Dużo teraz się używa terminów, niskie wibracje, wysokie. Co generalnie kojarzy mi się raczej nie tylko z brakiem lęku, ale z przepełnieniem empatią, spokojem, radością, wiarą w te dobre scenariusze, w dobro ludzi. Wtedy, też gdy jesteś człowiekiem niejako nieskalanym złem, to jeśli chcesz kreować obfitość, pieniądze, to je wykreujesz, przyciągniesz.
Piszesz o determinacji i to mi zgrzyta. Prawda o pieniądzach jest taka, że w bardzo dużej mierze, by je zdobyć, ludzie godzą się robić podłe rzeczy, krzywdzą innych. Za pieniędzmi często jest śmierć, tragedie, upokarzanie innych. Mówi się po trupach do celu i właśnie wielu ludzi chcąc zarobić pieniądze, uważa z dumą, że dzięki determinacji „brudzą sobie ręce", „niszczą rodziny w pogoni za pieniędzmi".
W kwestii przyciągania pieniędzy po prostu, ludzie robią to z sukcesem dzięki temu, że płyną na jakiejś fali (sukces zazwyczaj goni sukces, jak już coś umiemy i się orientujemy co i jak i mamy ludzi z którymi współgramy, no i apetyt rośnie w miarę jedzenia). Ale powołałaś się nawet na potwora Rockeffelera, który na pewno nie wibruje wysoko.
Ma się pewnie za Boga, ale jest złym człowiekiem. I to mi się kłóci. Czy dobrzy ludzie nie mogą mieć obfitości i przyciągać z dobrego serca tych pieniędzy?
Dobrzy ludzie, to po prostu ludzie.
Kto ocenia, kto jest dobrym człowiekiem? To subiektywna ocena.
Ktoś jest kochającym ojcem i mężem, robi dobre, albo stratne przepływy finansowe, ale żywi się głównie sznyclem cielęcym po wiedeńsku, bo bardzo lubi z zielonym groszkiem. Czy dla mlecznej krowy, której cielę skonsumowano, ten pan jest dobrym człowiekiem? Gdyby tylko krowa zaczęła kogokolwiek oceniać. Albo dla ortodoksyjnej weganki, czy ten pan jest dobrym człowiekiem? Czy tutaj chodzi o kwestie przeżycia, przetrwania, o sznyclowy survival?
Nie ma ani dobra, ani zła, jest tylko świadomość.
Postrzegasz pieniądze, jak patologię społeczną, widzisz je uszargane krwią. Piniądz to zło, może i konieczne, ale zdecydowanie zło. Wierzysz, że nie ma "czystych" pieniędzy.
Skoro jesteś przekonana, że aby zostać bogaczką musiałabyś stać się osobą niemoralną, takie przekonanie staje się Twoją prawdą i w lustrze rzeczywistości nigdy nie zobaczysz siebie przy dużej kasie. Mając przekonanie, że bogate mordy to Drakule i pijawki, jakim cudem miałabyś się znaleźć wśród nich?
Obfitość przyciąga obfitość.
W ten sposób bogacze mają pieniądze, puszczają i mają, puszczają i mają.
Gdy tylko zaczynają naciskać, dusić, robić w gatki, że stracą, TRACĄ. Kocia morda pokerzysty, to nie tylko maska, to blef, który działa we Wszechświecie. Tak blefować potrafią też ludzie, którzy wiedzą, że obfitość jest już ich, nawet, gdy jeszcze nie w tej chwili.
To jest prawo przyciągania. Podobne przyciąga podobne, ludzie bez pieniędzy, postrzegają siebie, że są w braku pieniędzy i przyciągają jeszcze więcej braku pieniędzy.
To oczywiście nic złego, że ludzie chcą żyć w dobrobycie, ale jednocześnie nie robią praktycznie nic, aby stać się milionerami. Przede wszystkim, co jest najważniejsze, nie myślą jak milionerzy.
Dlatego duchowo-materialistyczny poradnik Zelanda, będzie inaczej deszyfrowany przez osobę myślącą jak biedak, a inaczej o mentalności milionera.
Wchodzenie w wyższe wibracje jest praktykowane przez większość ludzi z dużymi pieniędzmi, bowiem w stanie medytacyjnego wyciszenia, obniża się entropia (miara chaosu), a zwiększa dostęp do bazy danych.
Możesz dać sobie wskazówki inwestycyjne, i jakiekolwiek, jeśli wcześniej postawisz sobie jakieś pytania i po prostu spróbujesz nie myśleć o niczym konkretnym przez 20 minut. Inni praktykują przedsenne zamawianie odpowiedzi.
