Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
215 007 274
98 online
35 461 VIPy

Jeśli jesteś rozczarowana, gdy nie dostajesz tego, co dajesz innym

Samozwańczy wtajemniczeni zaśmiewają się z guru półinteligentów Paolo Coelho, jednak jego słowa z Alchemika, że kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu, są po prostu prawdą. 

I taki komć:

Zastanawiam się nad pewna kwestia. Według „przepisu” z bloga zajęłam się ważnością innych, przez dłuższy czas nikomu nic nie mówiłam, ale dla innych byłam cała sobą. Niektórzy ludzie zaczęli to, według mnie, nagminnie „wykorzystywać”, codziennie zaczęłam dostawać miliard wiadomości o ich problemach, perypetiach. Niedawno zrobiłam pewne doświadczenie i spróbowałam w końcu coś o sobie nawinąć, zobaczyć ile osób się tym zainteresuje i coś na to odpowie, doradzi. Na całe 8 „bliskich” koleżanek tylko 1 zainteresowało, inne dosłownie to olaly i zaczęły znowu jak katarynki nawijać o sobie – ja, ja i ja. Odpuścić swoją ważność – okej. Ale źle się z tym czuję, że traktowałam wiele osób pod kątem przyjaźni, a jak przyszło co do czego to zweryfikowało się, że na prawie wszystkie osoby nie można liczyć. Nie chcę dłużej słuchać i poświęcać się innym, bo czuję się wyssana z energii, a gdy ja potrzebuję raz na ruski rok się wygadać, to mnie nikt nie słucha – czyżby to głos ego? Chciałabym definitywnie odciąć od siebie tamte bliskie koleżanki, po prostu raz na jakiś czas się spotykać (nie mówić o sobie, zająć się ich ważnością wtedy), ale nie poświęcać im codziennie czasu na ich problemy, wysłuchiwanie każdych codziennych perypetii. Pepsi what do you think? Czy to jest dobre podejście? Trochę się z tą ważnością pogubiłam.


Zasady wirtualnej gry, zwanej „Planeta Ziemia” są zupełnie inne dla głęboko uśpionych, a inne dla budzących się ze snu. Bo ze świcką szukać przebudzonych całkiem. Są pewne zasady savoir vivre, i ludzie świadomi, a nawet wystarczy, że tylko kulturalni, nie obarczają innych swoimi problemami, chyba, że jest to koleżeńska wymiana barterowa, albo płacąc za tę usługę psychoanalitykowi. Najlepsze opcje, psychoanalityk i kurtyzana z lupanaru, płacisz, załatwiasz swoje potrzeby, nikogo nie wykorzystujesz, oprócz siebie ma się rozumieć. Mogą oczywiście pojawić się sytuacje ekstremalnie dramatyczne, gdy nikt nie zastanawia się, co wypada, a co nie wypada, po prostu wbijasz tam, gdzie można otrzymać jak najszybszą pomoc. Często ludzie bogaci, ci na świeczniku wpadają w pułapkę własnego ego, przekonani, że inni lubią słuchać cokolwiek, co dygnitarze mają do powiedzenia, a nie tylko to, co może pomóc słuchającym osiągnąć podobny sukces. Żyją w iluzji ego, bowiem ludzie zachowują się wobec nich służalczo, z serwilizmem zaśmiewają się z miernych dowcipów, i o niczym innym nie marzą, żeby móc w końcu rozluźnić żuchwy spięte sztucznym uśmiechem lizidupstwa.


