Komć: Hej Pepsi, jak pewnie wiele osób trafiających na tego bloga cierpię na nerwicę lękową. Utrudnia mi to życie bardzo, chodzi zwłaszcza o „wyjście do ludzi” (pracuję zdalnie z domu i chcę się przełamać i pójść do normalnej pracy), a także prowadzenie samochodu. Ok, mogę się zmusić i wsiąść, mogę też gdzieś tam wyjść do ludzi ale kosztuje mnie to strasznie, strasznie dużo. Zainspirowało mnie to, co pisałaś o bieganiu, miałam okresy, gdy ćwiczyłam, ale nie do końca przekładało się to u mnie na jakieś polepszenie w tej sferze emocjonalnej. Po godzinie ćwiczeń przez moment jest lepiej, potem wszystko wraca. Zastanawiam się, po jakim czasie zaczęłaś zauważać wymierne efekty? Yyy ... zapytaj siebie. Przede wszystkim dziękuję Ci bardzo za komentarz. I znowu podobne pytania: Po ilu bieganiach przestanę się bać? Po jakim czasie pisania bloga zacznę zarabiać? Ile czasu mam akceptować ignorancję głupka, aż zacznę go kochać? Nie obrażaj się proszę, ale takie pytania nieustannie zadaje ego. Ego wie, że po tygodniu brania dedykowanego antybiotyku giną bakterie w ciele. Kij z tym, że zaczyna się grzybica, którą trzymała w ryzach dobra flora jelitowa. Bieganie nie działa jak antybiotyk, bieganie jest lekarstwem ułatwiającym dotarcie do siebie samego, do własnego istnienia, do Buddy w sobie, czyli do świadomości.
Strach
Wszyscy się boją, i dla większości ludzi jest to normą, ponieważ kieruje zarówno nimi jak i Tobą egotyczny umysł. Natomiast prawdziwe istnienie pozostaje poza obrębem świadomości. Jedni boją się otwarcie, tak jak Ty, a inni czują tylko nieustający lekki dyskomfort, lekko uchwytne skrępowanie, niezadowolenie, znudzenie, albo zdenerwowanie, rodzaj szumów elektrostatycznych stale trzeszczących w tle. Ale jest to dokładnie ten sam strach i ból, który u osób takich jak Ty, objawia się potężnym drżeniem, który paraliżuje Twoje życie społeczne i każde inne. Wiele osób nawet znacznie mniej bojących się niż Ty i cierpiących (depresja) i tak nie radzi sobie ze strachem i smutkiem, dlatego sięga po alkohol, narkotyki, antydepresanty. Wiele osób głównie w tym celu uprawia seks, czy ogląda telewizję, żeby zagłuszyć ten strach i ból, który cały czas majaczy w tle ich życia. Wszystkie te czynności, które mogłyby być skądinąd całkiem przyjemne, gdyby oddawać się im z umiarem, nabierają w tym przypadku cech natręctw, czy nałogów, a jedynym efektem jest krótkotrwała, powierzchowna ulga.
Natomiast, gdy zaczynasz żyć świadomie, budzić się, wówczas trudności są w stanie jeszcze Twoją świadomość wyostrzyć
Ale cierpiąc na nerwicę lękową moje trudności bywają też wyimaginowane. Mam uczucie duszności, kołatania, bóle jak przy zawale, a lekarz stwierdza, że moje ciało jest zdrowe. Pomimo, że nie jesteśmy ani ciałem, ani ego, gdy chcemy poznać prawdę o sobie, zawsze należy zapytać swojego ciała. Ono nas nie okłamie. Nasze emocje są reakcją ciała na nasze myśli (ego). Zaczynamy bać się, złościć, zamartwiać, smucić, ekscytować (w tym niejako pozytywnie) zawsze w wyniku odpowiedzi na nasze myśli. Mało kto skupia się na swoim ciele. Obserwujemy tylko emocje, które wynikają z myśli. Nawet zdrowe ciało zareaguje emocją strachu, chociaż ego będzie udawało, że nas nie straszy, że jest obiektywne. Że po prostu jest głęboko strasznie i chujowo, chociaż wcale nie jest (wystarczy pobyć tu i teraz). Tak się rodzi ogromny strach, albo smutek (często jedno i drugie razem), który nie pozwala Ci wyjść z domu, wyjść do ludzi. Tak się też rodzi zespół maniakalno depresyjny, albo zwykła depresja.Akceptacja jest przeciwieństwem przymusu i napierania
Każde napieranie, czy przymus sprawia, że problem się powiększa.Gdy mężczyzna Cię nie kocha, nigdy nie zdobędziesz jego miłości szantażem, czy egzaltacją rosyjskiej kochanki. Może Cię pokochać tylko wtedy, gdy całkowicie odpuścisz. No i gdy Ty siebie kochasz, bo jego zachowanie jest też projekcją Twojego umysłu. Ale to dygresja.
