Czy to chodzi o to, że w PL (i w krajach byłego bloku socjalistycznego) jesteśmy silniej związani pokoleniowo? Stąd trudniej…
A nawet bogactwa, jakby potrzebował luksusów.
Tymczasem czy życie będzie trwało jeszcze rok, tydzień, czy 30 lat, ważne czy teraz umiesz wyrwać kraty z własnej celi.
W tym roku ktoś skutecznie zablokował mi drogę zawodową bezpowrotnie. Pojawił się plan B i ktoś inny skłamał na tyle skutecznie, że w tym zawodzie ja już nie będę pracować. Nawet płakać nie mogę, bo część mnie umarła.
Od pewnego czasu żyłam jak mniszka „ora et labora” (módl się i pracuj, dodał Horry), a od tygodnia po finalnej decyzji, funkcjonuję jak automat. Jakby mi kurkumę z 1 szklanki zamienili w kuchni ze sproszkowanym chili to pewnie bym nie zauważyła.
I moje pytanie, jak to przeżyć świadomie, świadomie zgodzić się, że w mojej ukochanej dziedzinie nie będę pracować, że robienie czegoś o czym marzyłam od dziecięcia, a na co świadomie zdecydowałam się w całkiem dorosłym wieku, to coś absolutnie nie dla mnie.
Że matriksowego bastionu nie przeskoczę, a ostatnie 9 lat mogę sobie wrzucić na strych, bo zwyczajnie MATRIKS MNIE NIE CHCE?
Jeśli chodzi o ostatnie zdanie, to nie bądź nerwowa, matriks chce wszystkich:)
W maju 2019 roku Niki Lauda trzykrotny mistrz świata Formuły 1 i przedsiębiorca zmarł we śnie w wieku 70 lat w Szpitalu Uniwersyteckim w Zurychu, gdzie poddawany był dializie z powodu problemów z nerkami, po okresie złego stanu zdrowia.
Ale parę miesięcy wcześniej widziałem go objeżdżającego trasę Formuły 1 w Monte Carlo. Siedziałem na trybunach, gdy Niki Lauda robił rundę honorową. Publiczność wyła, łzy się kręciły, a Niki jechał machając do publiki kierownicą bolida, rękawicą też, i przyszła mi do głowy myśl.
Że gościa spaliło w aucie, że ma dziwną twarz po rekonstrukcjach. Ale kilka tygodni po strasznym wypadku i zatruciu miazmatami płonącej bestii, wrócił i jeździł nadal w specjalnie skonstruowanym kasku, który mniej urażał poparzenia i yyy… I wygrywał
Że koleś sparaliżowany jednak musi pisać machając powieką, że ktoś maluje językiem, a ktoś inny biega na kościach biodrowych, bo dalszego ciągu nie ma. Przykłady są drastyczne, ale jeśli rzeczywiście weszłaś przez swoje drzwi i jesteś na własnej drodze i tak wszystko musi się potoczyć zgodnie z twoim pragnieniem. Byleby tylko twoja podświadomość, będąc zupełnie nie przekonaną, nie zablokowała cię.
Nawet, gdy sobie nie zrobią w życiu zbytniej krzywdy fizycznej i tak zostaną zutylizowane? Ponieważ stan umysłu osiąga absolutny chaos z powodu przekonań.
Ludzie są przekonani, że stary nie może zacząć budować domu, nie pozwala się mu adoptować dzieci. Dzieci też mają programy, że młodsi rodzice są fajniejsi. Stary człowiek uważa, że jak się do połowy spłonie, to te szczątki już nie nadają się do niczego.
Stary stary stary niczemu się nie dziwi, nie patrzy z zachwytem na deszcz, chyba, że jest starym wygą ZEN. Wtedy rozkoszuje się deszczem, burzą, ujemną jonizacją powietrza, zakwita.
Jeśli jesteś pogrążona w smutku egzystencjalnym z powodu jakiegoś tam wahadła destrukcji, dziwne, że właśnie z tego powodu postanowiłaś go na gwałt dokarmić swoim strachem, rozczarowaniem, energią depresji.
Teraz? Łaj?
Właśnie teraz postanowiłaś nakarmić wahadło destrukcji? Gdy Cię tak rozhuśtało? Obojętność i pewność, że zaraz otworzysz naprawdę swoje drzwi. Taka powinna być Twoja odpowiedź.
Gdy idziesz prawdziwie swoją drogą, nawet gdy pojawią się miny, świnie, kopyta, i tak będziesz nią kroczyć. To jest tak oczywiste, jak mentalność biznesmena, który po załamaniu, ba, krachu we własnej firmie, już obmyśla nowy plan działania. Nawet przez myśl mu nie przelatuje chęć pracy u kogoś. To nie jest ten ludzki typ.
Gdy spojrzysz na komórkę pod mikroskopem zobaczysz, że niektóre się ruszają, właśnie te się rozwijają, ewoluują, a te w stanie niejako hibernacji, równowagi, homeostazy utknęły na skrzyżowaniu, zostaną wyeliminowane.