Z gwiazdami jest już trochę inaczej, mogą bredzić trzy po trzy, a i tak będą wzbudzały fanatyczne, czy tylko miłosne uczucia. Wszyscy tutaj zalogowaliśmy się we własnej sprawie, z drugiej zaś strony jesteśmy jednością. Im bardziej denerwujące, wybijające z rytmu rzeczy wydarzają się w Twoim życiu, tym bardziej oznacza to, że Wszechświat, Ty sama, jako Absolut, pokazujesz sobie, że masz wciąż przekonania na tym polu, błądzisz, zapultujesz się i żebyś coś z tym zrobiła. Wszechświat bierze w dwa palce Twój nos, albo kawałek ciastobrzucha i mówi: zrób coś z tym:) Że wciąż jesteś w ścisku, zamiast w ekspansji, gdzie ekspansja to życie, a ścisk to śmierć. Ekspansja to tworzenie, ścisk to narzekanie. Tak czy siak, ludzie nie służą nam do robienia na nich doświadczeń, to Ci się akurat pokićkało. Ale skoro Twoje doświadczenie się zadziało, zastanówmy się, co Wszechświat chciał Ci po prostu powiedzieć? Nie bądź sztuczna, nie dziw się, że zagubione, osamotnione jednostki ludzkie, gracze, którzy nie mają pojęcia, że grają, w szponach własnego ego z którym się identyfikują wykorzystają każdy moment nieuwagi, aby wejść ze swoim „ale JA”. A co dopiero, gdy dałaś na to zielone światło. Staromodny program, szkoła dla dam, gdzie uczą ludzi bez dobrych manier, posługiwania się sztućcami, trzymania łokci przy sobie właśnie przy jedzeniu, niemówienia z pełnymi ustami, niewchodzenia w słowo, nieodginania małego palca, niegapienia się podczas z kimś rozmowy w szybę, nie mówiąc o lustrze, a także właśnie niezamęczania innych własną osobą, a problemami w szczególności. A więc ten staromodny program byłby jak najbardziej pożądany, ale ludzie dają się skusić tylko, gdy pojawi się kamera i błysk fleszów, czyli do telewizora. Telewizor też jest niekulturalny, nawija o strasznych rzeczach przy jedzeniu, ale ciemny, uśpiony lud tego akurat pragnie, igrzysk i chleba.

Myślę podobnie jak Coelho, że Wszechświat chce Ci dać wszystko to, czego potrzebujesz, a raczej ma dla Ciebie idealną ofertę, ale wcześniej  trzeba rozkminić to, co Ci się przydarzyło w tym eksperymencie. Poczucie, że zrobiono Cię w konia, że zostałaś w jakiś sposób wykorzystana mówi Ci, że jeszcze śpisz głęboko, że Twoje oczekiwania wobec ludzi są ponad siły śpiących. Że dając ludziom coś od siebie, dajesz tak naprawdę sobie. Czy nie poczułaś się kiedykolwiek lepiej, gdy nie wałkowałaś własnego tematu, tylko tak całkiem szczerze zaangażowałaś się w cudzą rozkminę? Czy nie wiesz o tym, że dając coś żebrakowi, tak z serca, olewając, czy zrobi z tego flaszkę, czy nie, to tak naprawdę dajesz sobie? Dopóki angażujesz się w cudze sprawy tylko z grzeczności, albo tylko i wyłącznie dla wymiany barterowej, albo z powodu eksperymentu, którego dokonujesz, niczego się nie uczysz, nie ewoluujesz, naprawdę nie musisz tego robić, bo to nikomu nie pomoże, na czele z Tobą. Śmiało wymiksuj się z tego teamu. Robisz to wtedy, gdy czujesz, że tak trzeba dla dobra własnego i obniżania entropii całej ludzkości. Ale, żeby z prawdziwą miłością, odmówić komuś wysłuchania go z jakiegokolwiek powodu, trzeba być już na drodze do przebudzenia. I to Ci wszechświat chce powiedzieć za pomocą niewdzięcznych koleżanek, że one nie są niewdzięczne, one są tylko źle wychowane, do tego głęboko uśpione. I co z tego? Kochaj je, kochaj siebie i rób co chcesz, ale świadomie, nie dawaj się tak łatwo usypiać własnemu ego. Te koleżanki to jesteś Ty.

z miłością

(Visited 4 430 times, 1 visits today)
-
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Może rzuć też gałką na to:

Dobre suplementy znajdziesz w Wellness Sklep
Disclaimer:
Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.

