fbpx
Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
219 383 814
10 online
46 189 VIPy

Skąd się w ogóle bierze dostatnie życie i jak je osiągnąć?

Tyle, że trzeba działać świadomie i znać kilka myków na fujarkę.

I taki komć:

Jak całe życie nie byłam przywiązana do rzeczy materialnych i nie zależało mi na pieniądzu, tak teraz zaczęłam rozmyślać o tym, jak tu się wyrwać z tego wiecznego „czy wystarczy mi pieniędzy jeśli kupię przedmiot x?”. Od dziecka żyłam dość biednie, stąd teraz u mnie taki asekuracyjny nawyk, żeby zbierać, zbierać i oszczędzać, żeby wystarczyło na coś, żeby nie zostać z niczym (przez co odmawiam sobie wszystkiego, choćby lepszego jedzenia, czy kupna nowych ubrań, skoro stare jeszcze się nie rozleciały). Bo tak naprawdę oprócz moich oszczędności z najniższej krajowej, to nie mam nic. I boli mnie to, że nikt nie nauczył mnie zaradności życiowej, że cała moja rodzina żyje ledwo wiążąc koniec z końcem, nie mam skąd czerpać wzorców na temat bycia przedsiębiorczą, odpowiednich wyborów zawodowych i tego, jak w ogóle ludzie się „dorabiają”. U mnie wszyscy mają mentalność „bierz byle co i nie wymyślaj, bo wygodnie to by każdy chciał, za coś trzeba żyć!”.


Tymczasem widać w moim mieście coraz więcej pięknych, nowych domów i samochodów, więc jakoś sobie te osobniki radzą, przecież nie z byle czego, a i nie wszyscy chyba są właścicielami super zarabiających firm. Nadal nie przeszkadza mi moje życie, nigdy nie chciałam opływać w luksusy, ale żeby chociaż wyjść w życiu na tyle dobrze, żeby mieć spokój i trochę rozrywki. Własny dom mi się marzy, zamiast mieszkania w bloku z mamą. Pojęcia nie mam jak wybrać dobrą pracę, jakie warunki muszę do niej spełniać, skoro ambitna zawodowo nigdy nie byłam i raczej nie będę. Studiów nie mam, bo przecież też nie miałam pojęcia, co chcę w życiu robić. Skąd się w ogóle bierze dostatnie życie i jak je osiągnąć, jeśli nie szczęśliwym trafem, lub całym życiem pełnym wyrzeczeń, aby pod jego koniec trochę poszaleć?

Zacznij od tego, że nikt nie jest winien, że nie dziedziczysz żadnych tradycji jeśli chodzi o zarabianie pieniędzy, zasad przedsiębiorczości też nie otrzymałaś i w żaden sposób nie jest to ani złe, ani smutne, ani niesprawiedliwe. Nieważne jaką mentalność mają Twoi bliscy, bowiem na każdego z nas czyhają wahadła, które chcą zostać wykarmione. Wahadła chcą nas wciągnąć w matrixowe schematy kariery, korporacji, polityki, religii. Wszyscy jesteśmy wciąż na to narażeni. One chcą żreć naszą energię, zrównując piętrzące się potencjały, które sami tworzymy. Właśnie coś takiego zrobiłaś pisząc ten komentarz, spiętrzyłaś potencjał szukając winnych, nie posiadając jeszcze ani własnego celu, ani własnych drzwi nie odkryłaś, ale spoko, zaraz do tego dojdziemy. Eremita jedzie w Himalaje i tam ma poczucie, że nic na niego nie oddziaływuje, że idzie własną drogą do swojego celu, ale gdy tylko zjeżdża do jakiegoś skupiska ludzi wkrótce zostaje wybity z równowagi. Na każdego z nas działają jakieś wahadła destrukcji. Zupełnie niepotrzebnie zajmujesz się takimi rozważaniami, gdyż jeśli wiesz o zwierciadle rzeczywistości, to to właśnie daje Ci Wszechświat. Odbijają się Twoje myśli, oczywiście z pewnym opóźnieniem, bo materia zagęszczona ma swoją bezwładność. Widzisz siebie wciśniętą w schematy myślowe ludzi wokół, w sumie sama tak uważasz, że to jest Ci pisane, dziedziczenie biedy, ciągłego użerania się o pieniądze i tak naprawdę niejako chodzi też o przeżycie, bo mówisz, że odmawiasz sobie także lepszych pokarmów. Czy Ty jesteś pierwszym homo sapiens z bardzo małą świadomością, który to homo sapiens musi żyć w jaskini i drżeć przy ognisku czy go coś nie zji, wydzierać pokarm, walczyć o ogień, i rodzić na polanie? Czy też raczej jesteś kobietą połączoną z całym światem Internetem, masz dostęp do wszystkiego, możesz zrozumieć tę grę, jak nigdy dotąd, a Twoja świadomość każdego dnia może wzrastać, polepszać jakość, obniżać entropię?


