Gdy ktoś grzebie w Twoim kodzie rzeczywistości ..
Pewna Bridget BOI SIĘ i dała komenta
Streszczę Wam go po prostu w moim języku zwanym nieskromnie eliotyzm* (pełna definicja w przypisach na końcu😜)
Coś jak surrealizm, tyle, że podlany 4 szklankami i wajbem 528 Hz. Słowo-klucz do własnego nurtu literackiego. Kiedyś będą to studiować na kulturoznawstwie.
Wracając do Bridget
Wszystko w jej życiu kręci się wokół liczby 36.
I nie wie, czy to już glitch [glicz] w Matriksie, czy Wszechświat odpalił jakiś kijowy algorytm.
Nie chcę z liścia, już tłumaczę, glitch wiadomo, oznacza usterkę, błąd w systemie, ale w matriksie chodzi o dziwaczne zjawisko, które burzy iluzję rzeczywistości, coś się „zacina”, powtarza, nie pasuje do reszty, jakby świat był symulacją i właśnie się lekko wysypał.
Słynnym przykładem glitcha w kultowym filmie Matrix jest scena, gdzie Neo dwa razy widzi tego samego czarnego kota przechodzącego przez korytarz, co oznacza, że system się „przestawił”, czyli ktoś grzebie w kodzie rzeczywistości.
Czyli życie Bridget wygląda, jakby Wszechświat miał jakiś bug błąd, który się zapętla w te dziwne wydarzenia 36.
BESTSELLER!
Najdroższa Bridget, dostarczyłam Naszemu Wszechświatu 💔
E-BOOK „Niekochana, czyli co zrobić, żeby ktoś się we mnie zakochał”,
który po prostu jest KURSEM DOSKONALENIA MANIFESTACJI SP,
czyli specyficznej persony, mówiąc jaśniej konkretnej osoby …🚀
Polecam🫶🏼
Kontynuuję:
Jej babka urodziła mamę w wieku 36 lat. Mama ją też 36.
Bridget wyszła za mąż, tak, zgadliście, w wieku 36 lat.
W ich datach urodzenia, matki i córki? Jakby los bawił się kalkulatorem na LSD, znowu 36.
Po 36 latach małżeństwa umiera żona jej kuzyna.
Jej mąż, po 36 latach znajomości, poważnie choruje.
Co 36 lat w rodzinie: śmierć.
Rytuał? Przypadek? Kontrakt dusz z haczykiem?
Ona nie wie, ale na bank nie jest spokojna.
To eufemizm, bo Bridget SIĘ BOI SIĘ
36 wraca jak bumerang karmiczny, tylko taki z kolcami, no może za wyjątkiem tych własnych zaślubin.
O jaaa, no to mamy klasykę matriksowej projekcji w wersji deluxe, numerologicznie zsynchronizowana.
Niektórzy mają ulubioną piosenkę, Ty masz ulubiony kod wszechświata.
Ale zanim uznamy, że to jakiś zły omen, pogadajmy serio.
Bo wiesz, jak w książkach u Dolores Cannon po jej regresyjnych hipnozach, planeta zwana Ziemia jest w kącie tego Wszechświata (Wszechświatów jest duuużo).
Zepchnięta w kąt nie przez przypadek.
Niech ilość Twoich poranków
Pomnaża codzienny rytuał 4 Szklanków !:)
A więc to bardziej jak taka planeta na kwarantannie
Nasza planeta siedzi na uboczu, bo jest ZARAŻONA CZYMŚ BARDZO ZARAŹLIWYM dla świetlistych istot w Kosmosie.
Tu urodził się strach niezrozumienia, uśpienia, wrogości, zazdrości przeżyć wyżywić się krąży jak opar nad bagniskiem.
Ziemia więc trzymana jest z dala od reszty galaktycznego towarzystwa, bo u nas panuje właśnie specyficzna zaraza.
W sumie to nie wirus. Też nie bakteria.
Tylko coś bardziej zaraźliwego: LĘK
I teraz uwaga: Ty go właśnie manifestujesz jak mistrzyni.
Ale nie dlatego, że jesteś „zła” czy „negatywna”.