Komentarze

  1. avatar Keyt 4 lipca 2019 o 12:38

    Ale, żeby z prawdziwą miłością, odmówić komuś wysłuchania go z jakiegokolwiek powodu, trzeba być już na drodze do przebudzenia.

    Będę wdzięczna za wytłumaczenie, bo jedno mi się z drugim kłóci 🙂

    1. avatar Jarmush 4 lipca 2019 o 12:51

      Kochasz, ale odmawiasz, proste. Nie można wszystkich wysłuchać, wszystkich których się kocha, bo kochasz wszystkich. Możesz zdalnie pomagać, brać czyjś ból na siebie, nie boisz się, nie musisz tej osoby wysłuchać, żeby wysłać jej własną energię, miłość.

      1. avatar Keyt 4 lipca 2019 o 13:04

        Nie jest przecież tak, że cały świat przychodzi do nas, żeby nam się zwierzać.
        Oczywiście Ty Peps masz inne doświadczenia, ludzie do Ciebie piszą i choćbyś chciała, to nie zdołasz się sklonować, ja myślałam ze swojej perspektywy żuczka w rozumieniu kontaktu twarzą w twarz, choćby w pracy – ludzie przychodzą i opowiadają o sobie, nie pojmuje faktu, że mogłabym się na to zablokować. Ale dzięki za odpowiedź 🙂

        1. avatar Jarmush 4 lipca 2019 o 13:57

          8 koleżanek wystarczy, żeby zaniedbać swoją pasję, chyba, że to jest pasją

        2. avatar Kats 5 lipca 2019 o 07:18

          Keyt, jeśli takie poświęcenie się dla kogoś równałoby się, że krzywdzisz tym siebie, bo na przykład nie jesteś już wtedy w stanie zadbać o siebie i swoje zasoby, to właśnie wykazujesz się głęboką mądrością i miłością kiedy z miłością takiej osobie odmówisz 🙂 Tak to przynajmniej widzę. Ja się nadal tego uczę żeby nie zatracać w tym pomaganiu siebie, przecież ja również potrzebuję swojej miłości i uwagi a kto o to zadba jak nie ja sama 🙂

          1. avatar Keyt 5 lipca 2019 o 08:13

            Owszem, dlatego wspomniałam o perspektywie – dla mnie odmówić wysłuchania nie mieści się w głowie, ale to żaden wyczyn, wiem, że ludzie czują się samotni mimo wszystko i chcą czuć się dla kogoś ważni, istniejący i przede wszystkim to przypadki pojedyncze.
            Odniosłam się też do powiązania tego z tą drogą do przebudzenia, w moim wyobrażeniu, zdaje się utopijnym, to jednak zdecydowanie bycie bardziej dla innych przy jednoczesnym NIE MYŚLENIU po wszystkim o tym, jakie to krzywdzące, że tak się POŚWIĘCAM. Co nie jest i mi obce, a tego wrzodka odpowiedzialnego za to sporo osób tu bez trudu rozpoznaje 😉
            Na mój gust to bardziej świadomość własnych potrzeb 🙂 Nikt nikomu nie odmawia bycia tak samo istotnym jak wszyscy inni, o siebie bez trudu zadbamy sami, a jeśli potrzebujemy pomocy to wystarczy poprosić, bo często frustrujemy się tym, że ktoś się nie domyśla, że my też swoje potrzeby i własne życie mamy. Temat rzeka, długo by pisać, grunt to znalezc własny środek 😉

