ściskam Cię Italiano i życzę wszystkiego co najlepsze 😘🙌💚🍓🏵️🌷🙋
Kocham mojego faceta i nie wyobrażam sobie iść przez życie z innym, ale jego apetyt na seks mnie poraża. Poza tym sporo w nim sprzeczności: lubi uprawiać seks, ale nie umie o tym rozmawiać, a samo slowo „seks” nie wyjdzie mu przez usta. Bo niby jest romantykiem, ale bzykać chce jak w pornolach. O, prosze, ile agresji jest we mnie, gdy o tym pomyślę. A tak lubiłam tę czynność, ale teraz mnie wnerwia, bo mam inne rzeczy do roboty. Nie powiem, uważam, że moje libido jest ok, ale przy dwójce dzieci i pracy szybko się męczę i chodzę o 22 spać. Nie chce mi się jeszcze tarmosić w łóżku, kiedy ledwo dycham i wiem, że muszę wstać o 5.30 dnia następnego. Poza tym mierzi mnie, gdy mój ukochany „pracuje” przed kompem cały dzień, nie robiąc ze mną totalnie nic, a nagle późnym wieczorem/ w nocy przypomina mu się o mnie, ale do jednej rzeczy. Mówię mu to wprost, a on się denerwuje, że to tak uprzedmiotawiam i że wcale tak nie jest. A poza tym obecnie wolę się poprzytulać, pogłaskać i pokokosić niż robić to coś. Doszło do tego,że nawet nie chcę się całować z moim facetem, bo wiem, że on będzie zaraz chciał więcej. A gdy jestem przytulaśna w ciągu dnia (tak po prostu), a wieczorem nie dojdzie do zbilżenia, to nazywa mnie oszustką…. I jak tu żyć, jak tu się kochać, i w ogóle kochać? Ten seks rujnuje mi związek.
Dziękuję Ci za komentarz. Adam i Ewa, kimkolwiek byli i skądkolwiek przybyli, przewinili, bo zaczęli uprawiać seks. Religie od zawsze mąciły w tematach seksu i pieniędzy. Ludzie są pomieszani w tych sprawach. Emocje, które niszczą człowieka, a karmią matrix są odpowiedzią na egotyczne myśli. Te emocje to 5 podstawowych: lęk, złość, zamartwianie się, smutek i podniecenie (właśnie seksualne i ekscytacja pieniędzmi, czy przedmiotami), oraz wiele pobocznych, jak chciwość, czy zazdrość. Matrix manipuluje ludźmi głównie za pomocą 3 narzędzi: lęku, seksu i pieniędzy, przy czym dwa ostatnie też są związane z silnymi lękami. Twój mąż boi się, zapewne również o pieniądze, dlatego musi uprawiać często seks. Oboje śpicie (mam na myśli życie w nieświadomości), czyli jeszcze nie ruszyliście ze skrzyżowania, ale on sądzi, że znalazł lekarstwo na swoje lęki i frustracje. Jest to sposób na zaśnięcie, a Ty robisz trudności. Z tego powodu, że ludzie żyją pod dyktando ego, uprawiają seks w sposób dość brzydki. Ludzie uprawiają seks w sposób dość brzydki, bo mają egotyczne wyobrażenie o seksie. Rzeczywiście ludzie ci krzywdzą się wzajemnie i oszukują, chcąc stłumić emocję strachu. Nie jest dobrze bać się o kredyt we frankach i tłamsić strach projekcją finansowego cudu, czy (co łatwiejsze) seksem na lepsze zaśnięcie. Nie jest dobrze bać się o przetrwanie związku i uprawiać seks małżeński pod presją. Nie wolno tłumić emocji, w tym prozakiem, seksem, alko, czy narko, bo wkrótce wkradnie się poważna choroba ciała. Emocje skoro już się pojawią należy jednak zawsze akceptować, a następnie dokonać zmiany w sobie. Nie facet się ma zmienić, bo to nie Twoja, tylko jego sprawa. To Ty musisz się zmienić, jeśli chcesz, żeby nastąpiła poprawa w Twoim życiu. Tak to działa. Wszystko wokół Ciebie jest Twoim lustrem. W życiu nie spotkałabyś mężczyzny, który w danym momencie życia nie jest dla Ciebie najlepszy. To Wasze podobne wibracje sprawiły, że weszliście ze sobą w związek, ba, żeście się w ogóle w życiu spotkali. On jest Twoją projekcją rzeczywistości. On jest Twoim doświadczeniem, czegoś się uczysz w tym związku, wzrastasz jednym słowem. Gdy nie akceptujesz swojego męża, nie akceptujesz własnej rzeczywistości. Nie możesz jego zmienić. Za to możesz zmienić siebie. Pierwsze co powinnaś zrobić, to przestać oczekiwać, i spodziewać się różnych rzeczy po drugim człowieku. Zaakceptuj tę sytuację, powiedz życiu tak i zacznij obserwować co się dzieje. Już sama akceptacja podwyższy Twoje wibracje i wtedy zobacz jak zareaguje świat wokół Ciebie, który to świat jest tylko Twoim konstruktem myślowym. Mąż zacznie się inaczej zachowywać, albo po prostu … odejdzie. Nie można być blisko z drugim człowiekiem, gdy różnicie się wibracjami. Gdy jesteś przybita czymś, nie odbieraj telefonów tego dnia, bo będą do Ciebie telefonować tylko przybici. Tak działa prawo rezonansu. Nie otwieraj tego dnia drzwi listonoszowi. Powiesz, że listonosz zapuka dwa razy? To wiedz, że w czasach zimnej wojny pomiędzy USA, a ZSRR niejeden świr chciał już nacisnąć na guzik (od atomówki), ale powstawało samoistne pole, które blokowało takie działanie. Rzecz jest znana w wysokich kuluarach wojskowych, można przeczytać o tym na przykład u Igora Witkowskiego. Zmierzam do tego, że gdy wibrujesz wysoko nieprzyjemne pismo się dezaktywuje. Twój facet chce stłumić strach seksem. Ty się mniej boisz, bo jesteś w ciągu dnia w większej orce i wieczorem padasz. Ale on potrzebuje zdusić emocje strachu, aby zasnąć. Owszem boisz się, że związek się rozpadnie (moim zdaniem już nie ma tego związku, jak większości związków, gdyż człowiek identyfikujący się z ego tak właśnie działa) ale niechęć do seksu jest silniejsza. Pytanie od czego jest silniejsza? Na początku związku, kopulacja niesie ze sobą pewną dozę szczerości, bowiem ego ma tendencje do jarania się nowym. Jednak po pewnym czasie posiadanie drugiego człowieka, szczególnie w taki sposób staje się niemożliwe do spełnienia. Sfrustrowany kolega wraca z korporacji i żeby zagłuszyć, stłumić swoje lęki o pieniądze, sukces i awans potrzebuje kopulacji z syczeniem i krzykami. Co ciekawe bezrobotny też potrzebuje kopulacji z powodu strachu, a czas orgazmu pozwala mu zapomnieć w jakiej matrixowej matni siedzi.
