ściskam Cię Italiano i życzę wszystkiego co najlepsze 😘🙌💚🍓🏵️🌷🙋
Żeby nie było, walę kawę na ławę, czyli cz 2.
Angelina Jolie o swojej podwójnej mastektomii poinformowała świat w tekście „My Medical Choice” opublikowanym na łamach „New York Times”: – Usunęłam obie piersi, bo mam „uszkodzony” gen BRCA1, który poważnie zwiększa moje ryzyko zachorowania na raka piersi i jajników. Wiecie co się wydarzyło w następnej kolejności? Tysiące kobiet na świecie poczuło się potwornie zagrożonych, wiele z nich zdecydowało się na radykalne środki i też usunęły zdrowe części ciała, a wiele kobiet drży do dzisiaj. Nowe kobiety dorastają i już mają w planie: urodzić, a potem obciąć i wyciąć. Nie licząc nieustających potyczek wojennych w różnych częściach świata, tsunami, trzęsień ziemi, na bierząco rzeźni, pęknięcia bańki kredytowej, Angelina Jolie zapewniła najbardziej spektakularne pożywienie dla matrixu ukośnik repti, satanistów, bankierów, pewnych rodzin, pewnych rządów, Watykanu (matrixu religijnego), całego matrixu medycznego i innych żywiących się naszym strachem. Tymczasem strach paraliżuje komórki, blokuje ich życie przygotowując ciało do obrony. Już wkrótce takie komórki słabną, bo nic nie może przebywać wciąż w stanie alarmu, co powoduje przerost wszelkich patogenów, które normalnie mają prawo współegzystować harmonicznie w ciele. A co dalej, łatwo sobie wyobrazić. Wracam do początku. Kobieta słyszy, że obecność genu BRCA1, czy 2 podwyższa prawdopodobieństwo zachorowania na raka o 70%. Rozumuje więc, że jest to ogromne prawdopodobieństwo zachorowania. Że jak będzie miała dużego farta, to znajdzie się wśród 30% tych, które nie zachorują. Jednak jest to tłumaczenie błędne w założeniu. To sofizm. To jest tylko wzrost prawdopodobieństwa przy posiadaniu takiego genu, a ono wynosi ostatecznie około 3%. Do tego geny można zmieniać. Wyobraź sobie komórkę, która już nie ma jądra. Uważa się ją potocznie za bezużyteczną. Okazuje się, że może taka komórka żyć bardzo długo, nie ma tylko umiejętności samo-odbudowy. Czerpie informacje z błony komórkowej, która jak się okazuje zawiera cały niezbędny kod. Wszystko jest jednością. Nasza psychika odgrywa ekstremalnie ważną rolę w życiu każdej komórki. Strach blokuje funkcje życiowe każdej komórki, ponieważ naturalnym stanem jest ochrona życia w razie zagrożenia. Ciało nie docieka z jakiego powodu się boisz, musi przerwać funkcje życiowe komórek i nastawić się na obronę. Opróżnić jelita, pozbawić żołądek pokarmu, odprowadzić krew w miejsca niezbędne do ucieczki. Gdy boisz się, nie tylko, że karmisz matrix, to pikuś, blokujesz się na życie. Robisz to pomimo, że masz ogromną moc wpływania na swoje komórki. Możesz je myślą ożywiać. Fizyka newtonowska zakłada, że jedno musi wynikać z drugiego, że wszystko ma wytłumaczenie logiczno pragmatyczne, tymczasem fizyka kwantowa mówi coś wręcz przeciwnego. Efekt może pojawić się całkowicie skokowo, bez żadnej logicznej newtonowskiej przyczyny. Nagle stajesz się zdrowy. Takie odzwierciedlenie skokowe wynikłe z naszych myśli (przekaz elektromagnetyczny w ciele) może zadziałać z prędkością bliską prędkości światła, gdy tymczasem działanie na poziomie fizycznym, hormonami, związkami chemicznymi odbywa się w ślimaczym tempie 1 cm na sekundę. Z czym więc do gościa. Gdy zaczynasz się budzić, dostrzegasz natychmiast najważniejszą prawidłowość, że Twoje życie było zablokowane strachem. Że to nie było życie, że zachowywałaś się jak zmutowany robot, który musi karmić strachem matrixa, czy jak tam wolisz pasożyta enrgoinformacyjnego. Mainstream ma zastrzeżenia, że nawijam o jedzeniu surowym, ekologicznym, nieprzetworzonym, czytaj: sytuacji niewykonalnej, patologicznej, aspołecznej, pokopanej. W