        3. avatar Kats 6 lipca 2019 o 08:17

          Widzisz Keyt, jak to się mówi punkt widzenia zależy od punktu siedzenia 🙂 Ja mam właśnie dokładnie odwrotnie, nie mam w ogóle problemu z poświęcaniem się dla innych i myśli typu, że kto teraz mi się odwdzięczy czy nie, albo, że taka biedna bo o mnie nikt nie zadba itd. Ja mam właśnie problem z tym, żeby pamiętać, żeby dbać o siebie i swoje potrzeby i nie przekładać zawsze potrzeb innych nad swoje 🙂 Mowisz, że co to za problem, że przecież każdy o siebie bez problemu zadba, a dla mnie to jest problem;) Widzisz, piszesz, że nikt nikomu nie odmawia bycia tak samo ważnym, ale są takie osoby, które same sobie to odmawiają i nie czują się warte. Ja nad tym pracuje od lat ale nadal jeszcze miewam kłopoty z tym, żeby poprosić o pomoc, nie dlatego, że fochuje się, że ktoś mi powinien czytać w myślach i sam wiedzieć, tylko jeszcze gdzieś w samej głębi siedzi przekonanie, że ja po prostu nie zasługuję, czy to na pomoc, czy na tą rzecz, którą chcę. I nie potrafię wydobyć głosu z siebie. Więc jak widzisz ludzie potrafią mieć totalnie różne od siebie problemy i przez to podejście 🙂 Osobiście uwielbiam poznawać to zróżnicowanie <3 Mnie to zachwyca i zadziwia 🙂

          1. avatar Keyt 6 lipca 2019 o 08:52

            Trafiłaś w sedno Kats, sami sobie odmawiamy tego doceniania, sami sobie.. kluczowe stwierdzenie punktem wyjścia do wszystkiego 🙂 Życzę kochana tego samodocenienia <3

        4. avatar Kats 7 lipca 2019 o 07:20

          Dziękuję Keyt, i Tobie też wszystkiego co dobre i duuużo miłości <3 😀

  2. avatar Bluetopaz 4 lipca 2019 o 12:43

    Moje życie! Odbija mi sie czkawka kiedy jestem w tarapatach i nagle sie okazuje, ze nie ma obok mnie nikogo. Wtedy jestem rozczarowana. Dawaj nie oczekujac w zamian… bla bla bla. Moge to robic latami, ale gdy w koncu ja potrzebuje i potrafie to zasygnalizowac a nie dostaje, sorry, ale po prostu jest niesmak, i czuje sie zle z tym jak nie raz stawalam an glowie dajac uwage i pomagajac. Dotyczy to nieraz tak prozaicznych rzeczy jak telefon, organizowanie spotkan, pamietanie o waznych dla znajomych datach, urodzinach… sa chwile gdy „szewc bez butow chodzi” kirdy to osoba pamietajaca o innych sama nie jest pamiwtana, Co robie od ostatnich lat? Troche na przekor mojej naturze? Pytam sie siebie kilka razy czy naprawde chce to czy owo zrobić i czy nie bede zalowac jesli nic fajnego mnie od obdarowanej osoby nie spotka. Po takich debatach robie albo nie. Staram sie nie byc w tym spontaniczna ani nie przymuszam bo tak nalezy, wypada, tak trzeba. Jak to mowi moja matka: ludzie naucza cie rozumu,

    1. avatar eleq 4 lipca 2019 o 17:52

      Zasadniczo „stawanie na głowie” w celu zaspokajania innych co tak naprawdę jest zaspokajaniem siebie przecież- to zły kierunek.
      Dawaj bo chcesz.. nie oczekuj, że się opłaci, nie kalkuluj…
      kochaj i ciesz się, ale tak szczerze.
      Buziaki.

    2. avatar Kats 5 lipca 2019 o 07:27

      Widzę Bluetopaz, że nadal nie przerobiłaś tematu 😉 Pamiętam Twoje komentarze z postu jakiś czas temu. Może sprobój sobie rozłączyć w głowie zależność od tego na ile Ty komuś pomagasz, że on musi również się odwdzięczyć. Te dwa kubeczki nie są ze sobą połączone i nigdy nie będą. Ile byś nie wkładała do kubeczka 'ja pomagam tobie’ to nic nie wzrośnie w tym drugim kubeczku 'ty pomagasz mnie’. Drugi kubeczek zależy tylko i wyłącznie od tej drugiej osoby i jej chęci. Ty nie masz na to wpływu więc przestań się obrażać, że nie rośnie w obu kubeczkach choć tak się starasz. Tak to po prostu działa. I sam fakt, że swoją pomoc dla kogos uzależniasz też od tego, czy masz w perspektywie czy ta osoba się odwdzięczy czy też nie, jest po prostu hmm.. smutny.

