Czy to chodzi o to, że w PL (i w krajach byłego bloku socjalistycznego) jesteśmy silniej związani pokoleniowo? Stąd trudniej…
Dzie Socjecie radośnie, jak to przy końcu roku człowiek ma ochotę coś podsumować, albo najlepiej wyciągnąć światłe wnioski. Najciekawsze dla wielu ludzi, chorych w większości, ale i zdrowych odwiedzających strony, blogi czy też tylko wpisy są historie przypadków. Ktoś bardzo choruje, ma wielką odwagę i wiarę w niekonwencjonalny sposób pomocy dla siebie, odsuwa się od alopatycznej medycyny i zaczyna zdrowieć. Dzieli się swoimi doświadczeniami na swoim blogu, czy też stronie, albo pisze książkę i staje się drogowskazem dla innych. Czytając takie wpisy zapominamy niekiedy, albo po prostu o tym nie myślimy, że to właśnie ten człowiek musiał przez to wszystko przejść, to on odczuwał w danym momencie strach i nadzieję, ile razy wątpił, czy się załamywał, czy też wszystko szło prosto do dobrego celu? Niekoniecznie przecież będzie chciał o tym dużo pisać, czy mówić.
Dlatego moje wielkie przesłanie do Was jest następujące: Zrób wszystko co możesz wcześniej, abyś to nie Ty musiał być bohaterem historii przypadku, nawet tej szczęśliwie zakończonej spektakularnym ozdrowieniem.
Jeżeli trafiłeś do mnie na bloga można założyć, że nie jesteś fanem konwencjonalnej medycyny zachodniej, ani rozwiązań, które na lewo i prawo rozrzucając tony lekarstw zapewnia. Jednak przecież jakby kogoś potrącił autobus, to zdecydowanie lepiej wezwać karetkę pogotowia niż starać się pomóc człowiekowi poprzez nakarmienie go surowym jedzeniem, czy też zastosować którąś z energetycznych technik uzdrawiania.
Mogłabym wymieniać jeszcze wiele sytuacji kiedy nie powinno się, a nawet nie można zastosować surowej diety wegańskiej licząc na cudowne ozdrowienie. Dlatego dziwią mnie oświadczenia niektórych witarian, że surowy pokarm może jeść każdy człowiek z każdym schorzeniem, bo oni są pewni, że prostu szkodzi coś innego i lekko rzucają w ezoteryczną przestrzeń, w rzeczy samej przetworzone obróbką cieplną jedzenie, od którego delikwent choruje, a po surowym samoistnie się wyleczy.
Oznaczałoby to również, że wielka część medycyny chińskiej to bzdura. Znaczyłoby to również, że człowiek, który ma zaflegmiony organizm nie mógłby jeść kaszy jaglanej, potrafiącej zrobić wiele dobrego, a właściwie będącej lekarstwem dla takiego człowieka. Byłyby zakazane chińskie zupy z grzybów, które są znaną przyczyną wielu ozdrowień z innych ludzkich historii przypadków.
Ale, jeżeli jesteś zwykłym przeciętnym szarakiem, żyjącym w warunkach zachodniej cywilizacji i mniej więcej rozglądasz się, co się wokół ciebie dzieje i na jakie choroby zapadają ludzie, których znasz, albo nawet ktoś z Twojej rodziny, to okaże się, a wszystkie statystyki też to potwierdzają, że grozi ci przeciętna, statystyczna choroba cywilizacyjna. Raczej nie trypanosomatoza afrykańska, czy choroby biedy, ale przede wszystkim cukrzyca, choroby serca, wysokie ciśnienie krwi, rak, artretyzm, choroby zapalne, autoimmunologiczne, infekcje jelit, migreny i setki innych właśnie nazwanych cywilizacyjnymi.
Na podstawie, tego co już wiem, studiując dziesiątki ludzkich historii przypadków i w końcu tego co sama odczuwam, dzisiaj mogę powiedzieć, że: W przypadku zagrożeń chorobami cywilizacyjnymi dieta witariańska jest jednym z najlepszych, najbardziej wszechstronnych i jednym z najłatwiejszych narzędzi leczniczych na świecie.
Paradoksalnie w pierwszej kolejności najczęściej odczuwamy wielkie zalety zdrowotne związane z eliminacją pewnych produktów, a jeszcze nie z tego co właśnie zjadamy. Eliminujesz wiele przetworzonych produktów, które jadłeś nawet jako wegetarianin i które jednocześnie należą do największych alergenów spożywczych, takie jak: pszenica, soja, kukurydza, nabiał, jaja, orzeszki ziemne i skorupiaki. Pozbywając się substancji, które w mniejszym czy większym stopniu każdego dnia drażniły twoje ciało, już stworzyłeś mu warunki, żeby mogło się samo leczyć.