To samo gościu, który cały dzień siedzi przed kompem. Nagle dopada go wieczorny nieuzasadniony, a jednak jakże nam znajomy, strach. Jest to oczywiście strach przed śmiercią. Bo strach przed śmiercią jest tak naprawdę tym, czego wszyscy boją się przede wszystkim. Pieniądz to również synonim energii życiowej. Strach przed nieposiadaniem też nakręca potrzebę kolejnego orgazmu, ale tak naprawdę to jedno i to samo, co strach przed śmiercią. Ludzie zaczynają uprawiać (zwykle dopiero po pewnym czasie) beznadziejny, egotyczny seks, nastawiony na cel. Jak Adam i Ewa. Małżeństwo, czy konkubinat na podobieństwo małżeństwa, to najbardziej zniewalający pomysł matrixu, oparty na kontroli. Taki seks jest tak samo idiotyczny, jak poszukiwanie i czekanie na oświecenie. Jest tak samo nierokujący jak czekanie na pieniądze w przyszłości. Marzenie o nich. W tym momencie sytuacja jest patowa. Zaczniesz się starzeć, stwierdzisz, że pal sześć, zmuszę się do seksu, niech mu (mojemu facetowi) będzie, bo jeszcze mnie zostawi. To są niskie wibracje. W Twoim lustrze pojawi się niskie odbicie rzeczywistości. Tak działa prawo przyciągania. Zaraz zadzwoni nieprzyjemny telefon. Zbyt dużo nieporozumień, kontroli, żądań, niezadowolenia, zawiedzionych oczekiwań i przede wszystkim niezgody na to co jest w waszym związku. Ta niezgoda jest rodzajem walki, nie ma akceptacji sytuacji i to po obu stronach, a wszystko dlatego, że oboje jesteście uśpieni. Nie wiecie dokąd zmierzacie. Myślę, że przyszedł najwyższy czas, aby któreś z Was zaczęło się budzić ze snu. A właściwie zostawmy gościa w spokoju, Ty zacznij się budzić. Nadszedł czas. Szukając, poszukując rozwiązania na zewnątrz siebie (niech on się zmieni, niech przytula, ale bez erekcji, albo niech ją oleje (tę erekcję), bo w końcu erekcja z Twojego powodu nie jest taka głupia) żyjesz w przyszłości, której nie ma. Żyjesz na zewnątrz siebie. Jesteś w kłopocie.
Generalnie związki zawsze rozczarowują
Ludzie, którzy Ci mówią czym masz się stać, jak tego dokonać, „zatruwają Cię”. Gdy ktoś Ci mówi jaki ma być model Twojego życia, do czego masz dążyć, to nie jest Twój przyjaciel. Mąż mówi Ci jaka masz być i kim jesteś (oszustką), ale to nie jego sprawa. To samo jest z Tobą, trujesz mu jaki powinien być. Jesteście w lustrze. Niechże się chociaż jedno z Was zacznie budzić. Ty. Mistrzem będzie tylko ten, kto Ci powie: Niczym nie musisz się stawać. Już tym jesteś. Jesteś idealna. Nie musisz zmuszać się do seksu, bo to zniewolenie. Jesteś wolna, nie musisz się niczego bać. Jedno co musisz, to zaakceptować to co jest. Świadoma akceptacja swojej postawy, bez pretensji do drugiego człowieka. To nie Twoja sprawa, to jest na zewnątrz Ciebie. Rozwiązanie każdego Twojego problemu tkwi w Tobie. Gdy pojmiesz jak bardzo wszechwładna jesteś, dokonasz zmiany w sobie i świat wokół Ciebie się zmieni. Nie zajmuj się zmianą swojego faceta, bo to droga do nikąd. Seks może być święty, oczywiście, że tak. Jak każda uważność w czynnościach. Jednak przeciwieństwem świętości jest automatyzowanie czynności. Jednak taki seks nazywa się tantryczny i nie ma związku z tłamszeniem emocji strachu. jest pozbawiony emocji, za to jest pełen uczuć z serca. Gdy zejdziesz do serca zobaczysz swojego faceta w nowym świetle. Zobaczysz w nim siebie. Bądź w czynnościach, nie stój na skrzyżowaniu, bądź w pasji, idź, i na nic nie czekaj. Zobaczysz jak bardzo Twoje życie się odmieni. Cel się wówczas osiągnie sam. Nieobecność światła, oto właściwa definicja ciemności. Przekonaj się, że nie ma żadnej ciemności w Twoim życiu. Wprowadź zmianę. Zaakceptuj to co jest. Okaż wdzięczność za to doświadczenie. Jest jak jest. Zawsze najlepiej jak być może w tym momencie. Zawsze zajebiście.
z miłością:)
Powiązane artykuły
Komentarze
Świetny post ? Jestem w sytuacji podobnej do autorki cytowanego komentarza … tylko do końca nie wiem jak się obudzić ? … co myślicie o pomocy w postaci coachingu ? Pozdrawiam ?
obudzić to wyższa szkoła jazdy i jak widać udaje się garstce, ale zacząć odzyskiwać świadomość, uświadamiać sobie czym jest ego, nie identyfikować się z nim i z ciałem też, ani z emocjami, i to już jest mega wejście na drogę do oświecenia. To właściwie wystarczy, aby przestać służyć swojemu ego, stać się obserwatorem, wejść w uważność, to wystarczy, i oczywiście akceptacja tego co jest, dośiwadczenie, wzrastanie w wyniku doświadczeń.
Ale co odpowiedzieć osobie która mówi do Ciebie że czuje się odrzucona, że potrzebuje okazywania więcej uczuć i która jednym słowem strasznie lgnie i wręcz wymusza aprobatę? Stoję słucham staram się patrzeć sercem ale nie mogę ani słowa z siebie wydusic co jeszcze bardziej go prowokuje…
coś jednak sprawia, że tkwicie obok siebie, jest rezonans, bo musi być, więc może naucz się czegoś, doświadczaj tej sytuacji, obserwuj, akceptuj, wzrastaj. Wszystko ma sens i to bardzo głęboki, nawet obieranie zielonego groszku w ciszy.
czytaj Traktat o łuskaniu fasoli…
„Przebudzenie zaczyna się od odwagi.” 🙂
Pepsi uwielbiam Cię za to, że tak piszesz z uporem o tym prawie rezonansu i zachęcasz do tego, by ciągle podwyższać wibracje. Iść w kierunku miłości. To daje bardzo dużo nadziei i dodaje otuchy. Mega ważne, kiedy akurat ma się dzień trochę „niższych lotów” i się zapomina się o pewnych rzeczach 😉 Pamiętam czasy, gdy nie rozumiałam zupełnie, dlaczego w moim życiu tyle dramatów i rezonujących z tym ludzi. A wtedy był tylko lęk i totalny chaos. Jakoś instynktownie zaczęłam te wibracje podwyższać, nie wiedząc, co w istocie ma miejsce i teraz już rozumiem o wiele więcej. A przede wszystkim, jest już o wiele, wiele lepiej 🙂 To, co psychologia mówi na ten temat, też się w dużej mierze pokrywa z prawem rezonansu. Tak czy owak, jeszcze bardziej rozjaśniłaś mi perspektywę. Dziękuję Ci za to, że nam o tym przypominasz 🙂 Człowiek czuje się bezpieczniej ze świadomością, że jest w tym wszystkim jakiś porządek.
dziekuje,z checia poczytam kontynuacje,czyli nie to czego nie robic ale co i jak robic ?
Dziękuję za odpowiedź ?ale co z tym coachingiem/Life coachingiem…. Ci ludzie poruszają tematy podobne do tutejszych …. skoro sama nie potrafię się obudzić myślę o wsparciu …. chcę poznać Twoją Pepsi opinię … czy to może pomóc w zrozumieniu czy przeciwnie …. ?
taaak, pisałam kiedyś jaka to ja biedna ze mnie mój facet jest taki zły i nie akceptuje mnie bo wege, bo zero glutenu, cukru itd. no i po co biegam jak i tak brzuch mi odstaje… wczoraj po 21 poszlam pobiegać i towarzyszył mi właśnie ON, to już nasz drugi raz;) zajada sie moimi wege obiadami i sam sobie kupuje padline jak ma ochotę, a ja sobie bio warzywka, jeszcze czasem mnie denerwuje i za dlugo biorę do siebie jego słowa i rozkładam na części pierwsze…ale pomału do przodu ti i teraz
lov
Super <3
Pepsi, a co zrobić kiedy ciągle kontroluje swojego faceta? Nie potrafię przestać. Kocham go, ALE za bardzo mi zależy żeby ubrał to i to, chodził regularnie do fryzjera, wyglądał tak jak ja chce. Chcę go stworzyć na swój schemat, bo tylko taki mi się podoba. Czy jestem aż taką egoistką?
może on to lubi 🙂
Pepsi Kochana Twoją zmianę widać w każdym słowie Twoich postów. Jesteś piękna.