      1. avatar Jarmush 5 lipca 2019 o 08:23

        Bo tak się porobiło, kiedyś aby wybudować dom, zbierała się wioska i pomagała budować, i było oczywiste, że tak będzie w przypadku każdego mieszkańca wioski. Dzisiaj bezinteresowność jest tak dziwnym zjawiskiem, że ludzie już nawet nie umieją brać, boją się coś dostać od kogoś, aby ten ktoś nie oczekiwał wdzięczności, jak ten koment ze starym i brzydkim wieszakiem, wziętym zapewne tylko z grzeczności, a potem oczekiwania przez darczyńcę wieszaka pomocy w poważnej przeprowadzce.

        Muszą powstać nowe standardy zachowań, powinna wrócić dobrosąsiedzka pomoc pół szklanki cukru, dwóch jaj, szklanki mąki, pół kostki margaryny i ma się rozumieć trochę proszku do pieczenia, a wszystko dlatego, że dostało się z zagranicy prawdziwą wanilię 🙂

        1. avatar Kats 7 lipca 2019 o 07:28

          Peps kochana, podpisuję się pod tym wszystkimi łapkami. Ludzie coraz bardziej sami się odcinają od innych, ale pewnie właśnie tego teraz potrzebują żeby się czegoś ważnego nauczyć 🙂 Może chociażby potrzebują poczuć dogłębnie tę samotność i to rozlaczenie żeby kiedyś zapragnąć ponownego kontaktu, ale może na nowych, zdrowszych zasadach? Tak żeby połączyć wreszcie miłość do siebie i do bliźniego, a nie przesadzac z jednym bądź drugim 🙂 buziaki <3

      2. avatar Bluetopaz 6 lipca 2019 o 18:27

        Katz, niestety uparta jestem pod tym wzgledem, problem co odejdzie to znowu wroci, takie na zasadzie, krok do przodu, trzy do tylu. Chyba, już taka moja uroda, nic na sile, mozliwe, ze kiedyś problem sam odplynie, mozliwe, ze nie i ode mnie zależy jak będę z tym zyla. Przerabialam to już, przedyskutowywalam. Najlepsze dla mnie bylo, jak ktoś kto mi potrafił miesiacami walkowac, że źle to widze, że nie powinnam czuć co czuje, że tak to nie dziala… nagle okazywało sie, że gdy jego „niesprawiediwosc” dosięga to czuł i ból i rozczarowanie i żal. Wypadało mi się tylko pod nosem usmiechac. Każdy ma inną wrażliwość i próg bolu, a jeżeli nas to spotyka to czujemy inaczej, kogoś sytuacja wydaje się prostsza.

