jeszcze mógłby być dzień mateczki, mamuni 😜
Uwaga, będzie maga kontrowersyjnie, chociaż to jest tylko hipoteza, to i tak, gdy nie jesteś otwarta na pewne probabilistyczne historie z życia ludzkości, wciśnij klawisz ESC.
Ostrzegałam.
Niektórzy ludzie zostają z nami w sercu na długo, nie dlatego, że zostawili w nas miłość, ale własną pustkę.
Pytanie, czy zdrowy człowiek w sensie nie psychopata może tylko naśladować uczucia, nawet bez złej woli, po prostu nie może inaczej?
A zatem być graczem aktorem sztafażem czyli skorupą, owszem, ze świadomością struktury rozmowy, kontekstu, emocji zawartych w słowach.
Ale bez głębokości jak inny koleś zamieszkały przez duszę?
Jak Janusz z sofy, do którego w końcu można dotrzeć metodami z mojej „Niekochanej …” chociażby, a do niego się jakby nie da, o czym Bridget może się przekonać nawet po wielu latach.
A zatem taki Janusz z sofy może uśmiechać się w odpowiednich momentach, mówić wszystko „jak trzeba”, ale kiedy bolało, on nie czuł głęboko.
Powierzchownie tak, żeby nie wypaść z roli.
Kiedy Ty patrzyłaś, on nie widział.
Kiedy Ty tęskniłaś, nie odpowiadał.
Nie jesteś pierwszą, która to czuje.
I nie jesteś wariatką.
To może być coś więcej.
Ale dobra, zanim polecimy z tym mentalnym granatem w puste relacje, nadchodzę z tą kwestią:
Czy kiedykolwiek próbowałaś wycisnąć duszę z kolesia, który miał w środku yyy … styropian?
Tak czy siak, wkrótce dowiesz się:
Dolores Cannon, specjalistka od hipnozy regresyjnej, opisała wiele przypadków, w których ludzie popadając w głębokie lunatyczne wręcz transiska OPOWIADALI O RZECZYWISTOŚCI JAKO O GRZE.
Mówili, że tylko niektórzy z nas są naprawdę „logowani” do tej symulacji z poziomu duszy.
A inni, to dekoracje, wyzwania, tworzący atmosferę, że jest teatr, niejako tło sceniczne.
Takie NPC – Non Player Characters, jak w grach komputerowych.
Nie chcę z liścia, bo Bridget zdecydowanie rzadziej zasiada przed konsolą, a więc NPC to postacie wirtualne, które są w grze, ale nie są sterowane przez żywego gracza.
Nie podejmują własnych decyzji, mają ograniczone reakcje, powtarzają zaprogramowane teksty i zachowania, są tylko tłem dla prawdziwej akcji.
W grach robią za sprzedawców, przechodniów, czasem za pomocników, ale nigdy nie mają wolnej woli.
I właśnie dlatego to taka mocna metafora.
W jednej z książek Dolores wspomina nawet konkretną laskę, która przez lata próbowała ratować relację z Januszem zimnym jak marmur.
To jakby grać w planszówkę z plastikową figurką i mieć nadzieję, że ona w końcu Cię przytuli.
Nie przytuli naprawdę.
Bo nie ma czym.
Może zasymulować przytulenie, dopóki mu się nie znudzi.
Są też historie Bridget, które przez całe życie goniły za miłością, która nie miała prawa istnieć.
Bo nie chodziło o brak uczucia, chodziło o brak odbiornika.
Jak śpiewanie do ściany.
Albo walenie w nią grochem.
Ruchy są, kształt się zgadza, ale duszy yyy … brak.
I dopiero kiedy Bridget przestaje walczyć z wiatrakiem Don Kichota z rzeczywistością, czuję serio ulgę.
Teraz rozumie, że nie zawiodła.
Że po prostu ona też jest w symulacji GRY, która miała i ma ją czegoś nauczyć.
Ale niektóre, jak Bridget, po przeczytaniu o NPC-ach, zaczęły podejrzewać wszystkich.
Lata taka po biurze, rozgląda się jak po planszy Monopoly.
Ocenia sąsiadów spod szóstki.
Przygląda się kasjerce w Biedrze, jakby była bohaterką z The Sims.
I choć trochę ją to przeraża, to jednocześnie ma niezła podjarkę.
Rozkminiła system.
Och Bridget, bo znienacka pojawia refleksja: – „czy ja właśnie zostałam duchową faszystką?”
Moja rada? Uderz się metalową sztabką w czoło, ale lekko.
Bridget, spokój.
To tylko faza.
Każdy chociaż raz przebudzony, nawet na jeden dzień, czy godzinę czuł się jedynym człowiekiem na tej holograficznej ziemi.
Przechodzi.
Wróci poczucie humoru.
I empatia.
Nawet do NPC.