Potem dopiero dochodzi do głosu o wiele lepsze odżywienie, gdyż o wiele więcej substancji odżywczych z jedzenia zostaje dostarczonych do twojego organizmu, może więcej nawet niż kiedykolwiek wcześniej w twoim życiu, o ile oczywiście twój organizm jest w stanie je strawić. Dlatego witarianie dają nawet wskazówki jak jeść surowe warzywa i owoce i co najlepiej z czym łączyć, aby jeszcze bardziej usprawnić trawienie.
I jedna z najważniejszych spraw, większość ludzi cywilizacji zachodniej prawie przez całe życie jest chronicznie odwodniona! Witarianizm pozwala ci uzyskać największe nawilżenie organizmu, po prostu tym co jesz. Pamiętajmy, że chleb czy nawet gotowane warzywa odbierają nam wodę z organizmu. Odwadniają nas każdego dnia!
Witarianizm dzień po dniu mimochodem i bezboleśnie odkwasza twój organizm, pozwalając i ułatwiając mu osiąganie najlepszej z możliwych dla siebie opcję równowagi kwasowo – zasadowej.
Witarianizm anty oksyduje twój organizm. Czym są wolne rodniki tlenowe i jak powstają, czyli tak zwane rdzewienie od środka opisałam już w moim wpisie o jagodzie acai i nie będę się teraz powtarzać, ale soki ciemnofioletowe i naturalna witamina C w wielkich ilościach, to zbawienie dla ludzi, którzy planują zdrowie i długą młodzieńczość, a nie chorobę i ciągłą starość.
Wielokrotnie pisałam o konieczności zwracania uwagi na B12, cynk i witaminę D na diecie witariańskiej, ale jeżeli ktoś sądzi, że ludzie, którzy są wszystko jedzący i w przewadze gotują swoje jedzenie nie muszą zastanawiać się nad niedoborami niektórych witamin nie mówiąc o minerałach, to są w błędzie. Jest arcy ważna witamina, która ginie w wysokich temperaturach i masę ludzi ma jej brak, właśnie z wyjątkiem witarian, a jest nią witamina B9 czyli kwas foliowy. Jest bardzo ważna dla pracy mózgu i tworzeniu się czerwonych ciałek krwi, a także zapobiega rakowi, szczególnie rakowi macicy, a dla kobiet w ciąży jest czynnikiem zapobiegającym rozwojowi tak zwanej cewy nerwowej u rosnącego w łonie matki dziecka. Praktycznie, podobnie jak B12 nie da się tej witaminy przedawkować i przemysł spożywczy dodaje ją często na przykład do chleba, więc pogłoski, że tylko witarianie, czy też weganie muszą się suplementować są nie prawdziwe.
Kiedy obecnie zachęcam ludzi do witarianizmu, nie mówię już tak jak kiedyś, gdy byłam totalnie bezwzględną neofitką, że zaraz marsz, wskakuj na surowe, bo robisz sobie krzywdę, ale raczej proszę, a niekiedy nawet błagam zacznij dzień od 4 szklanek wody, byle nie z kranu i wciśnij cytrynę, albo nie wciskaj, ale po prostu wypij i druga rzecz o której mówię, to odstaw nabiał, a od pewnego czasu dodaję jeszcze zacznij oddychać przeponą.
Wielką rolę w samoleczeniu i utrzymywania swojego ciała w stałej równowadze zdrowotnej są emocje. Bezwzględnie musimy umieć utrzymywać nasze emocje na dystans. Stress wykończy każdego, nawet witarianina, jeżeli mu na to pozwolisz. Widziałam doskonale odżywionych witarian, którzy zachorowali tylko dlatego, że zapomnieli o kontroli stresu.
Musisz nauczyć się dystansu do swoich emocji. Na stronach ezoterycznych i spirytualistycznych znajdziecie wiele rad na ten temat, jak być świadomym, ale jednak jakby nieobecnym w epicentrum stresu.
Ja natomiast znalazłam inną metodę, ale bardzo łatwą, bo mimowolnie się to wszystko odbywa, bez żadnej pracy duchowej i jak się okazało mega skuteczną, o czym pisałam setki razy i to jest moja osobista historia przypadku.
Jak wiecie miałam bardzo chorą psychikę, zrytą psyche, która fatalnie oddziaływała strachem na każdy organ mojego ciała, ale przede wszystkim serce. Odczuwałam silne bóle ciała i inne okropne kłopoty związane, jak się okazało tylko i wyłącznie z moimi myślami. 10 lat temu rozpoczęłam mój bieg, jako remedium na obolałą głowę i historia mojego przypadku mówi o wspaniałości tej metody, ale dopiero kiedy połączyłam to z witarianizmem i wreszcie naturalnie nawodniłam i odkwasiłam swoje ciało, mogę powiedzieć, że jest na prawdę git i tego Wam właśnie życzę droga Socjeto.