Bardzo Cię kocham.
<3 <3 <3
Kocham Cię
Pepsi! Kocham Cię! <3
kocham 2
Wiesz co Pepsencjo? Twoje teksty są liposomalne – przenikają natychmiast prosto do serca i wywibrowują człeka wysokusieńko! 😀 <3 <3 <3
Och Fenix Felix lovciam <3 <3
Dodałabym, że to fantastyczna droga, odzyskiwanie świadomości. Człowiek dopiero czuje, że zaczyna żyć, tak naprawdę. U mnie przełomowym momentem było to, że po wielkim kryzysie wartości, próbie zmieniania otoczenia, oczekiwań wobec innych, frustracji i braku celu…itp. zrozumiałam, że miłość to po prostu wolność. Poczułam w końcu czym jest miłość bezwarunkowa: do innych, do siebie, pełna akceptacja tego co jest. Jeśli kocham to nie chcę zmieniać drugiego człowieka bo to jest brak szacunku i kajdany. Raczej szukam odpowiedzi w sobie i naprawianie świata zaczynam od siebie. To spowodowało lawinę zdarzeń pozytywnych. W małżeństwie może być ok jeśli ludzie są świadomi.
<3
sorry że tak jak filip z konopi zapytam co sądzisz o sztuce Damiena Hirsta ?
Kurczę fajne…ladnie odpowiedziałaś..a jak znaleźć partnera? 😉
<3 jak musisz znaleźć, to Ci napiszę jak, w poście, bo to częste pytanie
Pepsi, koniecznie napisz. Prosimy 🙂
A ja bym chciała wiedzieć jak znaleźć i być w związku, normalnie, jak wszyscy wokół. Bo mam 24 lata a faceci uciekają ode mnie max po 3 miesiącach
Piknie PepOshTol 😉 Ludki tego potrzebują, nie przestawaj 🙂
Lovocki 😛
<3
Jak ładnie – ” lovocki” ! 😀
Boze, przeciez to jest straszne, jak mozna skupiac sie na tych wszystkich duchowych prawach, o ktorych I tak wszyscy wiemy przy takiej sytuacji. Facet traktuje kobiete potwornie egoistycznie, niewazne jak „duchowych” slow by tu uzyc zeby to nazwac. Mozna by nawet napisac o tym samym, ale zupelnie inaczej rozkladajac akcenty, a wten sposob to wiadomo ze osoba z bardzo niskim poczuciem wartosci zinterpretuje to generalnie w kierunku jeszcze wiekszego cierpietnictwa, zgody na leszcze wiecej tego syfu, niesprawiedliwosci, poswiecenia(nawet w lozku, co juz jest zupelnie obrzydliwe, upokarzajce itd), czyli w kierunku jeszcze wiekszego pogorszenia sie sytuacji. Wydawalo by sie latwe do przewidzenia, ale nawet slyszalam juz o tym ze tak sie to wlasnie potoczylo wiele razy.
Zreszta tu jest duzo gorzej, szukanie nawet nawet najbardziej absurdalnych usprawiedliwien nawet dla czegos tak obrzydliwego jak traktowanie partnerki jak wibrator(musi „zrobic sobie dobrze” z jej pomoca bo boi sie o pieniadze-dzizas). W ogle nie widze sensu przytaczania tu histori funkcjonowania calego spoleczenstwa, ale jesli juz mowic o jakis schematach w naszej podswiadomosci zbiorowej, to patriarchalnych, bo niestety najwyrazniej odgrywaja tu bardzo duza role. Wiem, ze sa wyjatkowo „toporne”i toksyczne(i dlatego ludziom, szczegolnie zainteresowanych rozwojem, ciezko to zazwyczaj przyznac), ale tez calkiem niezle sie kamufluja i dobrze ciagle funkcjonuja, nadal sie ludzie na nie nabieraja. W dodatku to on powoduje jej brak ochoty na seks wyzyskujac ja(tak, to odpowiednie slowo tutaj) na calej lini, zwalajac na nia obowiazki domowe(I to WSZYSTKIE), gdzie w normalnych zwiazkach ludzie dziela miedzy siebie je sprawiedliwie, czyli jak np jak pracuja tyle samo po za domem, to w domu tez-wydawalo by sie proste, ale lepiej wszystko jak najbardziej nakomplikowac, zeby jak najtrudniej z tego bylo wyjsc, i moze jeszcze nazwac to swiadomoscia.
Swiadomosc to spojrzenie prawdzie w oczy(czesto niestety wymagajace odwagi, przynajmniej na „poczatkowych” etapach). Wiadomo ze jak czlowiek przejrzy na oczy to widzi ze zasluguje na kompletna odwrotnosc czegos takiego, ta swiadomosc laczy sie z kochaniem siebie, i to ze tak powiem, w duzym stopniu, z zyciem w zgodzie ze soba, z zorpoznawaniem na coraz subtelniejszych poziomach czym to jest. A jak tu mowic o jakiejkolwiek subtelnosci przy takiej „siermiedze”, sorry.
Dlaczego autorka komentarza nie miala by sie skupic najpierw na tym, przeciez to ze te sytuacje przyciagnela, jest ona odbiciem jej wnetrza, temu nie przeczy. Wrecz przeciwnie. 😛 Przyciagnela to jakimi przekonaniami ze przynajmniej w jakims stopniu na cos takiego zasluguje, ze na nic lepszego nie zaslugje, wiec tak czy siak chodzi o oczyszczenie sie z tego, i uwolnienie sie of takich sytuacji, czyli ze tak powiem, kierunek przeciwny. Kto jej kaze choc przez chwile siedziec w tak toksycznym zwiazku, przeciez moze z niego odejsc, i jednoczesnie z tymi przekonaniami pracowac. Oczywiste ze bedzie jej wtedy latwiej, a nie ze biedna dziewczyna sie meczy, coraz bardziej sie w takich schematach, takiej sluzalczej postawie pograza, jej poczucie wlasnosci albo znaczaco sie nie poprawia, albo wrecz leci na leb na szyje(czesto tak jest), jeszcze co gorsza jest uzalezniona psychicznie od takiego partnera „nie wyobrazam sobie zycia bez niego”, ale ten „drobny szczegol” tez najlepiej pominac, a skupic sie na jakis pierdolach.
Oczywiscie ze czasem nawet mozna nawet celowo zdecydowac na zatrzymanie sie w jakiej negatywnej swiadomosci, gdy sie czuje ze to faktycznie na tyle rozwinie swiadomosc ze faktycznie przysluzy sie szczesciu, na coraz glebszym poziomie, ale nie oszukujmy sie-nie o takim etapie tu mowa, a wszystko nalezy dostosowywac do biezacego stanu rzeczy, siwadomosci, moze faktycznie by z tego, i z innych duchowych rzeczy skorzystac, z faktycznym pozytkiem dla siebie, zamiast tylko o tym mowic.
Aha, styl mojego pisania wzial sie z takich a nie innych, mysle ze calkiem naturalnych w tym przypadku emocji, wiec prosze nie mowic ze to samo w sobie swiadczy o moim spojrzeniu na te sprawe, urazic nikogo tez nie chcialam, ale mimo ze juz nieraz slyszalam o takich rzeczach, rowniez niestety takim a nie innym ich ogladzie od duchowej strony, to jestem w szoku.