Najdroższa Bridget, dostarczyłam Naszemu Wszechświatu 💔
E-BOOK „Niekochana, czyli co zrobić, żeby ktoś się we mnie zakochał”,
który po prostu jest KURSEM DOSKONALENIA MANIFESTACJI SP,
czyli specyficznej persony, mówiąc jaśniej konkretnej osoby …🚀
Polecam🫶🏼
Bridget, Ty myślisz, że on Cię nie kocha.
Że może coś robisz źle, że za bardzo, że za mało, że może trzeba było nie pisać, a może trzeba było zadzwonić, może miałaś być bardziej tajemnicza, bardziej kocia, mniej z labradorska aportująca, bardziej laska, bardziej wystrojona, mniej pojebana, bardziej jakaś.
A może Janusz z sofy to nie jest sensu stricte duszą wypełniony?
To tylko NPC?
Tło w Twoim życiu. Statysta w grze, w której Ty zaczynasz się budzić.
Skryptowy byt zaprojektowany nie po to, by kochać, tylko żebyś Ty wreszcie zderzyła się z chińskim murem, zobaczyła, że coś tu jest nie tak z Twoim postrzeganiem siebie.
Żebyś zobaczyła że chodzi o Ciebie, o Twoją ewolucję, o miłość.
Wróćmy więc do Dolores Cannon, jednej z najbardziej niepokornych badaczek duszy i rzeczywistości, w czasie regresji hipnotycznych słyszała od swoich klientów coś bardzo dziwnego.
Ludzie opowiadali o tym, że świat, do którego się „logujemy”, jest SYMULACJĄ.
Jest kilku fizyków kwantowych w tym Tom Campbell, którzy uważają tak samo.
Słynne badanie z dwiema szczelinami i elektronem, który gdy nikt nie widzi jest falą, po prostu energią, a gdy są gapie, włączając przyrządy pomiarowe, zaraz zamienia się w cząsteczkę.
Że nie każdy, kogo mijasz na ulicy, ma duszę.
Że niektóre postacie, choć wyglądają jak ludzie to tylko projekcje.
Yyy … puste skorupy.
Powłoki bez wewnętrznego światła.
Brzmi idiotycznie futurystycznie porąbanie?
Bo koleś na sofie choć do złudzenia wygląda jak zasiedziały przez duszę dajmy na to sybaryty, potrafi mówić, przytulać, nawet robić naleśniki z serem, ba zielone szejki mu świetnie wychodzą, ale w środku jest jak automatyczna roleta w biurowcu.
Otwiera się i zamyka. Reaguje na bodziec. Nie tworzy ewolucyjnie. Nie czuje. Nie jest obecny. Nie ma duszy.
I teraz najlepsze: To nie znaczy, że jesteś głupia, że go kochasz.
Czyli jesteś niejako w przymusie ewolucyjnym.
Twórca ma potężne parcie na tworzenie.
Stąd ta cała symulacja.
Polecam moją książeczkę „Biegam bo muszę”
W co drugim rozdziale poznasz przepis jak w ciągu 8 tygodni od zera zacząć biegać jednym cięgiem 30 minut,
co „pasuje Cię” na biegaczkę.
A w co drugim rozdziale poznasz historię pewnej Coli Eliot, która „uratowała się” dzięki ruszeniu w bieg:-)
Tylko Ty, która się budzisz, rozpoznajesz ten dziwny brak … czegoś w Januszu.
Tego, co się czuje, a czego nie da się udawać. Tego ciepła. Połączenia.
W książkach Dolores Cannon jest scena, w której siedzi na zatłoczonym lotnisku i z lekka wkurzona mówi: „Dlaczego projektuję tu tylu ludzi?”.
W sumie jest tylko jeden gracz absolutny Kate Walker.
Reszta to elementy planszy.
Figury.
Sztafaż.
Może Janusz to tylko interaktywny rekwizyt.
Wielowymiarowy bot. Test emocjonalny.
I może nie po to tu jest, żeby Cię pokochać, ale żebyś Ty nauczyła się nie czekać na miłość od pustych struktur.
Bridget, jesteś zakochana w fantomie.
W odbiciu, które przypomina człowieka, ale nie ma wewnętrznego ognia.
Janusz to nie psychopata. On nawet nie jest zły. On jest… pusty.
Może właśnie dlatego nawet kiedy patrzy na Ciebie, Ty czujesz, że jesteś sama.
Bo jesteś.
On tylko wygląda, jakby był.
A Ty szlochając, próbujesz wlać światło w ekran LCD.
Chcesz wycisnąć duszę z algorytmu.
Ale duszy tam nie ma.
Wiesz, co jest? Twój ból. I on ma sens.
Bo Twoja dusza chce Ci powiedzieć: „Zejdź z tej sceny. Ten aktor nigdy nie opuści teatru. On nie zna życia poza rolą.”
Bridget, Ty się budzisz.
Już czujesz, że coś tu nie gra.
Już widzisz, że ta miłość nie oddycha.
Nie tańczy.
Że jesteś sama w duecie.