Co śmieszniejsze zawsze mogłaś i możesz (jak każdy) osiągnąć to, co mają stosunkowo nieliczni w tej grze, na tym planie. Wystarczy tylko, że określisz swój cel, a następnie odnajdziesz własne drzwi, wtedy wszystko okaże się bardzo proste. Jednak wahadła specjalnie będą uchylać przed Tobą nie Twoje drzwi, żeby Cię zachęcić, zwabić, żebyś wdepnęła na nieswoją ścieżkę i w mozole i trudzie gdzieś tam posuwała się, czołgała do przodu, jak większość ludzi przekonanych, że to jest dla nich jedyna opcja, gdy tymczasem idą niewłasną drogą, co gorsza  bardzo często nie do własnego celu. Rodzina, najbliższe środowisko mające bardzo silne przekonania, również są podpięci do wahadeł destrukcji, nieświadomie, absolutnie przez sen są na ich usługach i kooptują nowych wyznawców, że tylko orka, układy, znój, a i tak niewiele z tego będzie i żebyś się nie wygłupiała. No więc zaczynasz patrzyć na świat ich oczami, myślisz, że pieniądze to jakiś tam cel, że trzeba je składać, nie wydawać, że pomimo tego, że inni coś tam osiągają, Ty nie masz pojęcia jak się to robi, obwiniasz środowisko, że nie otrzymałaś wyprawki z „zaradności życiowej”, nie masz też pomysłu na siebie, nie napisałaś nawet co robisz, tyle, że otrzymujesz minimalne wynagrodzenie. Jesteś więc wręcz idealna dla wahadła destrukcji, ciułanie, niedostatek, słabe jedzenie, mieszkanie w niesatysfakcjonującym miejscu, są narzekania, są emocje smutku, strachu, niespełnienia, więc wporzo, będzie co żreć, prawie jak w jaskini ze stalaktytami, przy ognisku, za plecami z człowiekiem z maczugą, oraz tygrysem szablozębnym. … lub całym życiem pełnym wyrzeczeń, aby pod jego koniec trochę poszaleć? … I jeszcze jeden stereotyp myślowy, który zupełnie nie ma odzwierciedlenia przynajmniej na naszych osiedlach, no może w wydaniu niemieckich starców, japońskich czy szwajcarskich. Chociaż są takie statystyki, że Szwajcarzy bardzo dużo zarabiają, ale to co odłożyli oddają następnie służbie chorobie, ups, zdrowia. Jednak jeśli chodzi o materialny poziom życia i czystość środowiska średnio żyją dłużej niż prawie wszyscy Europejczycy. Polacy żyją wciąż nie-najdłużej z powodu wahadeł pod, które jesteśmy podczepieni. Mamy też takich polityków, jakimi sami jesteśmy, a raczej co o nich myślimy.