Urszulo, trochę się z Tobą tutaj nie zgodzę, doszło do dużego uproszczenia. Nie powiedziałam, że wszystkie obowiązki są zwalone na mnie. Otóż żyjemy w dość nietypowym schemacie, bo to ja idę do pracy, a on zostaje z dziećmi plus prowadzi własną firmę. Oczywiście jedno dziecko chodzi już do szkoły, ale ma na głowie jeszcze dwulatkę. Rano, gdy mnnie już nie ma, musi te dzieci obudzić, ubrać i doprowadzić razem do szkoły, po czym idzie robić zakupy , wraca do domu i zajmuje się dwulatkiem plus próbuje zrobić coś ze swoją pracą. Gotuje obiad dla dziecka, wiem,że nie chodzi głodne. Oczywiście wkurza mnie,że jak ja wracam do domu ,to wtedy wręcz wchodzi do komputera- bo nie mógł tego robić, gdy mnie nie było.a gdy wracam do domu, to dziećmi zajmuję się ja, robię obiad na dzień następny i dla starszego dziecka, bo nie je tego, co my (straszny niejadek). Możesz mnie oskarżyc, a czemu o tym nie napisałam wcześniej 🙂 ale byłam tak otumaniona złością, że ten drobny fakt pominęłam 🙂 niestety wracam do bałaganu, bo to facet…zauważyłam,że nie umieją robić pięciu rzeczy na raz :)poza tym jego mama sprzątała za wszystkich, więc do tego przywykł. i tak powinnam być z niego dumna, bo opiekuje się dzieciakami, gdy zwykle robią to kobiety i w dodatku nie są doceniane. Sama byłam wcześniej w takim związku (moja starsza jest z poprzedniego związku właśnie) on pracował, a ja siedziałam w domu, miałam sprzątać, gotować , zajmować się dzieckiem i broń boże nie iść na studia, bo jeszcze mi odbije. Ale poszłam i mi odbiło faktycznie, bo się obudziłam,że faceta nie kocham i jesteśmy z dwóch różnych planet. Poznałam mojego obecnego i to zupełnie inna bajka. Nie kłócimy sue o gotowanie obiadu i kto tym razem powinien sprzątać, bo oboje uważamy,że to pierdoły (w poprzednim związku było inaczej-jestem od tego i koniec kropka). mamy takie same podejście do życia, do religii, do zwierząt, kocham to,jak zgadzamy się w sprawach najważniejszych dla mnie. Został tylko ten nieszczęsny seks. I Chyba go trochę usprawiedliwię, gdyż, jak się poznaliśmy, to przez te motyle w brzuchu faktycznie kochaliśmy się pare razy dziennie, codziennie, ale powoli to ja zaczęłam się zmieniać , nie on. Urodziłam mu dziecko i w mojej głowie trochę się pozmieniało, on jest taki sam jak na początku, a ja przestałam czuc potrzebę zbliżania. teraz czuję pociąg, gdy mam dni płodne 😛 i tyle
póki co przestałam się gniewać i obserwuję sytuację 🙂
Ale musisz przyznać, że to uproszczenie wynikło z Twojego opisu sytuacji 🙂
oczywiście,że uprościłam, bo nie ma tyle miejsca,by pisać o tym, jak się poznaliśmy, jak było nam przed dzieckiem, a jak po dziecku. chodzi mi tylko o problem związany z seksem, nie chciałam robić z niego jakiegoś tyrana, od którego jestem uzależniona psychicznie. uważam, że mój facet jest genialny, związek z nim jest cudowny, ale do momentu, kiedy znów kłócimy się o zbliżenie. on potrzebuje tego co dwa,trzy dni, a że pracuje w domu, to nie jest tak zmęczony fizycznie ani psychicznie, by paść w nocy na pysk. tylko ta kwestia różni nas przeogromnie dlatego szukam rozwiązań, bo chcę uratować ten związek. niestety z każdą kolejną kłótnią o to samo, staję się bardziej obojętna.
Tak sobie czytam i widzę inaczej Twojego męża KaliGaj. U mnie była odwrotna sytuacja – mąż własna firma, praca 24h/dobę (pochłania do dziś całą jego energię). Taki ma sposób na życie. Mówi od zawsze, ze robi to dla nas (mnie i dzieci). Ma smykałkę do interesów, niczego (materialnego) nam nie brakuje, chętnie dzieli się z innymi. Po pracy liczy się zjeść pod korek, serial z Segalem i pada nieprzytomny na kanapie. I tak od 20 lat… Oczywiście byłoby niesprawiedliwe nie wspomnieć, że dużo angażował się w pomoc przy naszych dzieciach, gdy były małe, sprzątał itp.
Jesli chodzi o mnie, nie przepracowałam w życiu ani jednego dnia. W trakcie studiów urodziłam syna, potem w trakcie drugich córkę. Wtedy w moich planach i marzeniach było być idealną mamą, żoną, mieć pasję i pracę. Niestety lub stety lęk o zdrowie dzieci (często chorowały jak to dzieci wyszczepione prawie na wszystko) zadecydował, że nie podjęłam żadnej pracy. Ale do sedna…!
Myślę, że Twój mąż czuje się bardzo samotny w środku, chociaż pewnie nie dostrzegasz tego na zewnątrz. „Siedząc” z dziećmi w domu i ogarniając wszystko, brakuje mu pewnie czasu na relacje z innymi dorosłymi. Nie mam tu na myśli przelotnych spotkan z rodzicami w szkole, z ludźmi w kolejce do kasy itp. Im człowiek wrażliwszy, tym bardziej cierpi z powodu deficytu głębszego kontaktu z innymi. Potrzeba przyjaźni i miłości w nas jest olbrzymia. Chcemy dawać i chcemy brać. Chcemy czuć z kimś głębsze więzi… Myślę, że Twój mąż potrzebuje zbliżenia, żeby poczuć właśnie tą wyjarkową więź z Tobą, poczuć się kochanym i oddać Tobie również tę energię. Kluczowe jest chyba jednak w tym najbardziej, że może w końcu po całym dniu z dziećmi na głowie pobyć z Tobą w świecie dorosłych…
Ja jestem takim odbiciem lustrzanym Twojego męża. Płakałam leżąc codziennie w łóżku próbując samotnie zasnąć. Kiedy on po obejrzeniu swoich beznadziejnych filmów o skorumpowanych gliniarzach lub amerykańskich żenujących komediach postanowił przełożyć swoje zwłoki do naszego łóżka, od razu zaczynał ze zmęczenia chrapać. Czasami próbowałam go obudzić, żeby poprzytulać się chociaż… Z czasem przerodziło się to w awantury z mojej strony. Potrzebowałam seksu, żeby czuć się atrakcyjną, kochaną, spełnioną w jedności ze swoim ukochanym. Niby to rozumiał, ale jakoś wieczorem tracił zapał i siłę zwalając to na zmęczenie pracą. Czułam, że we mnie coś umiera. Czułam strasznego wyjca samotności!!! Było mi tak przykro, tak bardzo… Jednocześnie wkręciłam się w wypełnianie swoich obowiązków, wszystkie uczucia angażowałam w dzieci i w jak najlepszy z boi kontakt. Z czasem przestaliśmy ze sobą spać w jednym łóżku, przestałam skomleć o odrobinę czułości, stałam się obojętna. Od kili lat sporadyczny seks, od roku raz lub dwa… Mąż zaczal mieć do mnie pretensje, że śpię z córka i przez to nie może wrócić do sypialni, że to moja wina itp. Przestałam rozmawiać z nim na te tematy. Skoro nie chciał, to ja również przestałam chcieć. Czasami żyłam nadzieją, że kiedyś się zdobędę na odwagę, wyzwolę z tego związku, spotkam nowa miłość… Jednak nie potrafię tego zrobić. Nawet nie wiem, czy bym potrafiła spojrzeć wtedy na siebie. Niszczyć związek i odejść od kogoś, kto cię kocha, tylko ma niskie libido? Przecież to wydaje się być złe i bardzo niskie… Łatwiej koszczyc siebie i przy okazji własne zdrowie.