konsekwencji jednak tego co wiem, ciało, a raczej komórki nie rozumieją pokarmu przetworzonego. Komórki mają inne wibracje. Są rozczarowane frytką. Są zawiedzione gulaszem. Nie kumają co to jest. W związku z tym spada wchłanianie składników odżywczych, a gdy do tego wszystkiego pojawia się strach, który nami rządzi, komórki opierają się tylko na zakodowanych info i idą w to. Blokują się na życie. Strach paraliżuje życie każdej komórki Twojego ciała. Strach zabija życie. Bojąc się tyle lat nie żyłam. Nie w przenośni, ale dosłownie komórki mojego ciała były zablokowane na życie. Były w stanie czuwania, w okopach, w obronie. Non stop w stanie gotowości obronnej. I w takiej sytuacji pozytywne myślenie niczego nie zmieni, bo ciało jest cwane, odrazu wyczuwa strach. Tylko przebudzenie, a nawet pierwszy krok zrozumienia sprawia, że Cię puszcza. Że jesteś w stanie wszystko zaakceptować. Że kończysz z czuwaniem, wyłazisz z okopów i idziesz się w końcu porządnie wyspać. Koniec wojny. Strach nie wzbudza Twojej uwagi, nie podąża za nim Twoja energia, to już nie Twoja brocha. Brak strachu zmienia geny. Stajesz się niezależna od przeszłości, od swoich przodków, rodzisz się na nowo. I to jest najbardziej istotna rzecz, o której chciałam Ci powiedzieć. Że tylko wtedy, gdy znika strach, odzyskujesz życie każdej komórki, co przekłada się na Twoje życie. A więc teraz masz jasność, czym jest przebudzenie, a nawet tylko pierwszy krok na drodze do przebudzenia. Jest to pożegnanie strachu. I wszystko w temacie, znasz już całą prawdę. Źródła m.in. „Biologia przekonań” Bruce Lipton
lofciam:)
Powiązane artykuły
Komentarze
Dziękuję.
Pepsi, Emanuela, a co myślicie o wizytach u ginekologa? Odwiedzacie? Jak często jeśli już? Jest w naszych czasach jakieś ogromne parcie na to, że każda kobieta powinna się badać co jakiś czas. Ile w tym prawdy, a ile karmienia nas strachem? Jak wiadomo wielu lekarzy ma powiedzmy sobie szczerze „pozamykane umysły”, a jedyne co potrafią, to zapisywać tabletki.
Mam 22 lata i wedug wszelkich ogólnie przyjętych konwencji powinnam już się udać z wizytą, ale jak znaleźć kogoś odpowiedniego?
Uściski, fajnie że jesteście.
Jest w naszych czasach jakieś ogromne parcie na to, że każda kobieta powinna się badać co jakiś czas. Ile w tym prawdy, a ile karmienia nas strachem?’
To jest system generujący ”choroby”
Celowo ”pomylono” profilaktykę z ”wczesnym wykrywaniem chorób”.
Wspaniały biznes.. Nieludzki? Owszem 😉
Jasne, że odwiedzamy. I oczywiście, że kobieta (zresztą nie tylko) powinna badać się co jakiś czas i to pod wieloma kątami (http://www.pepsieliot.com/jakie-zrobic-obowiazkowe-badania/). I nie chodzi o generowanie strachu w jakikolwiek sposób, to Ty odpowiadasz za swój strach i to jak do tego podchodzisz. Badania kontrolne są właśnie po to, żeby nie umierać ze strachu w oczekiwaniu na wyniki, jak się nie badało ostatnich 10 lat.
Dopóki nie jesteś chora, ginekolog nie przepisze Ci tabletek, a nawet jeśli, nie masz obowiązku wykupowania recepty jeśli nie uznasz tego za potrzebne. Są strony internetowe, na których ludzie oceniają lekarzy, sprawdź tych w Twoim mieście, poczytaj opinie i wybierz kogoś. 😉
Pożegnaj strach … hm. Pepsi, z teorią u mnie ok, ale praktyka siada. Interesuję się, czytam, fascynuje mnie tematyka przebudzenia. Wydaje mi się, że coś drgnęło, że potrafię tę wiedzę wprowadzić do mojego życia. Ale wystarczy jakiś problem natury zdrowotnej u moich synów i jestem rozbita na masę drobnych kawałeczków, które staram się mozolnie pozbierać i ponownie stworzyć całość. Wiem, że nikt nie da mi recepty na mój paniczny lęk o bliskich… To moja „pięta Achillesowa”, z którą nie potrafię się uporać. Dziękuję za wpis.