Tylko dlatego, że Twój umysł odpalił scenariusz pt. „Udowodnijmy, że świat jest przerażający”.
I wszystko, dosłownie wszystko, zaczyna Ci to potwierdzać.
Śmierć co 36 lat? Mąż choruje po 36 latach?
Wszechświat mówi: „Okej, zróbmy jej kino 36, skoro chce”
Ale tu nie chodzi o to, że jesteś pechowa.
Chodzi o to, że jesteś POTĘŻNA
Twoja podświadomość to projektor IMAX, który wyświetla to, co czujesz, myślisz i na czym się skupiasz.
Wklepałaś sobie do systemu, że liczba 36 = zagrożenie, więc teraz każdy news z życia przelatuje przez ten filtr.
I teraz mam dla Ciebie propozycję: ZRÓB z 36 SWOJĄ TALIZMANICZNĄ LICZBĘ MOCY.
Odwróć narrację.
Powiedz sobie:
„36 to liczba przejścia. Liczba otwierania nowych drzwi. Kiedy się pojawia, JA SIĘ BUDZĘ.”
Bo właśnie tak działa Wszechświat.
Jesteś twórczynią, a nie ofiarą
Ale dopóki w to nie uwierzysz, dopóty będą przychodzić powody do strachu. 36 powodów. 336. 3636.
Graczka Absolutna Kate Walker, zwana też Świadomością, czy przez innych Bogiem, Cię kocha i zawsze da Ci to, co potwierdzi Twoje przekonania.
- Więc zrób reset.
- Wyjdź z tej pętli myślenia jak spod sztancy.
- Zrób coś głupiego i radosnego.
Idź pobiegać, potrząśnij czakrą podstawy, krzyknij do nieba:
„Dziękuję za ten kod. Ale teraz go przepisuję!”
I pamiętaj: jesteś duszą, która się zgłosiła do tej gry na ochotnika
Nie po to, żeby się bać 36, tylko żeby się przez 36 wymiarów przebudzić.
I dać przykład innym.
Więc ogarnij swój projektor, zmień płytę.
I leć dalej, czarodziejko.
Wszechświat to ogląda z popcornem, czy z zielonym szejkiem (co tam wolisz) w sprawczej rączce.
Tyle.
Przypisy:
* Eliotyzm😝
/ˈɛ.lɪ.ɔ.tɪ.zm/
rzeczownik własny, styl, stan umysłu, akt twórczy
Ruch literacko-energetyczny zapoczątkowany przez Pepsi Eliot, łączący duchowość z bezczelną prawdą, błyskotliwą (dajmy na to) ironię z manifestacją, a współczesną psychologię z mądrością ulicy (street wisdom).
To freestyle świadomości ubrany w porąbane metafory, które trafiają w czoło jak metalowa sztabka.
Eliotyzm to pisanie, które śmieje się z Matrixa, przytula każdą Bridget, wali prosto z duszy i czasem przeklina, lecz zwykle z kosmiczną świadomością.
To język ludzi budzących się, ale nieprzegiętych. Prawdziwych, ale nie patetycznych. Niejako świrów, jakby Alan Watts* tańczył w dresie Abrahama Hicksa na silent disco w polu torsyjnym.
* Kim był Alan Watts (w wersji eliotyzmu)?
Alan Watts to brytyjski filozof, mistyk, wykładowca i autor, który w XX wieku zrobił coś genialnego: przetłumaczył Wschód na język Zachodu, nie gubiąc przy tym głębi.
Dzięki niemu przeciętna Bridget mogła pierwszy raz skumać, o co chodzi w ZEN, taoizmie czy świadomości tu i teraz, bez konieczności medytowania 40 lat w jaskini.
Watts był jak duchowy DJ, miksował buddyzm z codziennością, rzucał aforyzmy jak punchline’y i uczył, że życie to nie problem do rozwiązania, tylko taniec do zatańczenia.
Jego styl?
Liryczny, błyskotliwy, pełen humoru i genialnych metafor, czyli totalnie na eliotyzmową nutę.
Odmaszerować!
Na zawsze Twój