Na początku roku mieliśmy okazję wyjechać sami na tydzień. Myśleliśmy oboje, że w końcu bez dzieci, pracy, obowiązków – normalnie miodowy miesiąc! Okazało się, ze po pierwszym zbliżeniu mieliśmy już dość za wszystkie dni. Kochając się z nim po raz kolejny, leciały mi łzy z oczu, czułam obrzydzenie i ogromną niechęć do seksu z nim. Po czym pomyślałam, że jest to na siłę, że coś się skończyło! Myślałam wtedy, że trudno! Mam przecież wszytko, wiernego męża, wyjątkowe dzieci, nie martwię się o pieniądze. Czas cieszyć się tym wszystkim, nie tracić energii na zadręczania się brakiem seksu…
I wiecie co się wydarzyło? Od pół roku nie miesiączkuję, z rozbuchanego libido nie zostało już prawie nic, napady gorąca itp. W marcu na 40 urodziny dowiedziałam się od ginekologa, ze moje jajniki zmniejszyły się drastycznie, a badania krwi pokazały menopauzę… Niby nic wielkiego, dużo kobiet ma jeszcze wcześniejszą menopauzę i żyją!
Ale było mi tak smutno, przykro, że pewien etap się zakończył i to bezpowrotnie. Zaakceptowałam sytuację, jeszcze bardziej wkręciłam się w zdrowe odżywianie, w ciągu miesiąca pozbyłam się napadów gorąca i bezsenności (bo to również pojawiło się nagle). Powiedzmy, że jest okey…
Żałuję czasem tylko jednego! Dlaczego pomyślałam, ze to koniec mojej seksualności, właśnie wtedy będąc na wspólnym wyjeździe z mężem?
Jestem pewna, że te myśli spowodowały nagły spadek libido i zamknięcie „warsztatu”…
Skoro boi się zmiany, nic się już w tym temacie nie wydarzy – to znak, ze czas wyłączyć jej płodność!
KaliGaj, kochaj swojego męża i nie odwracaj się od niego! Ranisz jego uczucia i sprawiasz, że cokolwiek by zrobił, będzie się czuł winny. Chociaż większość ludzi wokół stara się jakoś z tym rozprawić zdradzając lub rozstając się. Gorzej jak osoba jest dobrym z natury wrażliwcem, który kocha rodzinę i nie chce jej rozpadu z jakiś tam „niskich” pobudek…
Pepsi! Wygralam za najdłuższy post??
wygrałaś za największe niezrozumienie
KaliGaj, bedac mna nie moge Cie oskarzac o cos co zrobilas pod wplywem emocji, zlosci w szczegolnosci. 😀 No tak, w drugim poscie wyglada to nieco inaczej, ale w trzecim znowu sie zmienia, wygladajac przy tym bardzo niespojnie. Co do drugiego, no wlasnie: „niestety wracam do bałaganu, bo to facet…zauważyłam,że nie umieją robić pięciu rzeczy na raz :)poza tym jego mama sprzątała za wszystkich, więc do tego przywykł. i tak powinnam być z niego dumna, bo opiekuje się dzieciakami, gdy zwykle robią to kobiety i w dodatku nie są doceniane. ” dokladnie ten caly system patriarchalnych schematow o ktorych wczesniej pisalam. Nie mozna zauwazyc czegos co jest kompletna sciema, i to bardzo toksyczna, albo zeby ladniej zabrzmialo w duchowym swiecie mozna powiedziec „niskowibracyjna”, choc przewaznie na jedno wychodzi. 😀 No i sam fakt ze jest na pewno sporo zupelnie innych facetow temu przeczy. 😛 No tak wlasnie o tej powinnosci mowia tez Ci mowia te schematy, jak sie temu przyjrzec ze od razu cos jest nie tak, skoro chociazby jedni sa od robienia czegos „zwykle” i bycia niedocenianym przez drugich, ktorzy sa od „doceniania ich” za cokolwiek. 😀 No i faktycznie to co piszesz o swoim poprzednim zwiazku jeszcze wiecej by wyjasnialo. Przyzwyczailas sie do tego, ze tak ma byc, ze jak cos jest nie tak to powinnas sie na to zgodzic, bo przeciez moze byc tak jak z Twoim bylym, takie zanizenie poziomu poziomu zycia przez „argument” rownania w dol, tez sciema jak nic ale nieraz ludzie sie na to lapia. Oczywiscie ze te przekonania musialy byc wczesniej gdzies gleboko w Tobie, skoro tamten zwiazek sie pojawil w Twoim zyciu, ale to dodatkowo je umocnilo. Co jak strace drugi zwiazek, moze faktycznie bede „gorsza” przez to, moze faktycznie bedzie to „znakiem” tego ze to wlasnie o to „doecenianie” nie ma nic wspolnego z prawdziwym chodzi, to godzenie sie na cos co Cie oddziela od szczescia, Co jesli sobie nie poradze, co jesli bede sie czuc jeszcze bardziej niedowartosciowana/y, co jesli ilosc nieudanych zwiazkow za soba faktycznie jakos o tej wartosci swiadczy? Dlaczego mowisz o tym co zrobic by ten teraz uratowac, a nie zeby uratowac siebie? Odnalezc siebie, byc naprawde szczesliwa?
Jezeli to Twoja praca jest bardziej meczaca to normalne ze druga strona angazuje sie z kolei bardziej w obowiazki domowe. A ten nieszczesny seks jest przeciez bardzo wazny, jest dla wspolnej, jak najwiekszej radosci i zbizania sie przez to nawzajem do siebie, a nie do zupelnie przeciwnego celu. W dodatku to bardzo wrazliwa sfera, w ogle nie powinno sie w nim godzic na cos co danej stronie nie odpowiada, a druga strona na pewno nie moze wywierac jakiejs presji na to. W trzecim poscie moim zdaniem mowisz o pewnych rzeczach, ktore jednak przecza tym co opisujesz w konkretnych sytuacjach. Np ze nie jestes uzalezniona od niego psychicznie, ale napisalas tez ze nie wyobrazasz sobie zycia bez niego, itd. Jest cudownie ale to co sie dzieje to to ze stajesz sie coraz bardziej obojetna. Chyba ze w czyms Cie tu nie zrozumialam, ale jak na razie wyglada to dla mnie ze bronisz sie przed wyjsciem ze schematow,( widac ze nadal dosc mocno w nie wierzysz, na mniej lub bardziej swiadomym poziomie), i powrotem do siebie. Nieraz sie mowi o tym jako ze tak powiem sednie sprawy, szczegolnie w kregach „rozwojowych”(wszystkie duchowe czy inne prawa, idee, teorie sie do tego sprowadzaja, czyz nie? 😀 ), ale grunt to przelozyc to na praktyke. 😉
„Przyzwyczailas sie do tego, ze tak ma byc, ze jak cos jest nie tak to powinnas sie na to zgodzić”- absolutnie się nie zgadzam , dlatego odeszłam z poprzedniego związku. Masz rację, że coś jest głęboko we mnie, bo moi rodzicie tkwili w nieidealnym związku: on- pan i władca, ona- potulna służąca, obiecałam sobie, że nigdy taka nie będę i nie mam zamiaru być. Mojemu obecnemu daleko do modelu patriarchy, nie wymaga ode mnie lśniącego domu, gorącej zupy na obiad itp. Łapię się czasem na tym, że to ja od niego tego wymagam, ale dałam sobie na luz- bo to są pierdoły. Robi tyle, na ile go stać (a może stać go na więcej, ale mu się nie chce? Nieważne) . I tak też jest dobrze. Przestałam od niego wymagać więcej, bo po co, za co innego go pokochałam, nie za sprzątanie i robienie obiadów. Poza tym ode mnie też mógłby tego wymagać, bo nie sprzątam jak jego mama, nie jeżdżę ze szmatą dwa razy w ciągu dnia. Wolę w tym czasie pobiegać, poćwiczyć , poczytać z dzieciakami lub z nimi się powygłupiać.