Jak widzisz nie zawsze homeostaza jest dobrze widziana przez naturę, natomiast dążenie do niej jest ruchem, jest obniżaniem entropii, pozbywaniem się chaosu z głowy, z życia, jest szansą na dotarcie do duszy. Jest zdobywaniem informacji.
Naprawdę uważasz, że 9 lat wyrwało Ci „to coś” z życia? Myślisz jak starzec, który jest tak obwarowany swoimi przekonaniami, że już nie ma miejsca na improwizację, na twórczość, na zmianę wszystkiego, na ruch. Uważasz, że nadajesz się do utylizacji? Really? Tak naprawdę to się wydarzyło po coś.
Otrzymałaś prztyka w nos od sił równoważących, bo zbyt napiętrzyłaś potencjały. Może postawiłaś wszystko na jedną kartę, może już się chwaliłaś wygraną, może gadałaś o tym nieustannie, może się w głowie porównywałaś wciąż z innymi?
Jeśli rzeczywiście byłaś na własnej drodze, jeśli weszłaś przez swoje drzwi, nic nie jest w stanie wykopać cię i odebrać ci celu.Po prostu zaraz z powrotem wrócisz na swoją drogę.
Może twoja świadomość chce czegoś innego? Wszystko co otrzymujesz w lustrze rzeczywistości jest odbiciem twoich myśli.
Masz tylko strach i przekonania? Otrzymujesz kiełbasę wyborczą, czyli chaos, wysoką entropię i starczą nieprawdę.
No dobra, nie chciałam cytować Laski z Chłopaki nie płaczą, ale powiem krótko. Zobacz coś dobrego w tej sytuacji. Na przekór przekonaniom i wysokiej entropii, którą stworzyłaś swoim niezrozumieniem, smutkiem, i lękiem.
Gdy tylko zobaczysz światło, Wszechświat ci to da, bo tak działa ta gra. Byleby tylko twoja podświadomość nie gadała, że ci się nie należy.
No i zejdź z siebie, bo piętrzysz potencjał ważności, że wahadła destrukcji aż kwiczą z radości.Nie komunikuj się ze sobą egotycznie, dogadaj się z duszą (gniecenie wątroby, to też głos duszy), nie działaj na podświadomości, pojedź na świadomym działaniu, przeprogramuj podświadomość częstym powtarzaniem. Obniż entropię naturalnym ładem, w tym jelit, a otrzymasz dużo danych.
Dane to prawda, a nie przekonania. Będziesz wiedziała co robić.
Na zawsze twój
Horry Porttier
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Rzuć też może gałką na to: Dobre suplementy znajdziesz w naszym wellness sklepie This is BIO
Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, i niekoniecznie wyraża zdanie założycielki bloga, tym bardziej NIGDY nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.
Powiązane artykuły
Komentarze
Napiszcie o tym gnieceniu wątroby więcej. Koniecznie.
Tak. Niki Lauda to jest jeden z najbardziej znanych kierowców Formuły 1. Nawet wśród osób nie interesujących się tym sportem. Warto dodać, że do samego końca uczestniczył w wyścigach gdyż był dyrektorem w zespole Mercedesa. Jego śmierć była dość niespodziewana. I ogólnie zaskakująca.
W jego życiorysie jest wiele faktów stanowiących o sile i harcie ducha. Pochodził z bogatej rodziny, która jednak nie akceptowała jego pasji do motosportu. Aby zostać zawodnikiem F1 musiał zaciągnąć samodzielnie pożyczkę i samemu sobie opłacić starty. Przynajmniej początkowo gdyż szybko rozpoznano jego talent. No i od tego czasu już piął się w górę sportowo i finansowo.
Oprócz tragicznego i bardzo znanego wypadku miał jeszcze taki epizod, że postanowił zakończyć karierę sportową. Ale po kilku latach powrócił do ścigania. I został ponownie, po raz trzeci, mistrzem świata kierowców F1. A jest to o tyle wielkie osiągnięcie, że powroty w F1 udają się bardzo rzadko. Wielu znamienitych kierowców i nawet mistrzów świata próbowało po przerwie jeszcze raz wznowić swoją karierę w F1. I prawie nikomu się nie udawało nic specjalnego osiągnąć. Włącznie z samym Michaelem Schumacherem, który tym powrotem tylko niepotrzebnie popsuł sobie statystyki.
Finansowo natomiast Lauda został milionerem. Posiadał nawet własne linie lotnicze. Cieniem tylko, na ten biznes, położyła się katastrofa jednego z jego samolotów, w której wszyscy zginęli. I to ponoć dość długo męczyło Laudę. Mimo, że ostatecznie przyczyną była jakaś wada konstrukcji samolotu. A nie on czy jego piloci.
Później jako dyrektor i współwłaściciel Mercedes w F1 zdobywał raz za razem mistrzowskie tytułu. Zarówno w kategorii kierowców jak i zespołów.
Do końca wyglądał nie fajnie przez tą poparzoną twarz. Nie był też jakoś przesadnie miły. Mówi się, że był bezkompromisowym człowiekiem oraz mistrzem dbania o swój własny interes. Ale jakie to ma teraz znaczenie? Fruwa se już teraz w przestrzeni nie potrzebując do tego żadnych linii lotniczych 😉