Zróbcie z sobą wszystko git, a też najprawdopodobniej będzie git. Wasza PE
Powiązane artykuły
Komentarze
Bóg zapłać,Peps:)
idę się napić więc
Ba, bardzo mądra i odpowiedzialna decyzja, ścisk
Ew, wszystko dla Ciebie 🙂
Pepsi a co myślisz o wodzie przegotowanej z cytryną?Taka kranówa przegotowana, tez jest Ok?Może pytanie jest z serii durnych, ale…ponoć nie ma głupich pytań:)
pozdrawiam:)
Widzisz KasiuKa, z tą wodą przegotowaną to jest różnie. Może się tak zdarzyć, że woda przegotowana, będzie jakby wodą destylowaną, która zostawiła swoje minerały na dnie czajnika i będzie dążyć do odebrania Ci minerałów po wybiciu. czytałam nawet opracowanie we Wprost na temat wody, że wypicie 5 litrów takiej wody bez minerałów może grozić nawet zgonem, z drugiej zaś strony wodę strukturalną, którą można robić samemu robi się właśnie mrożąc w odpowiedni sposób wodę przegotowaną, mam przepis, ale dość skomplikowany, ale na pewno dobry:
„A czy wiesz, jak przygotowywać żywą wodę”? Najpierw należy odstałą wodę z kranu doprowadzić do białego wrzenia w pięciolitrowym emaliowanym garnku i szybko ostudzić w chłodnej wannie. To pierwsze stadium strukturyzowania. Taka woda jest już znacznie pożyteczniejsza w porównaniu ze zwykłą przegotowaną. Następnie umieść w garnku pięć do siedmiu niewielkich czarnych krzemieni, które można kupić w aptece, nakryj gazą i odstaw na dwa dni. Potem ostrożnie przelej wodę do innego naczynia, przy czym dolną 2-4-centymetrową warstwę wyrzuć. Krzemień powoduje osadzanie się na dnie mikroorganizmów patogennych i chemikaliów. Woda krzemowa sama w sobie posiada właściwości lecznicze – jest jeszcze bardziej strukturyzowana i nasycona krzemem – najniezbędniejszym mikroelementem, przy którego niedoborze organizm nie wchłania niemal żadnego innego mikroelementu.
Uzyskaną wodę wstaw do zamrażarki. Kiedy tylko na powierzchni i przy ściankach naczynia utworzy się pierwszy lód, przelej wodę do plastikowego naczynia, które należy umieścić w zamrażarce. Pierwszy lód wyrzuć, pozbywając się w ten sposób ciężkiej wody. Ciężka woda, zawierająca izotopy wodoru deuteru i tryt, zamarza w temperaturze +3°C i jest szkodliwa dla organizmu.
Ostatnie zamrożenie należy wykonać właśnie w plastikowym naczyniu, ponieważ emalia w garnku może popękać. Kiedy woda zamarznie w dwóch trzecich, w lodzie trzeba wybić otwór i zlać pozostałą wodę – ta „zlewka” zawiera wszystkie niepożądane domieszki. Teraz pozostało już tylko poczekać, aż lód się roztopi w temperaturze pokojowej, w rezultacie czego otrzymasz stopioną wodę najwyższej jakości, którą można nazwać pitną, ponieważ oczyszczona jest z ciężkich izotopów.
Na koniec, jeśli masz magnes w kształcie pierścienia lub lejek magnetyczny, przepuść przez niego wodę, by jeszcze wzmocnić strukturę. Uzyskana woda posiada właściwości lecznicze. Oczyszcza organizm i przy długotrwałym spożyciu uwalnia od całego szeregu chorób. Termin przydatności takiej wody wynosi około siedmiu godzin, po których traci ona swe właściwości. Takiej wody nie kupisz nigdzie i za żadne pieniądze.” Ale jest to jak widać dość SKOMPLIKOWANE, niektórzy dają sobie spokój z krzemem i magnezem, a jedynie gotują i zamrażają, więc widzisz jak to jest z poradami 🙂
Mam pytania techniczne:
1) ile takiej wody zostaje ostatecznie do wypicia?
2) ile czasu (mniej więcej) zajmuje cała procedura?
I nietechniczne pytanie – czy picie takiej wody raz w tyg ma sens (tzn. czy faktycznie wpłynie to na poprawę stanu zdrowia*)?