        1. avatar Kats 7 lipca 2019 o 07:43

          Och Bluetopaz, oczywiście, że bezsensownym jest wciskanie komuś, że nie może czegoś czuć skoro to czuje:) Tak samo bezsensu jest udawanie, że się nie czuje skoro się czuje. Emocje są, i są faktem, więc warto je po prostu zauważyc i zaakceptować i dopiero ruszyć dalej z tego miejsca. Przyjąć to jako fakt zastany, zastanowić się ewentualnie co doprowadziło do takoego uczucia i nie roztrzasać tego. Przeżyć to i poczuć, ale nie taplać się w tym. Zaprzeczanie tylko Cię trzyma dalej w tym miejscu niepotrzebnie. Myślę, że Tobie przydałaby się raczej zmiana myślenia i perspektywy. Może za mało dbasz o swoje potrzeby i o siebie, ale ja nie mówię oczywiście o zrobieniu sobie maseczki wieczorem 😉 Musialabys się zastanowić i odszukać swoje prawdziwe potrzeby, nie myląc z zachciejkami. Dopiero jak człowiek czuje się zadbany (a zadbać możemy tak naprawdę tylko sami o siebie) to ma pełen kubeczek i może coś komuś dawać. Nie da się dawać innym jeśli się samemu ma pusty kubeczek. Ty widocznie oczekujesz napełniania Twojego kubeczka przez innych. A tego się po prostu nie da zrobić, bo tylko Ty możesz to wykonać. Tylko Ty jesteś w stanie napełnić kubeczek pod tytułem 'kochanie siebie’, bo tylko Ty kochasz samą siebie, a inni kochają Cię jako kochanie drugiej osoby:) Ciekawe czy to jest w ogóle zrozumiałe co piszę 😀 W każdym razie ktoś inny może tylko napełnić Twój kubeczek pod tytułem 'bycie kochaną przez kogoś innego’ a nigdy nie zapełni kubeczka 'bycie kochaną przez samą siebie’. To już Twoja broszka 😉

          1. avatar Bluetopaz 8 lipca 2019 o 05:04

            Kocham siebie ale lubię też innych. Traktuje innych tak jak ja chciałabym być traktowana. W normalnym świecie by to dzialalo, w naszym nie ; )
            Właśnie dbam o siebie. Mogę robić co chce. Taka bułka w masle. Nie mam na co narzekac… tylko te relacje się tak za mną ciagna. Mozliwe, ze wyniosła z domu. Najstarsze dziecko, szorstka traktowane, rodzenstwo sto poblazliwie… itd itd.

  3. avatar Yotina 4 lipca 2019 o 14:03

    Jak potrzebowałam pomocy, prosiłam o to ludzi. Najczęściej pomagali, czasami odmawiali. Jestem im wdzięczna, bo ja z kolei nie wyrywam się z pomocą. Jak ktoś potrzebuje mojej pomocy muszę o tym wiedzieć. I najczęściej pomagam, jak to jest możliwe. Albo nie, jak nie mogę. I to jest w porządku
    Jakoś nikt mnie nie zamęcza swoją martyrologią. Ja też zresztą nie
    To chyba nie jest ciekawe dla ludzi, co mi się w życiu nie udało. Ostatnio coraz częściej myślę o tym, że wszytko co mnie spotyka w życiu jest po coś
    I w życiu innych ludzi też.
    Może to teoria? Ale motywuje.

  4. avatar Malena 4 lipca 2019 o 14:45

    Gdy stać mnie na to, by z radością pomóc komuś, a potem pójść sobie dalej, to tak właśnie robię. Wszyscy zadowoleni. Gdy nie mogę tego zrobić, to żeby nie jęczeć potem, że niewdzieczny, że ja mu tak a on mi kij w oko, to by uniknąć takich rozkimn i rozczarowań, nie biorę udziału.

    1. avatar Bluetopaz 4 lipca 2019 o 21:24

      Uczę się tego „Nie biorę udzialu”. Mozolnie, slimaczo, od lat. Raz jest lepiej, raz gorzej. Zdecydowanie lepiej mieć pod kontrolą niż czuć się paskudnie po latach dawania siebie i bycia na zawolanie.

  5. avatar lavi 4 lipca 2019 o 16:47

    A propos doświadczeń na innych ludziach przypomina mi sie historia pewnego mężczyzny, który na randkach z kobietami przeprowadzał „test portfela”. Wychodził do toalety i niby przypadkiem zostawiał portfel na stoliku. Ponoć większość dziewczyn coś skubnęła. Najzabawniejsze jest jednak to, że miał nadzieję, że większość będzie uczciwa : D Zatem skąd pomysł na taki test : D Tak się kończą nieuświadomione lęki. Jeśli skupiamy się na innych, wysłuchując, pomagając, ale nie bezinteresownie, tylko w tle majaczy strach nieodwzajemnienia i liczenie na rewanż- to się dobrze nie skończy.
    Druga historia: starsza kobieta oddaje za darmo wieszak (na marginesie, stary i strasznie brzydki), a po kilku dniach dzwoni i oczekuje w zamian pomocy przy przenoszeniu rzeczy podczas przeprowadzki. Nie wiem, dawanie z radością i bez spiny przychodzi chyba strasznie trudno.