Kochana najpierw zawsze trzeba zacząć od akceptacji tego co jest, więc zgódź się na ten strach. W ogólnym rozrachunku okazuje się, że wszystko jest po coś.
Zgódź się na ten strach. Hm.., spróbuję. Dziekuję Pepsi
Proszę zauważyć jak matrix wpływa na ten ”strach”.
znam osobiście dobrego kumpla lat 70, który urodził się jako 11-sty 😉
A my mamy ”1” lub ”2” ..
I jest strach..
Nie ma strachu, wróćmy do Natury, ciało potrafi naprawiać się samo, przy założeniu że nie wpychamy w nie
ZŁOMU ! 😉
Pepsi mój 3 letni synek- stara dusza zakleta w ciele 'autysty’ mówi że widzi Pana w kapeluszu. Nie wiem co to i jak to wyjaśnić. Na pewno karmi się jego strachem. Jak pomóc mu uporać się z tym strachem. Co to jest?
strach też jest potrzebny, dzięki niemu, albo depresji ludzie się budzą. Na tym etapie rób wszystko, żeby dziecko nie zostawało samo, szczególnie gdy nie czuje się komfortowo, czyli wieczorem, może w nocy. Jakby coś, to powiedz, że ten pan go kocha, że to jego opiekun, który pilnuje,żeby nic mu się nie stało. Że jest jak dodatkowy tatuś. Akceptuj wszystko.
Zrób badania i testy
(sorry, nie działają pewne elementy)
były szczepionki? Jakie?
Dzięki, Peps. Ja już się nie bałam, a teraz los spłatał mi figla (dobra – sama go sobie splatalam) i znów się boję, ale nie o tym. To przerobię.
Powiedz jak wytłumaczyć innym, dlaczego chorują dzieci. Ja to gdzieś tam w sobie czuję, znam odpowiedz intuicyjnie, ale nie potrafię tego innym wytłumaczyć. I co zrobić, żeby dzieci były w stanie się uleczyć.
jak to dlaczego? Jest to doświadczenie dla matki,to raz, a dwa, przecież w dziecku jest taka sama świadomość, która musi się rozwijać, to tylko jego ciało jest nowe. Wszystko jest w tym samym czasie, jesteśmy w każdym momencie wszystkim.
„Że tylko wtedy, gdy znika strach, odzyskujesz życie każdej komórki, co przekłada się na Twoje życie.” ta… jako dziecko non stop chorowałam, matka inną drogą, ale nie przypominam sobie bym odczuwala strach przed wiekszymi rzeczami niz wklucie setnego wenflonu na stopę do niewidzialnych żył… cały czas mialam uczucie 'przeczekiwania’, jakby moja dusza mowila mi, ze to tylko chwilowe, zebym przeczekala, ze potem bedzie już inaczej, spokojniej. No to czekalam, bo co mialam zrobic. Nastąpiło to w 12rż, kiedy traumy i wszelkie szpitalne strachy po prostu zniknely a ja przestalam chorowac. Niemniej do dzis zyję z ryzykiem, że następnego dnia mogę się nie obudzić, ale bardzo naturalnie przychodzi mi codzienne zycie – dobra znajomosc swojego ciala, sluchanie go, dobre jedzenie, suplementacja, bo o reszte sie nie ma co sie martwic 🙂 Dzieci maja swoja fajna ufnosc w zycie, nawet jesli nie sa tego swiadome.
Niemniej do dzis zyję z ryzykiem, że następnego dnia mogę się nie obudzić, ale bardzo naturalnie przychodzi mi codzienne zycie – dobra znajomosc swojego ciala, sluchanie go, dobre jedzenie, suplementacja, bo o reszte sie nie ma co sie martwic ? Dzieci maja swoja fajna ufnosc w zycie, nawet jesli nie sa tego swiadome.”
