię.
Droga Pepsi,
Czy słyszałaś o kuracji Kambo? Czy znasz kogoś kto zdecydował się na tą kurację? A co Ty o niej sądzisz?
Dziękuję, ż w otwierasz nam oczy, serca i te nasze umysły ?
Pozdrawiam i tulam.
Tes
raczej odradzam jad żaby, ale gdy ktoś z tym rezonuje?
Możesz napisać dlaczego odradzasz?
Na przykład dlatego, ale jest tego cała masa, są o wiele bezpieczniejsze naturalne metody
In addition to the unpleasant effects (increased heart rate, nausea, vomiting, incontinence) that occur upon application of Kambo, there are several reports of more serious side effects.
In a forensic study, a 42-year-old man was found dead in his home next to a box of “Kambo sticks.” He had deltorphin A in his blood and enlarged heart tissue upon autopsy. They concluded that continued use of Kambo likely caused the sudden death.
A case report of a 44-year-old woman undergoing a Kambo ritual in Slovenia reported many undesirable effects, including nausea and vomiting, confusion, muscle weakness, cramps, seizures, decreased consciousness level, and short-term memory loss. Low ADH levels (confirmed with lab tests) and excess water consumption likely contributed to her symptoms. It took a full 3 days for her to recover with treatment.
In another case, a 34-year-old man had liver damage after weekly applications of Kambo that continued for 2 months.
In rats, the sauvagine peptide found in Kambo caused a drop in body temperature (hypothermia)
Additionally, creating burns in your skin always comes with the risk of infection and a high likelihood of scarring.
Kambo has potent effects, alters brain chemistry, and has not been studied in RCTs. Although reports of shamans healing people struggling with mental health problems are numerous, these claims are still limited and controversial. People with an unstable mental illness should probably avoid Kambo due to lack of safety data.
Pepsi!!! To niesamowite jak to wszystko o czym piszesz działa. To naprawdę działa! I rzeczywiście, aż śmiać się chce. Czytam bloga od kilku miesięcy, myślałam że załapałam co znaczy żyć tu i teraz, wydawało mi się, że wiem co znaczy że nie ma przeszłości ani przyszłości, ale tak jak pisałaś w którymś z postów – nagle coś pyka i wszystko staje się takie jasne, dopiero mnie oświeciło co to tak naprawdę znaczy (choć nie potrafię napisać jak ja to widzę). Nareszcie czuję, że zaczynam żyć, zaczynam mieć osobowość. Jeszcze tydzień temu tyle rzeczy nie zauważałam, nie widziałam tego domu, tych drzew… jeszcze tydzień temu nie zwróciłabym synowi (4l) uwagi, że straszy pająka 😀 że chce mu coś zrobić. Wszak mam 2 małych dzieci, ale idzie to przebudzenie, naprawdę idzie do przodu.
Pepsi pozwoliłam sobie skopiować Twoje posty na czytnik i czytam kiedy tylko mam chwilę, dzięki temu co rusz przypominasz mi o tym wszystkim o czym powinnam pamiętać, by się obudzić.
Dzięki dzięki dzięki 🙂
PS1. Rozwijam swoją firmę. Nie myślę o celu. Cieszę się każdym krokiem. Będzie huczało. Już huczy 😉
PS2. Chociaż przerobiłam większość postów to dalej nie potrafię zrozumieć co znaczy 'piętrzyć potencjały’ 😀
podbijać ważność czegoś <3
Dzięki 😀 <3
Spieszę z wyjaśnieniem, że awatar, to ciało, a dusza to świadomość.
I że nie ciało ma duszę, tylko Ty masz ciało, czyli awatara, do którego się zalogowałaś. I ten awatar czasem boli, ale to nie jesteś Ty
Pepsi jesteśWielka. Tego mi brakowało do zrozumienia, <3