    1. avatar Kats 5 lipca 2019 o 07:29

      Można by się pokusić o teorię, że ten pan swoimi lękami przyciągał właśnie takie panie, które sobie coś z tego portfela brały 😉

      1. avatar lavi 5 lipca 2019 o 14:17

        Też tak myślę. Nieświadomie spodziewając się nieuczciwych, właśnie takie wybierał, bo jednak nie wydaje mi się, żeby większość kobiet było złodziejkami : D

  6. avatar Kamila 5 lipca 2019 o 12:53

    Miałam podobnie jeszcze do niedawna, tak zostałam wychowana przez rodziców urodzonych w latach ’50 i z kompleksem niższości. Czułam się osobą drugiej kategorii, która wysłuchuje innych, ale sama nie daje sobie prawa do mówienia o sobie, no bo kim ja jestem, żeby kogoś interesować. Pracuję nad tym, jest we mnie wiele gniewu na to wszystko, na niesprawiedliwość. Już nie słucham innych, nie daję im dostępu do mojej energii, nie daję im uwagi, słucham sama siebie.

    1. avatar Carrie 5 lipca 2019 o 21:49

      Kamila
      może czas powiedzieć TAK temu życiu, tym rodzicom i tej zranionej Kamilce?

      1. avatar Niki 6 lipca 2019 o 14:35

        Tak. Czas opuścić pokój poniżania, rodzice też zostali wychowani, ale czy wychowanie to wszystko co mamy? Nie tylko tym dysponujemy. Mamy też prawo do wolności decyzji co dalej z życiem zrobimy, czyli odwagę ruszania naprzód zostawiając za sobą ciężki bagaż środowiskowych (rodzinnych) nacisków, sztucznych modeli zachowań obniżających nam wartość w naszych oczach. Ludzi wokół nas jest dużo, a każdy mówi co innego, każdy chce wywrzeć na nas jakiś wpływ, rodzinie to wychodzi najlepiej, bo jesteśmy uzależnieni emocjonalnie od siebie, a rozmawiać dziecku o tych emocjonalnych więziach i uwalnianiu się od nich jest ciężko, rodzice nie umieją z kolei empatycznie słuchać wedle zasad komunikacji empatycznej. Nie chcą dziecku zwrócić wolności osobistej, wolności samostanowienia i nawet dorosłe dzieci są pod tą presją. Jedno tych wszystkich ludzi łączy – boją się, strach dotyczy każdego. Jeśli sobie to uświadomić, ten strach drugiej osoby, w nas odblokowują się drzwi wolności, przejmujemy wtenczas kontrolę nas swoimi uczuciami, negatywnymi emocjami do nich, oddajemy im prawo wyrażania własnego zdania, myśli strzelających jak karabin maszynowy, opinii również o nas, ale my tych opinii nie przyjmujemy do siebie… one wiszą pomiędzy nami, możemy je wtenczas obserwować jak wolno pędzące chmury energii trenując uważność, a nie zabieramy ich ze sobą we własną podróż.

      2. avatar Kamila 6 lipca 2019 o 16:23

        Carrie, tak już bylo, teraz czas na nie. Ale dzięki 🙂

  7. avatar Mimi 6 lipca 2019 o 11:07

    Dobre duszki, pomóżcie! Mój chłopak wysyła mi wiadomość, później chwilę popiszemy, a później odpowiada mi na ostatnią wiadomość po dluugim czasie. Wie, że nie lubię pisac i wolę rozmowę (mówiłam kilka razy), ale nie dzwoni. Wiem że problemy jak u nastolatków i wydaje się to głupie, ale irytuje mnie to. Co robić, jak żyć?