I tego się trzymaj 🙂
W temacie strachu, niesamowicie dużo strachu odpadło ode mnie w momencie gdy zrezygnowałam z opieki lekarza rodzinnego dla siebie i dla dzieci, zawsze o to drżałam o zdrowie dzieci, jak widać niepotrzebnie, zdrowie dzieci jest, jak nikt obok nich nie drży niską wibracją.
Będzie jak ma być… 🙂
A z innej beczki,właśnie dziś zastanawiałam się czy znajdę u siebie (okolice Poznania) lekarza który poprowadzi moją ciążę bez użycia USG, ma ktoś takie doświadczenia??
W ciąży poziom wit. D i alkalizacja najważniejsze.
Dobre rady:
https://youtu.be/YOZ_7R9v55s
Frank Herbert, „Diuna”:
„Nie wolno się bać, strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jestem tylko ja. „
oooo
„Nie wolno się bać, strach zabija duszę.”
Nie tylko duszę, bo jak duszę to i ciało:
”Obranie bardziej naturalnego trybu życia nie oznacza rezygnowania ze wszystkich wygód, przeniesienia się z miasta na wieś, wstawania każdego dnia o 4 nad ranem oraz uprawiania jogi przez 2 godziny.
Nie oznacza to również rezygnacji ze wszystkich przyjemności. Musimy natomiast pamiętać, że na stan naszego zdrowia nie wpływa to, co robimy przez 10 proc. naszego czasu, lecz to, co robimy przez 90 proc.
Trzeba również pamiętać, że zdrowie fizyczne jest równie ważne jak zdrowie psychiczne.
Śmiech, zabawa oraz inne pozytywne emocje są również bardzo istotne.
Negatywne uczucia, takie jak strach, depresja, obawa, podobnie jak nieodpowiednia dieta i brak ćwiczeń, prowadzą do choroby.
Największym czynnikiem powodującym rozwijanie się chorób jest strach.
Krąży pewna legenda o epidemii cholery w Bagdadzie.
Cholera postanowiła zdobyć Bagdad.
Wybierając się do tego miasta, przyłączyła się do arabskiej karawany.
Jeden z Arabów zapytał, dokąd podąża i w odpowiedzi usłyszał: „Idę do Bagdadu, by zabić tam 5 tys. ludzi”.
Krótko po tym w Bagdadzie epidemia cholery rzeczywiście wybuchła i uśmierciła 45 rys. ludzi.
Kiedy cholera wracała, napotkała tę samą karawanę, z którą przybyła, a wtedy jeden z Arabów powiedział: Okłamałaś mnie mówiąc, że zamierzasz zabić 5 tys. osób”.
Na co cholera odpowiedziała:
„Reszta umarła ze strachu!”.
Strach wynikający z niewiedzy jest prawdopodobnie najważniejszym czynnikiem wpływającym na rozwój choroby, który w dosłownym tego słowa znaczeniu zamraża witalność organizmu – siły odpowiedzialnej za cały metabolizm. Możemy to porównać do odcięcia prądu w gospodarstwie domowym.
Kiedy podobne zdarzenie zachodzi w ludzkim organizmie, prowadzi to do wzrostu poziomu substancji metabolicznych i jeszcze większego uaktywnienia utajonych bakterii i wirusów.
Kiedy chory człowiek zaczyna się lękać, pogrąża się jeszcze bardziej.
Poprzez zrozumienie natury choroby oraz tego, jak się ona rozwija w organizmie, możemy przezwyciężyć strach.
Spójrzmy na to w ten sposób.
Jeśli nasz organizm cierpi na dolegliwości wynikające ze złej diety, braku ćwiczeń oraz negatywnych doznań, wówczas doświadczamy ostrych chorób, takich jak świnka, odra, grypa czy wirusowa opryszczka; jednocześnie jest to okazja dla twojego ciała do pozbycia się nagromadzonych substancji toksycznych.
Wcale nie jest to powód do lęku, ale dowód, że twój organizm jest wystarczająco silny, by się oczyścić.