Gdy zaakceptujesz sytuację, która Cię spotkała, okażesz wdzięczność za to doświadczenie ( jestem wdzięczna za moje doświadczenie z nerwicą lękową, dzięki niej byłam zmuszona do poszukiwań, do wejścia w życie, a nie siedzenia w mojej strasznej głowie) możesz zacząć działać. Działanie jest odpowiedzią na potrzeby Twojego ciała. Twoje ciało pragnie zerowania i spokoju. W Twoim ciele siedzisz Ty prawdziwa i nieśmiertelna, a już to samo sprawia, że banie się jest irracjonalne. Wszystko zacznie się poprawiać, gdy zaczniesz obserwować swoje myśli i emocje z nimi związane.Gdy staniesz się obserwatorem swojego ciała i umysłu
Gdy zaczęłam biegać, bardzo chciałam schudnąć i tym zaprzątnięte były moje myśli. Biegałam więc coraz dłużej i szybciej (co zresztą nie było takie mądre w kwestii schudnięcia, bo biegać wystarczyło tylko długo, albo krótko, ale interwałami). Biegałam więc długo i coraz szybciej, a przy takim bieganiu masuje się harę, czyli czakrę poniżej pępka, co jest formą medytacji. Myśli rwą się na strzępy, jak tuż przed zaśnięciem. W pewnym momencie nie da się myśleć, a każde wyłączenie myślenia leczy psychikę, pozbawia nas depresji i lęku. Każdego dnia biegając uczyłam się wyłączać umysł, nie wiedząc o tym, że to robię. Po godzinie ćwiczeń przez moment jest lepiej, potem wszystko wraca. Zastanawiam się, po jakim czasie zaczęłaś zauważać wymierne efekty? Mówisz o czymś innym, o endorfinach szczęścia, które wydzielają się podczas ćwiczeń, to raczej nie jest medytacją aktywną, to po prostu fizjologia, która robi dobrze ciału i poprawia ogólne samopoczucie psychiczne, ale endorfiny nie wyłączają ego. TU KUPISZ Mk7 z natto, z laboratorium o renomie najlepszego na świecie - Gnosis, badania mówią o 99% wchłanialności! WITAMINA K2 TiB MOŻE UHRONIĆ CIĘ OD ZWAPNIEŃ TKANKI MIĘKKIEJ
Ego boi się śmierci i zrobi wszystko, żeby się nie zamknąć
Gdy już znasz ten cały mechanizm, starasz się wyłączać myślenie, a jak myśli straszące się pojawiają, akceptujesz to, przestajesz tylko za nimi gonić. Z czasem będzie ich coraz mniej. Życie jest tylko w teraźniejszości. W teraźniejszości ego nie żyje. W teraźniejszości nie ma grama strachu. W miarę szybkie i długie bieganie zamyka gębę ego i leczysz się z nerwicy lękowej. Ale jak widzisz można to zrobić na dziesiątki sposobów. Bo tak naprawdę chodzi tylko o budzenie się ze snu. A na koniec: Od czasu do czasu pogadaj ze swoim ciałem, ono Cię nie okłamie (w przeciwieństwie do cwanego ego/umysłu) No i zakorzeniaj się w teraźniejszości, w ciele, w sobie, docierając do swojej istoty:niesmiertelnej, boskiej, kochającej wszystko i wszystkich, nieskończenie twórczej. posiłkowałam się: Eckhart Tolle "Potęga teraźniejszości - Umysł i jego uniki przed teraźniejszością"Mam nadzieję, że chociaż trochę Ci pomogłam, a jak wciąż nie, spróbuję jeszcze raz, aż do skutku
Lovciam:)
Komentarze