Jeśli już, ludzie z polskich osiedli na starość szaleją w postaci zakupu w aptece marketingowego Doppelherz, a mogłoby być zupełnie inaczej. Na szczęście mamy przed sobą bardzo dużo prób przed kolejnymi awatarami. Wracając do Ciebie. Trzeba określić Twój cel, sprawdzić, czy jest to Twój cel naprawdę, podjąć zamiar jego osiągnięcia, następnie zacząć rozglądać się za własnymi drzwiami, z taktem omijając na wpółotwarte drzwi pozostawione dla Ciebie jako przynęta przez wahadła. Hipotetycznie zakładam, że Twoim celem na teraz jest … „własny dom mi się marzy, zamiast mieszkania w bloku z mamą”… Jeśli Twój zamiar posiadania domu akceptuje zarówno Twoja dusza, jak i ego, wówczas zamiar jak najbardziej się spełni, bo zamiary zewnętrzne (zgodność ego i duszy) realizują się zawsze, po prostu Wszechświat Ci to daje. Marzenia jako takie nie spełniają się nigdy. Twoja dusza raczej chce domu, bo dusza kocha spokój, naturę, natomiast może być problem z akceptacją celu przez ego, gdyż może wedrzeć się niewiara, jak Ty niby masz to zrobić, bez pasji, studiów, pomocy rodziny etc. Ego będzie starało się podciąć Ci skrzydła, żeby zamiar nie mógł się spełnić. Skąd Ty Arleta możesz o tym wiedzieć? Powie ego. Pieniądze nie spadają z nieba, trzeba mieć jakiś plan. Ważne, żeby nie palić jeszcze za sobą mostów, gdy Twoje drzwi nie zostały odnalezione, chodź więc do swojej pracy i staraj się wykonywać ją najlepiej jak tylko potrafisz jednocześnie poszukując swoich drzwi.

Jak każdy jesteś obdarzona własną unikatowością. Z pewnością jest coś co wychodzi Ci najlepiej, coś co niby jest pracą, ale Ty przy tym odżywasz. Biorę Cię trochę pod włos, bo tak naprawdę chodzi mi o znalezienie Twojej pasji, jakiejś strefy komfortu, gdzie czujesz się jak ryba w wodzie. Gdy nie masz czegoś takiego, poszukaj jakichś inspiracji od czapki, czyli pojedź na wycieczkę w nietypowe dla Ciebie miejsce, uważnie słuchaj co mówią ludzie, którzy Cię interesują, pójdź do muzum, parku, lodewer. Dostrzegłam Twoją unikatowość, napisałaś nietypowy koment, staranny, ze wszystkimi znakami typu ęą, bez ani jednego wielokropka, i z pewnością napisałaś go wcześniej na brudno, to rzadkie postępowanie, a pewnie masz tego więcej. Nie wpadaj tylko w panikę, jak nie widzisz tego co Cię wyróżnia, po prostu, aby osiągnąć swój cel, podejmij zamiar i rusz w drogę. Jeśli zarówno dusza, jak i Twoje ego dogadają się co do tego celu, masz go jak w banku. Bylebyś tylko nie zaczęła obdarzać go przesadną ważnością. Po prostu, idziesz po swoje. To już jest Twoje. Poznasz, że jesteś na dobrej drodze po tym, że odrazu poczujesz się dobrze, że ta droga juź będzie wciągająca i przynosić radość będzie. Ruszyłaś ze skrzyżowania, to doskonała wiadomość dla Wszechświata, żeby wyszedł Ci na przeciw. Wszechświat chce ładu i informacji, a Twoja entropia właśnie się obniżyła, wiec bardzo wporzo. Inspiracja: „Transerfing rzeczywistości” Vadim Zeland

z miłością

 

(Visited 6 929 times, 1 visits today)
-
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Może rzuć też gałką na to:

Dobre suplementy znajdziesz w Wellness Sklep
Disclaimer:
Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.