Rozumując w ten sposób, że niektóre choroby nie są szkodliwe, lecz chronią nas przed gorszymi konsekwencjami, zdajemy sobie sprawę, że walcząc z chorobami, np. za pomocą szczepień albo serum, tak naprawdę przeszkadzamy naszemu organizmowi oczyścić się i zabezpieczyć przed gorszymi chorobami. Ku przerażeniu entuzjastów szczepionek uważam, że jedynym sposobem zapobiegania rozwojowi chorób jest zapobieganie toksemii. Bieżące informacje i linki do najciekawszych stron dotyczących ukrywanych faktów związanych ze szczepieniami można znaleźć w internecie na stronie autora książki:
http://www.vaccinationdebate.com ”
IAN SINCLAIR
Niczego się nie boję, nawet mammografii ani testów na prostatę- pic na wodę. 😉
Babeczki wykluczcie antyperspiranty> pomysł diabełka ( 😉 )
Faceci nie boją się waszego potu, zapewniam, dla niektórych jest to inspirujące,
bo zdrowe wydzieliny, jakiekolwiek, są świadectwem zdrowia i mają naprawdę przyjemny zapach.
Natura w czystej postaci, jak można całować antyperspirant z glinem. ?
strach nie zabija duszy, kto tak bredzi? dusza jest nieśmiertelna, wystarczy wyłączyć ego,żeby się o tym przekonać.
a więc nie ma w Twoim życiu w ogóle strachu, Pepsi?
Jestem w drodze Peps…. weszłam na nią jak doświadczyłam choroby nowotworowej ( choć może to było jeszcze czas jakiś przed), przestałam się permanentnie bać; o życie, o pracę, o kasę, o syna….Oczywiście strach przychodzi, ale nie pozwalam się mu zagnieździć, przychodzi i odchodzi, nie pozwalam mu we mnie wzrastać, nie poświęcam uwagi. Kiedyś tak było, przychodził i rósł, i był, i zostawał na długo, obezwładniał. Mozna powiedzieć, że był permanentnie, bo jak o jedno przestałam się lękać, to wskakiwała projekcja czegoś innego. Dzisiaj jak coś sie pojawia, myślę, mam to w d… będę się martwić jak cos się zadzieje i to działa, odchodzi, taki odruch Pawłowa. Tak to jest u mnie.
Ściskam Kochana i fajnie, że się uaktywniłaś wizualnie 🙂 <3
Bardzo mi się to podobasz <3
Przytulas <3
Życzę Ci dużo zdrowia, świetnie, że jesteś w drodze, będzie tylko lepiej <3
Przyjaciel nosił w sobie przez 20 lat przewlekły stan zapalny (ciągle zapalony, ropiejący wrzód na dupie), źle leczony, zaniedbany. W końcu, w szpitalu po operacji wycięcia tego, wdało się jakieś zakażenie, sepsa, leczona przez lekarzy antybiotykami (!). Po miesiącu męczarni, biopsja i diagnoza: rak płaskonabłonkowy I stopnia. Zastosowano (na razie 24 sesje 30-minutowych (!!!) radionaświetlań. Jest w stanie złym. MÓGŁ BYĆ ZDROWY 3 RAZY. Nie dopuszczał do siebie żadnych sugestii co do (najprawdopodobniej) skutecznego leczenia wit.C. Na każdym etapie jego problemu ta wit C mogła być skuteczna. Cały czas się boi i wierzy tym konowałom – ze strachu. Ma prawo wyboru, ale nie ma odwagi. Takich ludzi jest 99%. To jest prawdziwy pieprzony problem.
rak pałskonabłonkowy go z pewnością nie zabije, jak tylko odżywi ciało i zastosuje odpowiednią kurację naturalną. Ten rak jest mało złośliwy.
Tak. Chodzi raczej o, jak się wydaje, syndrom sztokholmski. Albo po prostu, idiotyczne zaufanie, jak wy to mówicie, do medycznego matrixu. W tym wypadku agresywna, wyniszczająca terapia narobiła tyle, że to jest 10% faceta, którego znałem. Dodam, że z pewnością z taką terapią „rezonował”. Dla mnie nie do pojęcia, jak sobie uświadomię te 99%. Przecież to jest jakaś III WW.
”Przecież to jest jakaś III WW.”
Stosują to z niesamowitą skutecznością i pragmatyzmem.
Zastosowano (na razie 24 sesje 30-minutowych (!!!) radionaświetlań.”
Przecież to nie ma związku, każdy syf człowiekowi wcisną dla kasy ssyny.
Pepsi, powoli odpada ode mnie strach i to jest naprawdę WSPANIAŁE. Wiem, że sporo jeszcze do zrozumienia przede mną, ale chyba pomału zaczynam kumać: brak strachu, uczucie akceptacji i miłości, radość oraz bycie tu i teraz… mam rację?
pewnie że masz, strach to tylko ego, nic takiego, z miłością