zadajesz pytanie absurdalne, skoro nie chcesz zwiększać ilości kalorii, wypadasz z diety 811, więc nie zadawaj pytań w zakresie tej…
Nawet najlepsza dieta może nie być wystarczająco odżywcza i nie zapewniać odpowiedniej ilości substancji odżywczych i antyoksydantów. Powodów jest kilka. Pierwszym z nich są współczesne metody hodowli. Przez ostatnich sto lat przemysłowego rolnictwa ograbiono najbardziej „pożywną” dla roślin, wierzchnią warstwę gleby z ważnych minerałów i pożytecznych bakterii glebowych, które wyhodowałyby najzdrowszą żywność. W rezultacie warzywa, które hoduje się obecnie, mają niższe stężenie minerałów. Do tego dochodzi kwestia pestycydów i użyźniaczy, które maksymalizują ilość przy minimalizacji jakości produktów. Modyfikacja smaku, na przykład w przypadku hodowli smaczniejszych, mniej kwaśnych jabłek, oznacza często automatyczne zmniejszenie ilości substancji odżywczych w nich zawartych. Tu z pomocą mogą przyjść nam zielone superfoods. Dr. Thomas Cowan, autor książki Poczwórna droga do uzdrowienia (The Fourfold Path to Healing), mówi, że w czasach dawnych ludzie, a w szczególności łowcy, wbrew powszechnemu przekonaniu jedli bardzo dużo warzyw, więcej, niż zjada się obecnie. Naukowcy sugerują, że było to około 20 różnych rodzajów warzyw dziennie i około 100 rocznie. Współczesny styl życia przekłada się na kiepską dietę i niedobory. Chroniczny stres, zanieczyszczenia i inne kondycje życiowe sprzyjają zwiększeniu potrzeb odżywczych, najczęściej zwyczajnie ignorowanych. Potrzebujesz więcej witamin z grupy B i magnezu, żeby radzić sobie ze stresem. Potrzebujesz więcej selenu, antyoksydantów, i ponownie witaminy B, żeby oczyścić się z chemikaliów, z którymi codziennie masz styczność. Witaminy D3 potrzebujesz, bo masz ograniczony kontakt ze słońcem. I witaminy K2 dla kości, bo nie ma jej już w pożywieniu. Mogłabym wymieniać w nieskończoność.
Co to oznacza w praktyce? Ciągłe zmęczenie, zaburzenia równowagi hormonalnej, przybieranie na wadze, problemy z odpornością i choroby układu nerwowego.
Sproszkowane algi (zresztą także te w formie tabletek), młode trawy, brokuł, jarmuż czy szpinak to przede wszystkim pokarmy, i to takie, które są ultra bogate w mikroskładniki i antyoksydanty. Problem ze spożywaniem surowego, roślinnego pokarmu jest taki, że jedzenie dobrej jakości nie zawsze jest dostępne pod ręką. Własne oczekiwania ustawia się więc w hierarchii wartości kilka oczek za wygodą i tym, co jest dostępne od ręki na półce w hipermarkecie. Zielone superpokarmy są niezwykle bogate w substancje odżywcze, zawierają niezbędne aminokwasy, mnóstwo witamin i substancji odżywczych. Ich specjalna formuła czyni je koncentratem, na sto gram sproszkowanego produktu zużywa się znacznie więcej świeżego surowca. To tykające bomby… Tyle że witaminowe.
Aby poprawić smak zielonych proszków, który nie wszystkim przypada do gustu, dodaje się do nich sztucznych słodzików, cukru, barwników (aby przykryć kiepską jakość produktu), nieorganicznych, modyfikowanych genetycznie substancji oraz emulgatorów i zagęszczaczy mających na celu utrwalenie tekstury produktu. Superfoods powstałe w ten sposób, często z surowców gorszej jakości, przy przetwarzaniu tracą substancje odżywcze. Tymczasem w przypadku zielonych proszków nic nie stoi na przeszkodzie, żeby miały tylko jeden składnik i zero dodatków. Te mają na celu wyłącznie napompowanie objętości i ewentualną poprawę walorów smakowych przy pogorszeniu zdrowotnych parametrów. Tworzenie zielonych superfoods jest technologicznie skomplikowane, ponieważ wiele witamin i fitochemikaliów ma niską odporność na ciepło, światło i wiele chemicznych form obróbki. W przypadku wykorzystania jednokomórkowych alg natomiast, należy rozbić strukturę komórkową ich ścian, co ma na celu udostępnienie składników odżywczych znajdujących się wewnątrz komórek. Większość firm reklamuje swoje produkty (tj. chlorellę i spirulinę) pisząc o tej technologii, jednak to chwyt reklamowy, gdyż każdy tego typu produkt przechodzi przez ów proces. Dlatego robienie z tej czynności wielkiego halo jest już czystym marketingiem, gdyż nie ma na rynku alg bez zniszczonych ścianek. Natomiast znajdzie się bez liku alg, gdzie producent nie podaje do wiadomości ile taka alga zawiera feoforbidu, czyli alergenu zawartego w każdej chlorelli (też w spirulinie, ale znacznie mniej) Obróbka techniczna produktów, która nie naraża surowców na utratę jakości (wartości odżywczych, ale też odpowiedniego smaku, zapachu, konsystencji) wymaga odpowiednich środków. Zaporowo niskie, bardzo zachęcające ceny, powinny być znakiem ostrzegawczym kiedy kupujesz superfoods.
To jedyny gwarant wysokiej klasy surowca. Ekologiczne farmy, dzięki bardzo restrykcyjnym normom, są wolne od zanieczyszczeń i funkcjonują w zgodzie ze środowiskiem naturalnym.
Coraz częściej firmy żywnościowe wprowadzają do swojej oferty „super pokarmy”, w tym zielone proszki. Brak zrozumienia biologii tych produktów, a przez to odpowiednich metod obróbki, przekłada się często na ich gorszą jakość.
Jak wspomniałam wyżej, jednoskładnikowość, czyli brak dodatków, to klucz do ich jakości. Czy teraz będzie Ci łatwiej? Mam nadzieję! Pamiętaj, że wprowadzając nowe produkty musisz przyzwyczaić do nich organizm! Zawsze zaczynaj od dawki mniejszej niż wskazana i zwiększaj ją stopniowo jeśli nie widzisz przeciwwskazań.
uściski:)
Źródła: wellnessmama.com/124151/greens-powder/
Powiązane artykuły
Komentarze
Siema Pepsi, przeczytałem Twoje „4 kroki jaki sposob wyeliminujesz wiekszosc chorob bez lekow”no i mysle sobie zeby wrzucic tą szklanke zero z sodą wiec zapytuje, okresowo czyli co kilka dni łykać czy może okres czasu i przerwa? – jesli to jak długi? Pytanie nr 2: Jak gorąca ta woda , bardziej 90 czy 65 stopni?
90, zalewasz, syczy, potem możesz dolać zimnej, kup paseczki i sprawdzaj pH moczu, i to jest moim zdaniem najlpeszy sprawdzian, ale są tacy jak Nieumywakim, ktory pije sodę codziennie, ja bym raczej kuracje ograniczała do 2 tygodni i przerwa