Wysokie wibracje nie są zarezerwowane ani tylko dla biednych, ani tylko dla dobrych. Każdy może korzystać z poszerzonej bazy danych.
Ludzie sądzą, że rozumieją jak to wszystko działa, bo takie wpaja się nam programy od dziecka. Dostaniesz prezent od świętego Mikołaja, bo byłaś grzeczna. Wyobrażają sobie, że Hitler, Stalin, czy ktoś taki jak David Rockeffeler będą smażyć się w piekle, bo tak będzie sprawiedliwie. Nie mogą ukarać natury za powodzie, zniszczenia, tąpnięcia, trzęsienia, huragany, zlodowacenia, ale chcą sprawiedliwości dla winnych ludzi.
Ale tak nie jest w tej grze. Nic nie wniesie dla ewolucji świadomości stryczek, czy posadzenie człowieka na krześle elektrycznym. Świadomość Hitlera i innych powróci tutaj i dostanie znacznie łatwiejsze zadanie, bo z byciem wpływowym człowiekiem się nie uporała. Niech spróbuje wzrastać z prostszymi wyzwaniami.
Nie ma dobra i zła, nie ma biało czarnych postaci.
Jesteśmy jednostkami świadomości, które grając w grze uczą się. Ta nauka, przechodzenie z klasy do klasy, są niezbędne dla ewolucji świadomości. Dopóki nie zrozumiemy, że rzeczywistość jest odbiciem naszych myśli, przekonań, programów, w które wierzymy, które traktujemy jak własne prawdy. Dopóty nie zrozumiemy dlaczego bogacze nie grają w totolotka. Nie jarają się pieniądzem, tylko jego robieniem. Część pieniędzy mogą przeznaczyć na spekulacje, ale to już inna para kaloszy, liczą się, że ta kwota może po prostu wyparować. Grają.
Mamy też przekonania o winie i karze. Rozpatrujemy rzecz niemal jak Dostojewski. Tymczasem poczucie winy, i wstyd, to niskie wibracje, ściągające w dół, blokujące. Nie możesz siebie pokochać, bo się nienawidzisz, a wraz z sobą cały świat. A to nam wszystkim dodaje chaosu, entropii i ujmuje dostęp do bazy danych.
W biznesie każdy moment zdarza się tylko raz.
Owszem wszystko jest możliwe, ale. Jest inne prawdopodobieństwo zostania milionerem, gdy zalogowałaś się w buszmeńskiej wiosce, a inne kogoś, kto przyszedł na świat w rodzinie Harvardzyków, Princetończyków, czy absolwentów Yale.
Patrzę na młodych, roześmianych Francuzów, czy Monakijczyków, którzy urodzili się tutaj, z dostatkiem witaminy D (ale to ma każdy Buszmen), w bogatym państwie, z nieograniczonymi możliwościami robienia kasy jachtowej, a to bardzo duża kasa. I myślę o chłopakach i dziewczynach w Polsce, którzy załapali się na programy, że nie mogą być bogaci, bo kraj zwany Polska to postkomuna, i bardzo brzydcy rządzący pokurczem, a do tego pieniądze są złe, brudne. To może jednak zagram w lotto.
Pieniędzy nie przyciąga się dobrym sercem, pieniądze przyciąga się działaniem i wiarą, że tylko w działaniu jest sens.
Pieniądze tylko dla niemajętnych mogą być celem. Żaden bogaty człowiek nie celuje w pieniądze. Liczy się tylko jego droga, bycie w grze, tworzenie przepływów finansowych, działanie, bycie w działaniu.
Kropka nad i:
Nawet jeśli przekazujesz jakiejś prawej instytucji tylko 1% swojego podatku, to pomyśl, jakby to było fajne dla wszystkich, gdyby to była duża kwota.
Z bazy nadawał, na zawsze Twój, Horry Porttier
Horry Porttier
Prawdopodobnie autor na stronie Pepsi Eliot, jednak nius pojawił się niespodziewanie i w sumie niewiadomo kto go napisał … Nie znamy Horrego Porttiera.
Komentarze
Nigdy nie stawiałam pieniędzy na pierwszym miejscu , bo przede wszytskim liczą się ludzie dla mnie i to im poświęcam czas oraz swoim zainteresowaniom. Pieniądze to dla mnie abstrakcja, nie przekładają się wprost na to co mamy, w jakich warunkach żyjemy i jakie mamy możliwości korzystania z życia. Hm... jeszcze dużo aspektów przychodzi mi na myśl i pewnie wrócę z pytaniami :)