Komentarze

  1. avatar Migotka 22 września 2018 o 21:03

    Idealny wpis dla mnie, mam podobne przemyślenia jak autorka komentarza, z tym że mi ruszyc ze skrzyżowania nie dają mi moje lęki, do tego dochodzi myślenie o innych ludziach którym się udało,taka trochę zazdrość ale jednak bardziej zachwyt tym że inni mogą, że ktoś nagle staje się np celebryta lub znanym blogerem itd.

  2. avatar Saturn 22 września 2018 o 21:21

    Ja mam problem ze znalezieniem swojego celu. W tamtym roku skonczylam studia, przez pol roku szukalam pracy i trafilam do korporacji bo nigdzie indziej mnie nie chcieli… teraz pracuje tam juz pol roku i mam dosc tego, to nie moje miejsce. Szukam innej pracy, ale ciezko mi cokolwiek znalezc, bo ja w dalszym ciagu nie wiem co chce robic w zyciu. Do wszystkiego mam slomiany zapal. Nie wiem jak to ogarnac.

    1. avatar J 23 września 2018 o 16:38

      Doceń siebie i rób dla siebie dobre rzeczy. Trafiłaś na bloga Pepsi, a masz dopiero dwadzieścia parę lat. 🙂 Być może szybciej dojdziesz do jakiegoś przebudzenia, niż my, stuletni ludzie. 😉 Czego ci życzę, rzecz jasna. 🙂 Jesteś w pracy (pomiń w myślach i piśmie „bo nigdzie indziej mnie nie chcieli”,, bo po co to) i bądź w niej, póki nie opracujesz sobie planu B. Takie widać jest twoje miejsce na ziemi na dzień dzisiejszy. Akceptacja potrzebna. 🙂 Skąd wiesz, co Anioł Stróż ci przygotował? A może poznasz osobę, która swoją osobowością ciebie zainspiruje i dzięki temu będziesz zbierać plony w przyszłości. Wyrabiasz sobie doświadczenie, sam ten fakt jest już rozwojowy. Obniżaj, jak się tylko da, chaos panujący wokół. Porządkuj rzeczy, układaj plany. Wyczyść mieszkanie przed wyjściem do pracy i wróć do swojego ugładzonego domku, czy kącika z miłością. Jesteś w pracy tylko kilka godzin. W „transerfingu rzeczywistości” zdaje się, że mówi się o tym, że oddajesz się w najem na czas pracy. No i spoczko (to od Pepsi). Doceń na przykład to, że masz dzięki tej pracy jakieś fundusze. A w pracy, to wiesz: „dziękuję, wszystko dobrze”, „taaak, dziękuję” z laickim spokojem na wszystko. Popatrz na siebie, jakbyś grała rolę w jakiejś grze komutputerowej. Bohaterka pracuje w korpo i ….. no i …dopowiadaj sobie zakończenie, a potem, ta super girl przeskakuje na wyższy poziom gry, bo coś więcej już wie i zna pewne triki itd. Powolutku, z czasem horyzonty się rozszerzą i pojawią się nowe możliwości. Z miłością do ciebie.

      1. avatar Saturn 23 września 2018 o 17:19

        Podswiadomie tak wlasnie czuje ☺️ Dzieki piekne ze tak fajne slowa.

        1. avatar J 23 września 2018 o 18:21

          Spoczko. 🙂 Pamiętasz film Matrix? Jak to główny bohater przygotowywał się w swoim nazwę to „domku” do wejścia w matrix? Tak ty, kochana, w domku otrzep się z chaosu, zadbaj o ciało, odżyw go jak należy, powcieraj w niego magnez, olej kokosowy itd, przygotuj się i wchodź w swój matrix na te kilka godzin przygotowana, jak należy i patrz, podziwiaj, jak Super girl – Saturn daje sobie radę w grze. Jak się coś raz, czy dwa nie powiedzie, to też spoczko. W domu podładujesz baterie, znowu się wyciszysz, poskładasz i pójdziesz nazajutrz jeszcze lepiej przygotowana. 🙂 Z miłością.