    1. avatar Jarmush 6 lipca 2019 o 14:18

      olać

    2. avatar Bluetopaz 6 lipca 2019 o 18:31

      Tak jak ty lubisz rozmawiac. Tak on lubi pisac. Woli pisać to pusze. Chcesz rozmawiac, zadzwon. Mozliwe, ze nie będzie zadowolony (ja wzdrygam się jak na textowa wiadomość słyszę dzwonek telefonu – ale to bardziej chodzi o znajomych) ale się nauczy. Ja do męża pisze, on do mnie dzwoni – tak nam wygodniej.

    3. avatar Mimi 8 lipca 2019 o 06:36

      Dziękować <3

  8. avatar Magdal 7 lipca 2019 o 13:44

    W dylematach czy pomagać i słuchać lub nie robić tego, pomaga mi takie rozeznanie sprawy… Jeśli ktoś mówi mi o swoich problemach i prosi o pomoc to zapewne dlatego, ze rzeczywiście jej potrzebuje i uznał, że ja mogę pomoc. Jeśli mogę i masz czas to pomagam. Jednak jeśli ktoś przychodzi do mnie z narzekaniem, ciągłym marudzeniem jak mu to nie jest źle, ale jednocześnie ja nie widzę, żeby chciał rozwiązać swój problem, to znaczy, że po prostu ładuje mnie swoją złą energią, ale nie szuka rozwiązania – świadomie czy nie to już inna sprawa. W takim przypadku nie mam obowiązku uczestniczenia w tym i brania na siebie ludzkich problemów wynikających z nawykowego złego myślenia. Szczególnie jeśli potem miałabym się czuć wykorzystana, oszukana albo po prostu pozbawiona energii życiowej po takim spotkaniu.

    1. avatar KasiaM 13 lipca 2019 o 22:00

      Zgadzam się z magdal! Co dwie głowy to nie jedna. Jak mozna wysłuchać i pomoc to się pomaga.
      Narzekanie bez zamiaru zmiany sytuacji – nie do przyjecia!

  9. avatar KasiaM 13 lipca 2019 o 21:52

    Pepsi kiedyś napisała. Poswiecic innej osobie PÓŁ GODZINY. A nie wysłuchiwać wszystkich godzinami, jezeli to nie jest konieczne.
    Ja nie daję pijakom i innym z zamglonym spojrzeniem złotóweczki, ale daję napiwki jak jestem zadowolona z dostawy, obsługi itd. Bo tak chcę.
    Bardzo dużo korzystam, przyswajając wiedzę z tego bloga. Szczegolnie 44. Przestalam myslec o niesprawiedliwosci na kazdym kroku. A wydajac pieniądze nie myślę juz: braknie mi zabraknie! Tylko: jest ok, zawsze mam. I mam! Nie analizuję dokladnie ale co chwile coś wpada. Np. Znalazlam ładną gotówkę na nieuzywanym długo koncie (lol!) albo nagroda w pracy, jakis zaległy dług mi ktos oddał. Jest dobrze 🙂
    Teraz art o związkach. Ja sobie wybrałam męża własnie takiego sobie. Zeby się n8e trząść i nie spinac. Meczylismy sie 15 lat.. Teraz zaczynam nowy zwiazek i, gdyby nie Ty Pepsi, znowu bym odepchnela od siebie super faceta. A tak, sytuacja opanowana. Bez napinki. Bedzie co bedzie. Jestem wszystkim czego on potrzebuje. Poza tym wolnosc pasja radosc i przestrzeń. Pieknie jest. DZIĘKUJĘ!
    Z miłością ?? Kasia.

    1. avatar Jarmush 14 lipca 2019 o 06:16

      z miłością

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum