I znowu w to weszłaś. Znowu osądzasz. Powinnaś dokładnie zrobić tak jak napisałaś w pierwszym zdaniu. Ale w drugim zdaniu…
Owszem, po drodze może Cię DŻUNGLA ŻYCIE BOLEĆ, gdy wciąż i wciąż wszystko bierzesz do siebie.
Tak NIE DZIAŁA neurochemia w mózgu.
To co Ty Dziuniu odpierdalasz na tym tapczanie?
Nie porzucaj dobrych przyjaciół!:)
Niech ilość Twoich czystych poranków
Pomnaża codzienny rytuał 4 Szklanków !:)
Umówmy się, życie nieprzytomnie śpiącej Dziuni +35 i potencjalnego Pimpusia lat -30 jest jakby podobne, oba życia są obok tematu dolce vita.
Jadą na tym samym wózku wewnętrznej niezgody na historyczną niesprawiedliwość.
Podobno żyją w najlepszych czasach, ale powiedz to Dziuni i temu postlicealiście.
Tak tylko mówię, bo zajmiemy się jednak frekwencjami Dziuni, gdyż on i tak w końcu upadnie na 4 łapki, a Dziunia NIEKONIECZNIE.
To niemłode dziewczynisko dzisiaj może mieć poczucie gorszości, braku popieprzonych torebek krzywonogiej Birkin za miliony, i chętnie by się nażarła porządnego w chuj drogiego zachodniego biojedzenia, co widzi na Instagramie.
Modne trzaski podczas preparowania ekskluzywnych w kasę posiłków w otwartych kuchniach, gdzie śmiało mógłby wylądować ktoś na lotni, onomatopeje pobrane z bazy danych jeszcze podkręcają Dziuni ODDALENIE od takiego życia.
A dokładniej sama się podłożyłaś matriksowym wahadłom z powodu niskich wibracji myślokształtów lęku, wstydu, smutku, zamartwiania się, zazdrości i w końcu nawet apatii.
To se dziunia pogadała z kozakiem.
Wszystko dzieje się w jelicie cienkim, gdzie krzyżują się jakby gumki przyczepności komórek.
To oczywiście nie są gumki, ale tak nazwał owe skrzyżowania Dr Tom O’Bryan, specjalista w tym temacie.
Chodzi o to, że te gumki muszą być elastyczne i wtedy przyczepność komórek wyściółki jelita jest prawidłowa.
Wtedy komórki trzymają się ciasno jedna przy drugiej.
Z kolei kluczową rolę w kwestii elastyczności tych gumek odgrywa witamina D.
Jeśli masz niedobór witaminy D, elastyczna taśma trzymająca komórki razem do kupy, zaczyna być mniej elastyczna, co pozwala na przedostanie się do ciała obcego (paskudnego) materiału, co powoduje stan zapalny.
Materiał ten mówiąc oględnie raczej powinien nie opuszczać jelit w ten sposób, tylko klasyczny do kibla.
W rzeczywistości to info z social mediów w ogóle Cię nie wzmacnia, tylko stajesz się coraz słabsza, bo strasznie boisz się tych stylów przywiązania, o których nie masz pojęcia co to jest, ale brzmią mega światowo zarąbiście
W rzeczywistości masz wiele narzędzi, które mogą Cię szybko, synergicznie wprowadzić do PRZESTRZENI ZREALIZOWANYCH CELÓW.
Nic takiego nie powiedziałam, ale gdy się uspokoisz na chwilę, otrząśniesz z tych pretensji i wkurzenia na mię, opowiem Ci jak to działa.
Polecam moją książeczkę „Biegam bo muszę”
W co drugim rozdziale poznasz przepis jak w ciągu 8 tygodni od zera zacząć biegać jednym cięgiem 30 minut,
co „pasuje Cię” na biegaczkę.
A w co drugim rozdziale poznasz historię pewnej Coli Eliot, która „uratowała się” dzięki ruszeniu w bieg:-)
Nikt Ci niczego nie potwierdzi, dopóki Ty sama siebie nie zatwierdzisz.
Intuicyjnie wiesz to od zawsze, że folgowanie sobie, roztapianie się w zmęczeniu, żeby obejrzeć 5 odcinków serialu, albo 9 (były wyjątkowo krótkie) to tylko mistyfikacja życia.
W tym czasie chłopak sfrustrowany zgoła jeszcze licealistami, instagramerami z internetów tik toków w 911 i modelkami u boku, zabija niezadowolenie z siebie w wielkiej melancholii przerywanej Renatą Rączkowską (robótki ręczne, eufemizm dla ich autoerotyzmu) myślą, że tamci mają takie dolce vita, a on wewnętrznie gnije.
Byle tylko nie wziąć na siebie wszystkich łodzi, nie przeładować lodówy po sufit i nie zrobić treningu jak się należy ciału, duchowi i mentalowi.
Oczywiście nie ma żadnego sensu życia, jest tylko TO PIĘKNE ŻYCIE, jest DOLCE VITA.
Niczego innego nie znajdziesz.
Intuicja jakby podpowiada, że na bank nie znajdziesz go na zewnątrz siebie, ale po złośliwości właśnie tam go szukasz.
Twój sens życia nie siedzi w SP, też nie w znajomym gnomie na sofie, nawet nie zalega w udanym macierzyństwie, kasie, torebkach, plastyce powiek, warg i nosa.
Jedyny sens życia, o jaki może chodzić jest w Tobie.
Gdy powiesz Pimpusiowi, że za nim szalejesz, że jest dla Ciebie wszystkim.
– Mówiłeś przecież Sierżancie Eliocie, że mam podążać za własną prawdą, nie wypierać się jej.
– Jeszcze po prostu nie skumałaś tej gry w dziewczyny i chłopaków.
A więc, gdy powiesz Pimpusiowi, że za nim szalejesz, że jest dla Ciebie wszystkim.
Dotrze w końcu do Ciebie, że nie na tym polega ta gra, żeby anektować własną osobą, własnym ciężarem martwe lustro, które tylko pokazuje Ci Twoje przekonania, Twoją przeszłość.
Nie możesz wciąż chcieć plaskaczyć z liścia posłańca tylko dlatego, że przyniósł Ci nie po Twojej myśli wiadomość.
Innej w Twoim płaszczyku wibracyjnym nie mogłaś dostać.
Dlaczego w ogóle o tym mówię?
Z tego badania dowiedzieliśmy się, że każda dodatkowa porcja owoców, którą dodasz do swojej codziennej diety,
może zmniejszyć ryzyko zachorowania na POChP, a w konsekwencji poważnego ryzyka.
To badanie NIE POTWIERDZIŁO skuteczności ani karotenu, ani warzyw, ani witaminy C.
Natomiast owoce i WITAMINA E jak najbardziej tak!
POLECAM NOWOŚĆ!
Naturalna WITAMINA E TiB!
Dzisiaj zrobiłam wszystko do końca, kiedyś, dawniej bez Ciebie bym to odłożyła “na później”.
Dzisiaj zrobiłam wszystko dopóki nie było końca roboty.
Masz rację, nie ma leniuchowania, lenistwa. Trzeba obudzić swoją moc i działać 💥💥
Kolekcjonuj MOCNE kroczki, gwarantuję Ci, że wejdziesz w MOC, nawet się nie obejrzysz.
WSZYSTKO PRZYSPIESZA, a Dziunia sobie bierze od Wszechświata, z serwerowni, od Kate Walker co tylko chce.
Tak czy siak ma wszystko, bo otwarła się w końcu na energię żeńską.
Jesteś w OBFITOŚCI, zamówiona, świetnie sprecyzowana i dokładnie zaadresowana paczka z Amazona Wszechświata już do Ciebie wyleciała.
ROZKAZUJĘ!
Odmaszerować w pole do ORKI!
Zajebiście dobra decyzja Dziuniu!
Na zawsze Twój
Powiązane artykuły
Komentarze
Wow, nie wiedziałam że braki witaminy C mają też wpływ na moją psychikę! Myślałam, że tylko na przeziębienie i szkorbut
Dobra Witamina C TiB w dużej dozie i z dodatkiem między innymi bioflawonoidów z cytrusów i kwercetyny powoli się wchłania
Dziękować ❤️ ❤️
😘😜👗 🍓🍇🫐💚
Dziękuję Pepsi
Dziękuję Katarzyno
Dziękuję Kochana
Dziekuje,Dziękuję, Dziękuję
Dzięks Irena 😘😜👗 🍓🍇🫐💚
Odmaszerować!😜
Czy to coś złego, że wciąż czuję się przegrywem?
Napisałaś kiedyś:
Przecież, gdy tylko umierasz, odrazu się budzisz, ale wybrałaś życie w tej zagęszczonej materii, bo tutaj jest fajnie, nauka idzie szybciej. Ale nie ma nauki bez zrozumienia.
Ciagle tego nie rozumiem
Ależ rozumiesz, nie przyciągnęłabyś się tutaj.
Uważam,że gdzieś to Cię jakby jara, to NIBY bycie przegrywem, usprawiedliwia, tłumaczy Twoją nieobecność w pięknym życiu, za to zanurzenie w Dżungli, o taaak.
Powiedzieć sobie, jestem wygrywem jest trudniej, bo trzeba w to naprawdę uwierzyć i otworzyć się na wzięcie tego dolce vita.
Zacznij to sobie w końcu świadomie manifestować.
Zejdź z tego znajomego skrzyżowania.
Zero wymówek.
Odmaszerować!
Ta biegajaca swinka z poruszajacymi sie nogami jest po prostu swietna! I like it a lot.
ja ją narysowałam, a AI ją na mój prompt animował, mnie też podoba się ta reklama Biegam bo muszę i bardzo jest mi miło, że to dostrzegłaś 😘😜👗 🍓🍇🫐💚
Mi sie podoba bardzo i mnie motywuje do biegu szczerze mowiac. Niewazne co sie dzieje, ja biegne. Czy robie inne musy do zrobienia…💓🌷
no właśnie, lovciam 😘😜👗 🍓🍇🫐💚
nic dodać ni ująć lovciam 😘😜👗 🍓🍇🫐💚
Pepsi, każdy kolejny tekst jest coraz lepszy, naświetlasz to samo od bardzo różnych stron i to bardzo zwiększa przyswajalność esencji.