          1. avatar Saturn 24 września 2018 o 12:56

            DOkladnie tak to u mnie jest ☺️ W domu staram sie ladowac baterie. Ale jescze lapie sie na tym ze czasem niezdrowo jem. Ale wszystko powoli. Dziekuje za madre slowa ❤️

  3. avatar Juju100 22 września 2018 o 22:27

    Czytam teraz Transsurfing… na stronie „…nie porownuj sie do nikogo; badz po prostu w stanie totalnej rownowagi. Ten rodzaj rownowagi osiaga sie gdy jest jednosc duszy i umyslu. Gdy nie ma poczucia winy, zależności, wyzszosci, obowiazku, strachu, stresu. Innymi słowy gdy nie zaklucasz rownowagi wewnetrznej w sobie ani zewnetrznej w swiecie wokolo. ”
    I cos tak nie chce dalej przeżucić strony, bo chcialabym zeby to lepiej wsiaklo.
    Ciekawi mnie brak ważności. Gdy moje poczynania beda niejako bazowały na poczuciu że życie to gra… że potem ta dusza rozpuści sie w oceanie, wiec na ta chwile najważniejsze to potraktować kogoś/coś z miloscia? I w tym danym momencie ten cel życiowy przestaje istniec? Jest to iście z flow?
    Wlaściwie zasilam go-cel tylko wizualizacja efektu końcowego i wizja najbliższego kroku ku celowi ktora to wizja już graniczy z działaniem. Już nim jest.
    Czy w pewnym sensie mam machnac reka na moj cel, odpuścić sobie, nie brać na serio jednocześnie wizualizujac i robiac co dzien maly krok na przod?
    Kolejna rzecz to poczucie winy. Remedium to akceptacja ( ok, taka jest sytuacja: czuje sie winna.). Oraz nie tłumaczenie sie przed nikim. W tym soba. Nie osadzanie siebie? Czyli co?
    Czy mam to całkiem zrozumiec żeby odpadło?
    Czujna samoobserwacja bo w wielu sytuacjach reaguje automatycznie wchodzac w role winnego. Już nawet widze-te sytuacje-z kilkusekundowym opóźnieniem. Co dalej? Jak rozpuścić poczucie winy?
    .
    Ps: dziękuje za ten blog !

  4. avatar Ewaaa 23 września 2018 o 05:18

    Piękne! Takie drogowskazy…

  5. avatar Goro 23 września 2018 o 08:48

    Siema Pepsi po przyjęciu b complexu z niacyna mam ten słynny czerwony palący rumień, jem dużo strączkow plus szpinak i bataty które są źródłami niacyny myślisz że rozwiązaniem było by branie b complexu co drugi albo trzeci dzień? Jestem na diecie prawie weganskiej ( jadam miód czasem i suplementuje omega3 plus post przerywany ) Pozdrawiam

    1. avatar Jarmush 23 września 2018 o 12:53

      kupujesz u nas B complex?

  6. avatar Goro 23 września 2018 o 14:01

    Tak mam b complex GG od was

    1. avatar Jarmush 23 września 2018 o 17:18

      to świetnie, ale jeśli flesz jest do wytrzymania, i trwa kwadrans, to to jest normalne. Inną rzeczą przecież jest uczulenie. Można też te kapsułki jak najbardziej otwierać, wysypywać proszek, dzielić na mniejsze porcje i przyjmować w ciągu dnia.

      1. avatar Goro 24 września 2018 o 15:18

        Trwa tylko 15 min ale jednak wolałbym uniknąć bo to dziwne uczucie ale będę brał pół proszku i drugie pół na następny dzień także powinno być ok. Dzięki za pomoc. Pozdrawiam 🙂

        1. avatar Jarmush 24 września 2018 o 16:48

          rozumiem, dziel

  7. avatar Tomasz 23 września 2018 o 18:51

    Jeżeli mogę w czymś pomóc. Jesteś zagubiony zagubiona, nie wiesz co robić?. Inni mają super mieszkania, super samochody hiper super extra gadżety. Nie panikuj i nie stresuj się. Nic nie tracisz. Większość ma co na raty, i musi zaiwainiać na 3 zmiany tudzież robić 300h w miesiącu.
    Klucz tkwi w Tobie i w spokoju.

    Wróć pamìęcią do lat dzieciństwa 0-12 maksymalnie 13,14. Przypomnij sobie co sprawiało Tobie radość, oprócz lenistwa 🙂 Co Cię interesowało co szło najłatwiej.
    Śpiesz się powoli. Dalej poddaj się fali, bez szarpania. Po drodze jak pisze Gospodyni tego portalu będą wahadła.
    I jeszcze jedna uniwersalna podpowiedź. Idź za głosem serca a nie zbłądzisz. Czyli rób wszystko byle byś nie czynił/a krzywdy innym. Bo to wraca jak bumerang.
    Z pozdrowieniami

    1. avatar Jarmush 23 września 2018 o 19:06

      to nie są najlepsze rady, ale spoczko <3 <3

      1. avatar Tomasz 24 września 2018 o 07:38

        Dlaczego tak uważasz?

      2. avatar anka 24 września 2018 o 08:23

        dlaczego Kochana? Mogłabyś to rozwinąć?

  8. avatar Monika 23 września 2018 o 19:40

    Mnie wahadła tak bardzo dopadły, że już sama nie wiem co mam robić. Martwię się wszystkim – tym co będzie ze mną, tym co będzie z rodzicami, ktorzy chorują. Po prostu sobie nie radzę, myślę o tym cały czas, trudno mi się skupić, w pracy popełniam błędy. Wyjechałam na kilka dni na urlop i już chcę wracać, bo myślami jestem w domu. Czytam Twoje posty, staram się te myśli odganiać, ale to jest silniejsze ode mnie. Jestem sama z tym wszystkim.

    1. avatar Jarmush 24 września 2018 o 05:42

      Myśli nie da się na siłę odgonić, jak teraz jest tak, pogódź się z tym, staraj się czymś zająć takim, co wymaga na tyle skupienia, że tamte myśli się chwilowo nie zmieszczą. Bierz naprzemienne prysznice, zacznij od długiego ciepłego, a potem krótko chłodny, i znowu dłużej ciepły, ale nie tak długi jak pierwszy i śpiewaj przy tym głośno. Będą przepływy energii a złe myśli się nie przebiją przez śpiew. Uczyłam metody ze strzałkami,jak stoisz, czy idziesz, wyobrażasz sobie dwie strzałki leżące na jednej lini wychodzącej z brzucha, nagle cyk, łamiesz tę linię i jedna strzłka kieruje się do góry, wychodzi z czakry ciemieniowej cięgnie energię z ziemi równolegle do Twojego kręgosłupa, a druga skierowana w dół, wychodzi z czakry najniższej i ciągnie energię z Kosmosu/słońca. To są takie dwa strumienie wschodzący i schodzący. Po pewnym czasie stajesz sie innym człowiekiem. Te myśli destrukcyjne tworzą Twój świat w zwierciadle.

      1. avatar Ana 17 listopada 2018 o 07:44

        Jest gdzieś może jakiś rysunek? Bo czytam czytam i już nie wiem co i jak 🙂

  9. avatar yhyjasne 24 września 2018 o 06:48

    Eeej ratunku. !!!!!! Wstaje rano, moj ojciec przyjechal, nie gadalem z nim ale jest nieswiadomy i widzi tylko jak cos negatywnego powiem i wlasnie mama umowila mnie na 'wizyte lekarska’ w domu. Ide napic sie herbaty a oni ze zaraz przyjdzie, opadaja mi rece, bo jak sie jej nie pokaze to 'wystawi mi opinie zaocznie’ i to moze grozic czyms. Eee poza tym ze oni sa wystraszeni na maksa to nie wszystko u nas jest w porzadku. Probuje zrozumiec.