*jadam wegetriańsko, bez białego cukru i mąki, staram się zjadać co najmniej 51% surowego codziennie;
Twoja fanka 🙂
PS. Od siebie dodam, że proces oczyszczania organizmu ściśle wiąźe się (u mnie) z oczyszczaniem w głowie (a to dzieje się w dużej mierze samoistnie) – np.: nie popadam już w głębokie depresje z byle powodu, ścięcie z kimś nie powoduj, że 3 dni dochodzę do siebie analizując każde zdanie po 1000 razy, mam też wampira energetycznego w najbliższym otoczeniu – umiem już stawiać mu ścianę w głowie i błyskawicznie posprzątać tamże jeśli coś tam się jednak przebije (wcześniej rozpamiętywałam każde słowo i trzęsłam się – dosłownie – po każdym spotkaniu);
Pepsi – ja osobiście daję przyznaję Ci tytuł Blogera Roku – pisałam już ale powtórzę jesteś – natchnieniem i inspiracją – dziękuję Ci za to 🙂
Dorota cześć, cześć, cześć i wielkie dzięki. Jeżeli chodzi o tę wodę, to przyznam Ci się szczerze nigdy nie robiłam, ale kupuję strukturalną wodę od czasu do czasu. W Krakowie jest dostępna. Cieszę się, ze robisz takie postępy w zarządzaniu swoimi emocjami, ja też każdego dnia się staram tę sztukę opanowywać. Jeżeli chodzi o robienie czegoś dobrego dla siebie od czasu do czasu, dawniej odpowiedziałabym że raz na jakiś czas nie ma sensu, ale teraz kiedy tylko raz podlałam wodą strukturalną padniętą pietruszkę, która normalnie już by nie odżyła, a ta powstała z martwych to uważam, że każde zadziałnie na swoją korzyść, nawet każda intencja ma sens zdrowotny, ściskam 🙂
dobrze prawisz Pe, jak zwykle 🙂 ja jeszcze tylko dodam, że im wcześniej rozpoczniemy jeść dużo surowego tym lepiej, I ograniczać syfy. Moja mama należy już niestety do tych schorowanych i jej organizm zaczął odrzucać większość warzyw i owoców. Więc siłą rzeczy leczenie warzywem odpada. A szkoda!. Nie doprowadzajmy się do takiego stanu.
Ag. właśnie to mam na myśli, zacznij jak najwcześniej, a nie czekaj na swoja historię przypadku, wiele zdrowia i ukłonów dla Mamy
no tak tak, rozumiem 🙂 chciałam tylko dodać, że czasem nawet na historię cudownego przypadku może być za późno, więc pilnujmy się! choć
ups, coś mi ucięło 😀 choć też przemówiło do mnie to, co kiedyś Ewelina mówiła na warsztatach. żeby nie jeść ze strachu przed chorobą, bo nasz mózg i tak to interpretuje jak coś złego. więc jeśli już grzeszyć to z radością 😀
powiem Ci szczerze Ag., że nienawidzę tych tekstów, że zmuszając się do czegoś dobrego faktycznie sobie szkodzisz, bo sie zmuszasz. To ciągłe mówienie, ja jednak będę robiła to czy tamto, bo nie mogę inaczej, kojarzy mi się, ze straszeniem przypadkami, że ktoś jadł zdrowo a i tak zachorował, a inny dziadek na Atkinsie żyje do dzisiaj. Bywają i takie przypadki, i można by też mówić, nigdy nie rezygnuj z palenia papierosów tylko z myślą o tym, że nie będziesz chorował dajmy na to na raka płuc, przecież to się kupy nie trzyma. Są jakieś jednostki pierdolnięte w czaszkę, które boją się własnego cienia i odwrotnie ludzie, którzy piją smalec, ale to są marginesy, zresztą tych fast foodów jest taka przewaga liczebna, że nie ma o czym mówić. Świadome odrzucenie jedzenia, które przecież tak na prawdę jedzeniem nie jest, bo truje, jest po prostu logiczną konsekwencją, ściskam
Super 🙂 A z psyche święta prawda, jak psyche choruje to się chce jeść syfy. To się wszystko ze sobą łączy.
Dzięki Peps za tak wyczerpującą odpowiedż:)Fakt , ta strukturalna megaaaa, natomiast zachodu z nią też megaa:)ok, przegotowana be:) czyli najwygodniej stara, dobra mineralka:)
ps. jeszcze jedno pytanie, najwyżej mnie przegonisz.
Czy żródlaną można pić w ilościach nieograniczonych?
no właśnie widzisz Ka, nawet źródlana ma pewnie minerały, ale chyba niczego nie można pić w ilościach nieograniczonych 🙂
ha, ha 🙂 dzięks 🙂
no w sumie tak na to nie patrzyłam, a też nie lubię tego podejścia ” nie mógłbym żyć bez, więc nic nie będę zmieniać” . pozdrowionka. idę się napić wody:D
Ag. ja też 🙂