Mimo, że są we mnie sprzeczności (jak sama zauważyłaś), to nie umiem żyć w niewoli, wbrew swoim przekonaniom. Dlatego odeszłam od pierwszego związku, który nie do końca był ze świadomego wyboru (imprezowy związek w akademiku i dziecko niespodzianka) i dlatego „kłócę się” z moim obecnym o częsty seks, nie zmuszę się dla „świętego spokoju”, jak to robiła moja matka. I Pepsi ma racje, może robi to ze strachu, jest dla niego odskocznią od tej szarej rzeczywistości, która go przytłacza. Ja lepiej sobie radzę z codziennością, on czasami ma ochotę na koniec świata, reset tego zła , przekłamanie i braku moralności. Ja jestem bardziej przyziemna, dosłowna. Jak siebie przeanalizuję, to ciężki kawał ze mnie do dźwigania Pewnie przydałby mi się psycholog, ale na dobrego mnie nie stać. Nie boję się odejścia, co będzie, gdy zostanę sama , itp. Wręcz przeciwnie, gdy chcę odejść, to idę w zaparte tak długo, aż to zrobię, mimo, że nie mam planu B i nie wiem, gdzie podziać się z dzieckiem. Dążę do mojego szczęścia. Udało mi się to, odeszłam z rocznym dzieckiem, bo jestem uparta i nikt nie będzie mi mówił, co mam robić-działa to na mnie jak płachta na byka. Przez mojego ojca jestem wręcz wyczulona i czasem przesadnie naditerpretowałam czyny mego lubaśnego, patrzyłam na niego przez pryzmat mojego ojca. A on jest inny. Jest moim przyjacielem i tęsknie za chwilami, gdy siedzieliśmy sobie razem nicnierobiąc, teraz ciężko o takie chwile z dwójką dzieci i pracą. Codzienność nas trochę zabija. On praca, ja praca, potem dzieci, obiad, on dalej praca, wieczorem upragniony sen, a on..upragniona odskocznia,by lepiej spać. Tłumaczyłam mu, że przez to czuję się trochę jak przedmiot do jednego i się na to nie godzę. i tu rozpoczyna się zimna kłótnia, bo ja upraszczam, a on po prostu pragnie mojej bliskości, jak on twierdzi.
Napisałam, że nie wyobrażam sobie życia bez niego.. pewnie bym przeżyła, dała radę, ale bardziej chodzi o to, że ja nie chcę żyć bez niego. Nie mam w sobie potrzeby wyrwania się z tego związku, jak poprzednio, nie chcę nigdzie uciekać. Chcę iść z nim przez życie i wychowywać wspólnie nasze dzieci, bo jest super człowiekiem. Gdzie mam być jeszcze bardziej szczęśliwa? Nie wiem. Na pewno będę szczęsliwsza, gdy w końcu uporamy się z naszym JEDYNYM problemem, bo innych nie ma. Nie widzę powodu, aby z tej jednej przyczyny od niego odchodzić. Odnaleźć siebie i być naprawdę szczęśliwa? Ja cały czas siebie poszukuję Nie powiem, jest to trudniejsze, gdy ma się na plecach słodki ciężar dojrzewających dziewczynek, ale w przeciwieństwie do większości mam, nie zatracam się w tym. Pamiętam o sobie i szukam metod, by siebie poskładać do kupy. A on wspiera mnie w tym, bo wie, że tylko ja mogę sobie pomóc (tzn. próbował pomóc, ale wyszło jeszcze gorzej :)))
Ale się rozpisałam…ale to dlatego, żeby sytuacja była klarowniejsza, bo zbyt często używam skrótów myślowych.
No i tak po 3-dniowej ciszy w domu on przychodzi do mnie z brokułem i mnie rozśmiesza - on zawsze przychodzi pierwszy z wyciągniętą ręką, z czym ja mam problem, bo jestem zbyt „dumna” (jak mój ojciec..)
Ale jak akceptować? Np. Myślę sobie jest jaki jest i to jest tak ja ma być, Ale od czasu do czasu łapie się na tym , że znowu się na niego wkurzam bo np. Nie mogę czegoś tam znaleźć, albo myślę znowu smaży ta śmierdzaca kiełbasę, albo pali te faje. I ja na to wszystko się wkurzam nie akceptuje.
????
Owocek.
akceptuj swoje wkurzenie, to o to chodzi, o akceptacje własnych emocji, które znowu wyrwały się spod kontroli, chyba nie lubisz być wkurzona?
Widzę, że jeszcze nie rozumiesz, a więc przeprowadzam Ci egzamin: co to jest emocja Twoim zdaniem? (pisze o tym non stop)
Pepsi a co zrobic jak jestem z kobieta ktora akceptuje w pelni moje zdrowe odzywianie, zapal do sportu i inne moje duchowe rytualy. Ja akceptuje jej faje, weekendowe drinki z jasiem wedrowniczkiem, oraz niezdrowe odzywianie i brak sportu. Ale jedyna rzecz ktora mnie uwiera to fakt, ze kiedys moze beda dzieci, i ona nie zgodzi sie by je nie szczepic i nie podawac hemii z farmacji. Wiem, ze bedzie podawac jej cukier, miecho, gluten i inne syfy jak kole, chipsy i to o czym wiesz Ty i ja ze szkodzi organizmom.
Jak do tego podejsc? Olac, niech sie dzieje?
Probowac to zmienic za wszelka cene?
Teraz jest z nia dobrze, ale nie wiem czy potem bede mogla na to patrzec. I to mnie zbija z tropu. Please help…
Ona robi za faceta i ma takie wyobrażenie faceta, ba, ponieważ rezonuje z Tobą, Ty prawdopodobnie też, inaczej byście się nie spotkały. Może jednak to taka gra. Może po prostu nie miejcie dzieci, jeśli już teraz się tym martwisz, wybiegasz w przyszłość, zamiast żyć teraz? Prawie w każdym związku jak przychodzą dzieci na świat nagle okazuje się, że są różne wizje rodzicielstwa, nauk, morałów, do tego jeszcze dochodzą wizje świekr i teściowych, czyli ludzi, jak wiemy, wpływowych. Dziecko, które się Wam urodzi przybędzie tutaj z karmą, albo bez karmy, jak Jezus. Przybędzie zdobyć swoje doświadczenie.Nie przez przypadek wyląduje w Waszym domu i podepnie się pod genetykę którejś z Was,albo będzie po prostu adoptowane. Wy jeszcze nie wiecie jak to będzie, ale w teraźniejszości wszystko jest teraz, czyli już wiadomo jak było/jest/będzie. Zmierzam do tego, że albo musisz zaakceptować jak jest, albo wyjść z tego. Przy czym jakąkolwiek decyzję podejmiesz będzie ona słuszna, pod warunkiem, że ruszysz ze skrzyżowania, czyli będziesz w działaniu, w drodze, w kroku. Po prostu rób swoje, jak Ci się coś nie podoba, zmieniaj siebie, i nie licz na to, że świat zewnętrzny zmieni się tak jak byłoby Ci wygodniej. Twoja partnerka się nie zmieni.
Orzesz w mordkę:) napisałem „mogła” pomimo że jestem mężczyzną.
Tak Pepsi, ja nie zamierzam jej zmieniać. Kiedyś chciałem i próbowałem, później odpuściłem, bo znikają egotyczne emocje.
Właśnie tego dziecka nie potrafię odpuścić, bo jak już by do nas przybyło (jak to ujęłaś) to matrix w którym ona siedzi i kurczowo się trzyma spraw, że dostanie matrixowy zestaw narodzinowy na dzień dobry a potem na dokładkę jej matrixowe manipulacje.
Kochana zrób ten portal randkowy dla budzących się lub chcących. Coraz bardzie czuję, że to jest jedna z Twoich misji… <3 Love you
love love
Pepsi, a czy mogłabyś coś więcej napisac o relacjach z rodziną. Nie mam przelotu z własną matką. Ciagle żyję z tego powodu z wyrzutami sumienia. Kontakt z nią zabiera mi bardzo dużo energii. Czy można nie lubić rodzica? Jak sobie z tym radzić?
http://www.pepsieliot.com/mama-mimo-wszystko-ciezko-z-takim-monstrum-w-glowie-zyc/
Ja mam na odwrót…, mam straszną potrzebę przytulania, miziania i sexu a mój mąż już znacznie mniej … Na poczatku też taki był , ale od jakiegoś czasu mnie zaniedbuje. ? kocham go i nie wyobrażam sobie życia bez niego , wiem że on też. Nie należy do facetów, którzy ruchaliby cały dzień, wkurza mnie to , ze muszę prosić się o sex…i co tu zrobić? Nie umiem wyłączyć tej potrzeby. Nigdy nie narzekam na ból głowy…. Marzenie większości facetów,…. Mieć taką kobietę.
Pozdrawiam Cie Peps.lubię Twój blog.
Wcale nie marzenie większości facetów, mają inną naturę,to oni chcą być bardziej nastawieni na sex, co jest synonimem wysokiego poziomu testosteronu i tak zwanej męskości. Przerażasz mężczyznę nachalnością, uderzasz w jego ego.
Ludzie obok nas nie są po to, żeby korzystać z ich seksualności, czy nawet stale dotykać. Ludzie nie są po to, żeby stale coś od nich oczekiwać. Ludzie obok są po to, żeby się w nich przeglądać jak w lustrach, uczyć i doświadczać. To my stwarzamy ludzi obok nas. Zmień siebie, zobaczysz co się stanie. Ściskam <3
nasunęło mi się takie szybkie pytanie
jak to jest , że wszyscy wkoło nas sa naszym lustrem, czyli ile ja mam luster w sobie? moje dzieci mają w sobie lustro koleżanek kolegów ….. i taka to projekcja, a jak to jest , że rodzimy duszę (dziecko) starszą młodszą, nie bez przypadku – i nie mamy wtedy na to żadnego wpływu, czy ta dusza się nam przygląda, że nas wybiera? musi wybrać matkę? czy rodziców? czy to tylko jakiś rezonans do nas ściąga tą czy tamtą duszę? można się pogubić
ciekawe, odpowiem we wpisie
Rona doskonale Cię rozumiem. Mam identyczna sytuacje. Mi się wydaje że moje libido wciąż rośnie. Kilka razy próbowałam rozmawiać i wyczuć o co chodzi, ale wtedy on zaprzecza i klasycznie stwierdza ze zmęczenie, stres ale wszystko ok. Ja niestety doszłam do wniosku że chodzi o wygląd. Nie jestem otyła, ale po dziecku niW wróciłam w 100% do formy ok 5 kg jest na plusie i mój poziom obserwacji jednak wskazuje ze u mnie chodzi klasycznie o „atrakcyjność” i poczucie ze jestem zawsze, że nie jestem chwilą która przeminie i za którą można tęsknić, że nie ma się po co starać?że jeszcze będzie na to czas…. Nie wiem to pewnie moje wibracje, im więcej czytam i próbuje się budzić tym czasem mniej rozumiem.
Jeszcze jedna sprawa, po przeczytaniu tego wpisu jedno sobie uświadomiłam, często nie pragnę seksu dla poczucia bliskości i doznań duchowych. Ja go często potrzebuje właśnie do zagłuszenia emocji i strachu do uśnięcia …. smutne to chyba powinno być ale jakoś się nie smucę, uwielbiam ten stan euforii umysłu, nagłego wyrzutu tych wszystkich hormonów, które dosłownie wymiatają wszystkie myśli z głowy, a potem tę błogą ciszę w której można zasypiać. Ale może tak ma być? Ktoś idzie pobiegać, a ktoś przeżyć orgazm, formę medytacji z własnym ciałem?
Witaj Pepsi, mam bardzo podobną sytuację. Tyle że ja nie boję się że mnie zostawi, ja bym chciała żeby odszedł. Tylko sama nie mogę zdobyć się na ten krok, nie powiem mu że chcę się rozstać, bo mamy dziecko i chcę żeby ono było ze mną, a jesli ja podejme decyzje o odejściu to on moze mnie szantażować w tej kwestii. Od teraz spojrzę na tę sytuację inaczej, nie będę się zmuszać (to poskutkuje tym że on będzie krzyczał, trzaskał drzwiami, bedzie próbował sprawić bym czuła się winna i źle), ale postaram się zaakceptować.
Pomagasz mi się zmieniać. Dziękuję.
Pepsi, napisz cos, proszę. Dobrze zrozumiałam? Nie godzić sie, nie zmuszać do tego? Nie zwracać uwagi na awantury?
Przerzuciłam sie na jedzenie owoców tylko. Moze to mi pomoże podnieść poziom energii 🙂
Jasne, że się nie zmuszać! Obserwuj siebie i rób to, co jest dla Ciebie najlepsze, co nie sprawia, że czujesz się źle – zmuszona, albo skrzywdzona. Jeśli podniesiesz swoje wibracje, to albo pociągniesz w górę wibracje partnera, albo on od Ciebie odpadnie, tak zupełnie na stałe. Nie bój się, bo to strach, to ego każe Ci myśleć o tym, że rozstanie skończy się szantażem, będzie trudnei stracisz dziecko. Świat chce dla Ciebie jak najlepiej, całe jego energia, energia opatrzności, dąży do tego, żeby było dla Ciebie dobrze. I im jesteś wyżej, tym więcej tej energii do siebie dopuszczasz.
Obserwuj siebie, szczególnie w sytuacji kłótni, ale nie tylko. To jak się czujesz, jakie rządzą Tobą emocje. Skupiaj się na tym, co dzieje się w danej chwili. Ucz się uważności. I nie przejmuj się. Być może istnieje metoda, z którą rezonujesz i która Ci w tym pomoże. Niektórzy na przykład wyobrażają sobie, że są schowani za wielkim lustrem, a osoba, z którą się kłócą, wrzeszczy na siebie, opluwa się i to sobie robi krzywdę.
Nie obwiniaj nikogo o to jak jest. Partnera ani tym bardziej siebie. Pogódź się z sytuacją, chociaż to trudne i daj jej po prostu toczyć się w tu i teraz. Jeśli zmienisz swoją matrycę, zmienisz otaczającą Cię rzeczywistość. 🙂
Ściskam. <3
Emanuelo, dziękuję Ci. Przeczytałam Twoją odpowiedź kilka razy i już czuję się dużo lepiej. Rozumiem to i widzę że ta ścieżka jest dobra.
Uściski!
Ja do naszego grzegorzaadama 🙂 mojej mamie na biorezonansie wyszedł brodawczak hpv chlamydie i zagrzybienie , co począć ? Tak powolutku? Moja mama od zawsze ma problem z jelitami..
Mam pytanie czy do porannej oranzadki sodowej z cytryna mogę dodać sól ,chlorek mg i wit c? I czy wu pic po sodzie czy przed?
WU zawsze pierwsze.
Potem soda.
Nie dodawaj tutaj wymienionych, później.