  10. avatar yhyjasne 24 września 2018 o 06:50

    Isc w to? Oni nawet godziny nie potrafia przeloYc .. . Wybrano najgorsza mozliwa.

  11. avatar anka 24 września 2018 o 08:16

    Super, zawsze jak czytam takie właśnie Twoje wpisy moja Dusza / i egon chyba też 🙂 / robi fikołki i unoszę się nad ziemią / teraz 1 piętro bo w robocie jestem:)/

  12. avatar Vetala 24 września 2018 o 18:24

    Bardzo dziękuję za odpowiedź 🙂 Rzeczywiście mój problem od zawsze to odnalezienie swojej drogi. Jestem człowiekiem bez pasji, hobby, ani specjalnych umiejętności. Nie miewałam przyjaciół, zajęć po szkole, raczej zabijam czas, a jedyne produktywne zajęcie to poszukiwanie informacji o zdrowym życiu i Twój blog to pierwsza rzecz, przy której rzeczywiście czuję, że to mnie interesuje. Tu jestem już od dawna i to mi się podoba. Myślę tak sobie, może by się wykształcić w tym kierunku i to faktycznie grałoby z moją duszą. Póki co, praca kasjerki zbytnio mnie nie pasjonuje, ale to już duży krok dla mnie, bo wcześniej sobie wegetowałam bezrobotnie. Może czas od tego wyjść w coś lepszego.

    1. avatar Keyt 25 września 2018 o 14:07

      Tak bardzo ja… identycznie, blog Pepsi zainspirował mnie do świadomego spojrzenia na zdrowie, tyle z moich maleńkich kroczków naprzód, że jestem tą kasjerką w sklepie ze zdrową żywnością, więc niejako mogę się tą zdobytą wiedzą dzielić, ale w dalszym ciągu to praca kasjerki. I w czerni tylnej części ciała znowu jestem. Trzymam mocno kciuki za Twoją drogę :))))

  13. avatar Adam 25 września 2018 o 05:01

    Hej Peps? transerfujesz sobie..?

  14. avatar Sabik 27 września 2018 o 19:43

    Zaintrygowały mnie te słowa poznasz że jesteś na dobrej drodze po tym ze poczujesz się dobrze ! Pepsi czy tak jest że ze wszystkim np ktoś czuje że MLM to jest dla niego a ktoś nie albo ten facet tak a ten nie i hmm całe życie się zastanawiam czy ludzie wyczuwają się pomimo odległości ?

    1. avatar Jarmush 27 września 2018 o 20:01

      pod warunkiem że ego chociaż na chwilę się zamknie

  15. avatar monika 28 września 2018 o 10:25

    hmm… zamiar mam podobny – dom, ale nie mały, bo najlepiej z dużą pracownią. Co więcej – to pragnienie i potrzeba również męża i starszego syna, dla którego to jest już oczywistość. Mówi ” jak będziemy mieszkać w naszym domu”…. I wszystko ok, bo mamy pieniądze. W zasadzie kupuję co chcę i kiedy chcę – w sensie suple, żarcie bio. Im więcej z mężem zarabiamy tym więcej wydajemy. Nic nie leży. Rozglądamy się za czymś do kupienia – czy to ziemia czy to dom gotowy. Z jednej strony mam wrażenie, że to dobrze ruszyć rzeczywistość wokół, jak tańcem – wprawić w ruch i szukać domu, mimo iż…. nawet gdybyśmy w tej chwili coś znaleźli to nie bardzo byłoby z czego na już to kupić. Może warto jednak jakoś gotówkę zatrzymać, nie wszystko puszczać w ruch? Jak to działa?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum