Bridget, wiesz co? Weź sobie herbatkę matchę This is BIO, albo kawkę This is BIO (bez kofeiny dajmy na to), rozsiądź się po turecku, będzie grubo.
Jeśli tkwisz w czymś co nie za bardzo rozumiesz, dlaczego tak masz, chodzisz do pracy, coś tam przekładasz w domu, ale wciąż czujesz lęk, smutek, a nawet CICHĄ BEZNADZIEJĘ.
To nie jest to sprawka Wszechświata, karmy, retrogradacji Merkurego ani tego, że Janusz od ciebie poszedł do Moniki.
To Ty sama sobie robiłaś mini-lobotomię dzień po dniu.
Scrollowaniem. Użalaniem się. Żuciem w kółko przeszłych porażek jak gumy balonowej, która już dawno straciła smak.
I tu nie chodzi o „motywacyjny TEDx o 7 rano”.
Tu chodzi o brutalną prawdę:
Twoja moc jest jak nowy płaszcz tożsamości.
Albo go wkładasz, albo dalej chodzisz w starym dresie z Biedry, co pamięta Twoje trzy nieudane diety i wszystkie „od jutra”.
Siedzisz i gapisz się na vlogi wnoszące największe gówno do Twojego życia, syf w lodówce, na talerzu, w stylu życia, w bylejakości każdego dnia.
Zero wzmacniania tułowia.
Matriks, przestrzeń 3D w której żyjemy udupia Cię w przeszłości.
Będąc zdegustowana własnym życiem, to eufemizm, rozczarowanie lepiej tu pasuje, zgnuśniała, wystraszona stajesz się nadsterowna.
Łatwa do manipulacji przez wszystkich, w sensie ścisłym przez wszystkich, zaczynajac od głosu korporacji, poprzez znajomych, rodzinę, i kolesia z sofy.
Janusza Sofoklesa.
Na szczęście WSZYSTKO jest po Twojej stronie:
Moc = wysokie częstotliwości
Nie „happy vibes only”, tylko dyscyplina. Monotonne, nudne, siłowe narzędzia, które odklejają cię od matrixa beznadziei:
4 szklanki – nie pytaj, rób.
Bieganie – zwłaszcza wtedy, kiedy nienawidzisz dzisiaj biegania zrób trening, bo MUSISZ.
Codzienny Post – żeby nauczyć się, że ciało musi mieć czas na trawienie, ale też na oczyszczenie się z odpadów metabolizmu.
Zimny prysznic – reset systemu jak ctrl+alt+delete.
Ćwiczenia tułowia – bo tam siedzi moc i dusza, nie w Twoich scrollowanych palcach.
Lodówka nigdy nie jest przepełniona – czyli nie żyjesz na trybie chomika, co chomikuje. Świeże, proste, lekkie.
To poprowadzi Cię prostą ścieżką do wykładnika Twojej MOCY, czyli ORKI W CISZY.
Nie myl jej z tyraniem po 16h na korpo-excelu.
Orka w ciszy = skupione działanie TERAZ
Picasso nie czekał, aż mu wena spadnie z nieba jak promka na Zalando. On dzień w dzień malował, a gdy wena przychodziła, zawsze zastawała go w robocie.
Czyli robisz swoje.
Bez bębnienia palcami po blacie, bez „kiedy to w końcu się zmieni”.
Bo Bridget, która ciągle siedzi w męskiej energii „PATATAJ PATATAJ”, nadaktywność, spinane poślady, niecierpliwość, ta kończy na rozczarowaniu.
A ta laska, co przechodzi w tryb energii żeńskiej „LEWĄ NOGĄ DO LUSTERKA”, na luzie, lekko, bez ciśnienia, z otwarciem na otrzymywanie, ta łapie balans.
Bo o to chodzi: żeby robić robotę (męskie), ale w energii kobiecej (flow)
Najbadziej upiększa dobrze nawodniona i odżywiona skóra!
NO I NIEODPADAJĄCE WŁOSKI!!!!!
Dodaj łyżeczkę Kolagenu TiB do 4 szklanki!
I tu wjeżdża drugi koncept Twoje MOCY: „NOSZĘ WSZYSTKIE ŁODZIE”
- Czyli nie liczysz, kto ile przerzucił.
- Nie porównujesz się.
- Nie pierdolisz, że ciężko.
- Po prostu robisz robotę.
- Kończysz, gdy jest zrobione, nie gdy jesteś zmęczona.
Brutalne pytanie
Chcesz, żeby Twoje życie zmieniło się na serio?
To przestań grać ofiarę w teatrzyku własnej głowy.
Bo każdy dzień, w którym odpalasz „serial o przeszłości”, to dzień, w którym ODDAJESZ SWOJĄ MOC ZA DARMO.
Bridget, Twoje płaty czołowe wyją w kącie, bo mogłyby kreować nowe scenariusze, a ty każesz im w kółko puszczać powtórkę „Janusz mnie nie kocha”.
Chcesz się dowiedzieć, czy masz jeszcze w sobie moc?