Poczytaj:
http://www.pepsieliot.com/przepis-na-herbate-leczaca-ponad-60-chorob-i-zabijajaca-pasozyty/
Dodatkowo sesje BRT
Niestety Pepsi, ale widzę że nie masz bladego pojęcia o tym dlaczego faceci potrzebują seksu. To i jest pierwszy Twój artykuł z którym się nie zgadzam i nie dałem rady doczytać do końca.
nie musimy rezonować ze sobą, tak naprawdę nie jest istotne czego ludzie chcą w matrixie, a moje poglądy nigdy nie były popularne
Myster – uchyl rąbka tajemnicy twego rumianego pojęcia ;)) i szepnij słówko lub dwa dlaczego faceci potrzebują seksu, ok? Może ktoś lub dwa ktosie skorzysta.. 🙂
Pepsi moze coś więcej o seksie tantrycznym. Jest to jakaś pozytywna droga do tego by go uprawiać ale jednocześnie się rozwijać i namówić faceta. Tylko jak? Bez wschodniej filozofii i słownictwa bo on tego nie strawi:)
Kiedy związek staje się nieaktualny to seks ma funkcję przytrzymywania ludzi przy sobie i przedłużania tego, co już powinno się skończyć. Piona i każdy idzie w swoją stronę – tak by było najlepiej i to jest prawda o takim związku. Seks zaciemnia ją. Mężczyzna (Istota, która realizuje męski program biologiczny) nie będzie z kobietą BEZ SEKSU. Kobieta (Istota realizująca kobiecy program biologiczny) często już nie musi mieć seksu jak ma „umowę” i dzieci, ale wie, że facet ją bez tego opuści, więc się zmusza. „Kocham go, ale seksu się brzydzę, ale się zmuszam dla świętego spokoju” – na to można zareagować tylko współczującym uśmiechem. Serio? Czy Miłość się czymś brzydzi, albo do czegoś się zmusza? Ciężko się przyznać – facetowi: jestem z nią już tylko ze względu na seks, kobiecie: boję się, że mnie zostawi. Nie ma miłości. PS Czy kobiety zdają sobie sprawę, że tak naprawdę to faceci tez się brzydzą takim seksem i też się oszukują, ale są po protu w pętach testosteronu i to jest ich najlepszy sposób na uśmierzenie?
A co, jeśli ktoś jest pozaprogramowy, tzn. albo ma w sobie oba programy albo ich nie ma? Czy taki stan nie byłby dobrym rozwiązaniem problemów ?
wszyscy zostaliśmy zaprogramowani, różnimy się osobowościami, jedni mają duże ego, inni mniejsze, no i są jeszcze ludzie, którzy się budzą, (w pełni oświeconych jest bardzo mało), i zaczynają żyć świadomie, wiedzą co jest czym, nie identyfikują się ani z ego, ani z ciałem, a jedynie korzystają z tych dobroci. tak, ego również należy akceptować, może być pomocne, gdy odbierze mu się przywództwo.
Dziękuję za odpowiedź, zdaje się ( o ile dobrze zrozumiałam 🙂 ) , że mogę to potwierdzić doświadczeniem – można funkcjonować poza ego-damskim i ego-męskim programem ( nie udając zarazem, że nie zna się swojej płci, nie wypierając się ) , wg mnie kluczowe w tym jest spojrzenie z Miłością na drugą Istotę , jako nadrzędne wobec płci ( i posiadanych programów) . Wtedy łatwo dekodować gierki programów .
nie identyfikuj się ze swoim ego, schodź do serca, nie działaj jak automat
Pepsi czy mogłabym prosić Cię o radę? Ah, zakochałam się w swoim o 15 lat starszym szefie (żadne korpo, kawiarnia – dorabiam jako studentka). Próbuję nie myśleć, wyzbyć się tego uczucia, chociaż intuicja podpowiada mi, żebym próbowała z nim. Wiem, że on również jest we mnie zauroczony. Na codzień jestem pewna siebie, jednak przy nim moje serduszko topnieje i się onieśmielam. Brnąć w to, okazywać mu uczucie i zaufać swojej intuicji czy próbować zapomnieć o swoim przełożonym i słuchać rozumu?
Love XX
nie mówisz o dość istotnej sprawie, gość jest w związku?
wolny, ponad 30 lat i od kilku lat zero związku na jego koncie (od kiedy ma kawiarnie)
no to o co chodzi?
zaufam intuicji i podążę za głosem serca, buziol! <3
jednak intuicja mnie zawiodła i dostałam „kosza”, smutno, ale akceptuję tą sytuacje <3
Intuicja nigdy nie daje „kosza” 😉 pamiętaj o naszych lustrzanych odbiciach w innych ludziach.
MGTOW.
Malzenstwo to pulapka.
Witam 🙂 a ja myślałem ze wyjście z tzn. Matrixa jest banalne 🙂 wszystko co nas boli w innych osobach to moje Ego :). Wszystko złe co zostało wszczepione małej inteligencji przez opiekunów w życiu dorosłym należy wykasować 🙂 i już sięgamy Akashy 🙂 pozdrawiam
to supcio przepisik 🙂
Dziękuje 🙂 piszesz bardzo fajne artykuły 🙂 jesteś Inspirujaca 🙂 wierzę ze każdego dnia sięgasz Akashy 🙂
<3
Jeśli dobrze rozumiem, to powinnam akceptować że np mój chłop nie jest tak czuły jak bym chciała (jego prawo), nie wymagać by się zmieniał, tylko nie uprawiać z nim sexu w takiej sytuacji? Bo taki sex powoduje że czuję się wykorzystywana. I zobaczyć co będzie?
Druga strona odczyta to jako szantaż a nie o to chodzi. Bardzo poproszę o łopatologiczne wytlumaczenie co robić a czego nie robić 🙂
nie robić niczego wbrew sobie, i nie naginać drugiej osoby, jak od kogoś oczekujemy zmiany to tą osobą mamy być my sami <3
Chodzi o to że na ten moment ciężko mi odroznic jakie działanie jest chciejstwem i próba osiągnięcia MOJEGO(jedynego słusznego 😉 ) celu, a jakie słuszne i faktycznie świadczące o akceptacji i dające mi szansę na okielzanie myśli i emocji.
hej, mój komentarz nie został zaakceptowany czy go jakieś złe pozarlo?
dzisiaj moderatorzy poszli na wagary 🙂
Pojawiło się 🙂 🙂 :-). Dzięki za odpowiedź. Trudne to wszystko, w szczególności wyzbycie się emocji i bycie obserwatorem, szczególnie gdy głupi łeb co dzień ma inne podejście do tematu.
No ale i tak od kiedy cokolwiek robię, czytam, staram się medytowac( różnie to idzie) jest w sumie lepiej.
Ale szczerze narazić to jest tak że staram się oczyścić i wyciszyć się, a i tak gdzieś tam wiem że prawdziwym celem jest postawienie na swoim, a nie o to chodzi. Gdy o tym piszesz wydaje się to proste, no nic to, staram się dalej. 🙂
Kiedys przeczytalam, ze nikt na tym swiecie nie urodzil sie po to, zeby spelniac NASZE oczekiwania. Moja roszczeniowosc uleciala w sekunde, to sie nazywa skok kwantowy swiadomosci.
Ania ja i ty nie urodzilysmy sie po to zeby spelniac oczekiwania naszych rodzicow, mezow, zon, szefow, sasiadow, przyjaciol oraz innych uczestnikow podrozy zwanej zyciem.
Pepsi, proszę Cię o drogowskaz do zrozumienia.
Ściskam i dziękuję, że mogę Cię czytać!
wyższa miłość <3
<3
A co w przypadku kiedy to ja wyciagam rękę? Próbuje porozmawiac kiedy on jest obrażony? Nie naciskam ale tak zwyczajnie o sprawach codziennych czynnosciach a ten tylko burczy pod nosem tak cicho bym nie slyszala. On się obraża na brak seksu o 23 i pozniej kiedy ja juz śpię od 2godzin. Ciagle po pracy przychodzi z tekstem ze ktos tam mu się zalił ze mu żona nie daje a facet to jak pies ze jak suka nie da to sam nie wezmie. Wiem ze to nie o mnie ale podswiadomie mnie to boli bo wiem ze u nas też różnie ze wspolzyciem. Mi średnio się chce bo jest zimny. Nie przytula nie całuje. Ludzie no jaka kobieta potrafi bez gry wstępnej bez starań. Chyba pijana nastolatka na dyskotece.
Wymiekam. Zwlaszcza, ze czuję, ze moje przebudzenie stanelo w miejscu.