A ja znowu mam dysonans który muszę rozłożyć na czynniki pierwsze 🙂
Orka w ciszy vs nadaktywność. Pamiętam z Twojego dawniejszego tekstu w kontekście po pierwsze – być: „nie, że więcej przysiadów (…)”.
Zewnętrznie te symboliczne więcej przysiadów to dokładnie to samo co orka w ciszy, po prostu dzień wypełniony działaniem. Ale to samo może stać się albo nadaktywnością, czyli odepchnąć cel, albo byciem w mocy, czyli go przybliżyć. Czy różnica polega wyłącznie na intencji z jaką w to wchodzimy? Zrobię przykładowe max przysiadów ze strachu i poczucia presji że jak nie zrobię to będzie xyz i co rusz rozglądam się za ich efektami (nadaktywność) albo zrobię je, bo to naturalna konsekwencja i logiczny ciąg dalszy (formalnie pierwsza przyczyna, ale ją właśnie przeskakujemy by znaleźć się w skutku), nie-bycia xyz?
Parafrazując (przykład uproszczony ofc): robię przysiady, BO jestem grubaskiem = nadaktywność vs robię przysiady, BO jestem szczupła i zgrabna i nawet nie zastanawiam się po co je robię = bycie w mocy? Pomimo że w obu przypadkach na płaszczyźnie fizycznej tym grubaskiem jestem, ale to nie ma znaczenia bo liczy się intencja z jaką to robię? Czy dobrze o tym myślę? Czy to oznacza że ważniejsze niż konkretnie działania jakie wykonuję jest z jakiego mentalnie miejsca je wykonuję?
Czy chodzi o to żeby orać bez oczekiwań? Sztuka dla sztuki? „Perform without purpose”? Czy może po prostu o to że jakakolwiek dyscyplina zwiększa dostęp do mocy?
Czy może po prostu traktować to jako sposób na oszukanie ego? Widzę ego jako kołowrotek który chodzi nieprzerwanie od obudzenia dopóki nie zaśniemy, jeśli nie rzucimy mu do pożarcia świadomie ukierunkowanego wsadu, to zacznie siłą rzeczy mielić to co już w nas jest i wypluwać zupełnie zbędny, mocno losowy wynik, który niepotrzebnie potem interpretujemy (a właściwie to ego mieli go ponownie jeszcze bardziej się zapętlając) a który najczęściej jest sabotażem celów jakie sobie poza kontrolą ego zdołamy wcześniej ustalić.
Bardzo fajnie że podkreślasz tę orkę, dla równowagi chciałabym jeszcze bardziej zrozumieć to w kontekście tak często podkreślanego „bycia” i „otrzymywania”.
Intencja jest niezbędna do wszystkiego, Przecież to nasze intencje się manifestują nieświadomie, często są sprzeczne i manifestuje się jakby wypadkowa naszych intencji.
Więc orka dla samej orki nie ma sensu.
Działasz w jakiejś sprawie, poprawy jakości ciała, psyche, logiki, klarowności umysłu, polepszenia wyników firmy, jej rozwoju. Zawsze podkreślam że we własnej firmie się nie pracuje, tylko się ją rozwija.
Czyli orka jest formą agresywnego celowania w swoje. Bo to już jest Twoje. Orka podparta jest wiarą w jej celowość, to nie jest sztuka dla sztuki, chociaż komuś z boku tak może się wydawać. Orkę traktuję jako samodoskonalenie, jako ekspansję, jako rozwój, progres, ewolucję.
Natomiast gdy wpadasz w manię, no to znaczy, że nie rozumiesz zasady homeostazy.
Sztuka dla sztuki nie, ale sztuka wyrobienia w sobie poczucia, że wiesz, że zrobisz, że zrobisz, że zrobisz, wówczas podświadomość wie że zrobisz, i taki obraz Ci się wyświetla.
Powiem Ci , że w takich sytuacjach dylematach, po prostu lepiej nie myśleć tylko zabrać się za trening, i zrobić coś pożytecznego.
O celu nie ma co myśleć przesadnie, żadna obsesja nie jest równowagą, ale cel ma przyświecać. Celem jest Twoja ewolucja i rozwój w każdej dziedzinie 😘😜👗 🍓🍇🫐💚
KOCHAM CIĘ ISTOTO 🍏🌱🍀🐛🦋
Kocham Cię Kasiaczku 😘😜👗 🍓🍇🫐💚
Coś jest w tych Pepsiowych tekstach, że ciągle do nich wracam. Od lat. 🙂
Twoja mądrość 😘😜👗 🍓🍇🫐💚
🙂
🙂