Oto pytania, które sobie zadaj i odpowiedz szczerze:
Czy orzesz w ciszy, czy scrollujesz w hałasie?
Czy nosisz wszystkie łodzie, czy liczysz cudze?
Czy Twoja lodówka (i Twoja głowa) jest pełna niepotrzebnych zapasów, czy świeżego powietrza?
Czy idziesz w LEWĄ NOGĄ DO LUSTERKA, czy nadal siedzisz w PATATAJOWYM dygocie?
Bridget, MOC NIE JEST „GDZIEŚ TAM”
Moc jest w tym, co dziś zrobisz, kiedy Ci się nie chce.
W tym, że zamiast znowu żreć własne myśli jak popcorn, założysz buty i wyjdziesz biegać.
Moc to Twoje codzienne TAK dla dyscypliny i codzienne NIE dla bycia własnym narcyzem, który karmi się cierpieniem.
BESTSELLER!
Najdroższa Góralko Hanko (Ty od Jaśka SP), dostarczyłam Naszemu Wszechświatu 💔
E-BOOK „Niekochana, czyli co zrobić, żeby ktoś się we mnie zakochał”,
który po prostu jest KURSEM DOSKONALENIA MANIFESTACJI SP,
czyli specyficznej persony, mówiąc jaśniej konkretnej osoby …🚀
Polecam🫶🏼






















Czekalam na twoje posty, a ten to jest prawdziwa dawka mocy i dyscypliny.
Nie ma tu miejsca na wymówki, tylko codzienne wybory, które budują nową tożsamość.
I to jest właśnie to – WŁAZIMY W MOC 🙂 ❤️😊
Hej Sylwio, cieszę się, a na margi: nie wiem czy się większości spodoba, trochę roboty przed nami 😻
Dzięki za ten wpis. Jakbym o sobie czytała. Czuję, że utknęłam.
Blokad jest dużo, ciężko mi idzie wszystko w życiu.
Co do biegania – mam prawie 40 kg nadwagi i zadyszkę po kilku minutach szybszego marszu. Gdy muszę podbiec na autobus, to potem płuca chcą mi wyskoczyć z organizmu. Myślę o marszach na razie, przerywanych odpoczynkiem. Może chociaż tak uda się ruszyć.
A druga sprawa: mój pęcherz nie wytrzymuje 4 szklanek przed pracą. Sikam po nich zbyt często, nie mam możliwości w pracy ciągle korzystać z toalety. Czy można te szklanki rozłożyć na kilka godzin ( np. 1 szklanka na godzinę)?
to,że szklanki przelatują przez Ciebie i lądują w toalecie, świadczy o tym, że jesteś odwodniona. Wyobraź sobie suchą afrykańską popękaną ziemię. Łaknie wody, ale gdy wylejesz wiaderko wody nic nie wsiąknie tylko właśnie rozleje się i zrobi kałużę.
Twój metabolizm bardzo się poprawi już od samych 4 szklanek, a gdy jeszcze skorzystasz z mojego programu jem i chudnę z przerywanym postem, wszystko będzie wyglądało inaczej. Czekamy tylko na naszą dostawę z Ameryki, bo skończyły się szejki.
Konkluzja, tak, pij wszystkie szklanki wtedy kiedy możesz. Możesz też popijać sobie litr wody w ciągu dnia, jeszcze lepiej 1.5 litra wody, w nocy będziesz latać, ale nic nie jest gorsze niż całe lata odwodnienia.
A wszystkie składniki które idą do 4 szklanek, wypijaj w postaci 1 szklanki. Tak jak to pokazuję na tym podlinkowanym we wpisie filmie, reklamka w którejś minucie się pojawia. Ja piję taką 4 szklankę po treningu, a wcześniej przed bieganiem samą wodę 3/4 litra, a w upalny dzień wiadomo że więcej.
I słusznie, z taką nadwagą delikatnie sobie truchtaj, lub tylko marsz, lub naprzemiennie. Oczywiście jeśli Twoje EKG jest w porządku.
Trzymaj się , zrobimy z Ciebie laskę nad laskami.
😻
Dziękuję za odpowiedź 😉 Ideę postu przerywanego znam, stosowałam i miałam efekty, choć niestety trudy życia codziennego i moje niezrozumienie sprawiały, że wracałam na stare tory. Trudy i niezrozumienie dalej są i dopóki będą, to będą – trudno, mam już dość rozkminiania tego. Chcę zacząć od czegoś małego (nie za dużo zasad naraz), bo jestem mistrzynią piętrzenia potencjałów i jak zacznę w głowie i na papierze układać plany, to znów przesiedzę pół dnia na kanapie. Potruchtać i pić 4 szklanki to realny cel, póki jeszcze mam wakacje 🙂
i już zobaczysz efekty, a gdy jeszcze nie zjesz kolacji? 😜🚀
Kurde, no grubo i między oczy. I tak trzeba. A teraz sza i do roboty.
😻