I teraz pytanie: czy zostaniesz na tej scenie, czekając aż Janusz ożyje?
Czy zejdziesz z niej i stworzysz własną sztukę z kimś, kto nie gra, tylko żyje?
Niektórych nie da się „rozkochać”.
To nie w Tobie jest deficyt.
To nie Twoja wina.
To nie Twoja niedoskonałość.
Twoja dusza wzywa Cię do wyjścia z matrixa tej relacji.
Do zaprzestania podsycania ognia pod pustym garnkiem.
Do odcięcia kodu, który nigdy nie został napisany dla Ciebie.
A jeśli dalej się wahasz, to przypomnij sobie jedno:
Gdy to skumasz, pochylisz się z wdzięcznością nad kolesiem, przestaniesz chcieć go na siłę BUDZIĆ, walić grochem o ścianę.
Wejdziesz w końcu w prawdziwość.
Wejdziesz w końcu w OBECNOŚĆ.
Trafisz w końcu na duszę, która odpowie Twojej.
Nie naprawiaj hologramu.
Wyjdź z teatru.
Twoje światło ma znaczenie.
Napisy końcowe? Nie.
To dopiero początek.
Tyle.
Miłe info:
Odmaszerować!
Na zawsze Twój
Powiązane artykuły
Komentarze
Wow, nie wiedziałam że braki witaminy C mają też wpływ na moją psychikę!
Myślałam, że tylko na przeziębienie i szkorbut
Dobra Witamina C TiB w dużej dozie i z dodatkiem między innymi bioflawonoidów z cytrusów i kwercetyny powoli się wchłania
Są kompozyty energii, Jeszua takim był, Hitler też, ale żeby to było takie częste to ja sama wątpie. Nie pchaj się tam gdzie cię nie chcą, nie szukaj uznania najpierw w innych to i stworzysz w końcu relacje, ale bądź wartością samą w sobie, bo i ta druga strona z głębią i dojrzałością, wybiera to samo. Swój ciągnie do swego.
NPC? 👾
Nie! 🫷
Magnes! 🧲
O tak! Zdecydowanie jestem magnesem 😁
Magnesem 🫅 na kobiety 💃 i pieniądze 💰
Tak się zastanawiałem nad komentarzami na YT. Oczywiście ja rozumiem zachwyt nad kolejną wiedzą i nowymi w życiu treściami, które otwierają oczy. Niemniej mam takie wrażenie, że niektóre panie mogą próbować potraktować tę wiedzę jako kolejną wygodną wymówkę. Do tego dlaczego, według nich, ich życie nie wygląda tak jak to sobie wyobrażają.
Teoretycznie to ja też mogę teraz zacząć głosić, że nie spotkałem w życiu żadnej Na Całe Życie Janinki, bo wszystkie były botami 😂 I jakże to możliwe, że żadna nie okazała głębszych uczuć takiemu menowi jako jo 😆
Ja i tak startowałem z takiego poziomu, że to ile na razie nabyłem świadomości już jest w tej chwili dla mnie wystarczające. Już nie chcę brnąć w tak metafizyczne rozkminy jeszcze głębiej. Plus chociażby nie idź w stronę światła itp..
Oczywiście nie mam powodów aby nie wierzyć Dolores Cannon. Tym bardziej, że ona aż tyle życia poświęciła tym zagadnieniom. I jest specjalistką i profesjonalistką. Tyle tylko, że to z powrotem prowadzi mnie ku zarzuconym już przeze mnie ścieżkom. Np. niezliczone ilości demonów, które widział ojciec Amorth. Albo mnóstwo dusz czyśćcowych spotykanych przez chociażby Marię Simmę. I to też są doświadczenia całych ich żyć. A nie pojedyncze przypadki.
Niemniej oczywiście zachęcam do wizyt na kanale YT Pepsi. Bo jest tam mnogość różnych innych treści. Chociaż bloga nadal i tak lubię czytać 🤗
to nie jest wizja jednej osoby jak przytaczane przez Ciebie przykłady, ale tysiące przesłuchań tysięcy ludzi w regresji hipnotycznej. wszyscy mówią to samo.
Ja akurat nie widzę większej różnicy.
Jedna otrzymała przekaz od tysięcy dusz już po ich wylogowaniu.
A kolejna, ale nadal jedna, otrzymała od tysięcy dusz jeszcze zasiedlających żywe ciała. I tylko tyle.
Oba przekazy sobie nie przeczą. Logiczne, że ta co rozmawiała z podobno czyśćcowymi duszami, nie mogła nic wiedzieć o botach. Skoro te nie mają duszy. Amortha tym razem pomijam, bo nie znam się na demonach.
Ja w każdym razie po prostu ani w to ani w tamto nie idę. Poza tym u Dolores tych teorii jest całe mnóstwo.
To co mnie skłoniło do refleksji to fakt, że konsumentki YT ucieszyły się, że teoria botów stanowi remedium na zachowanie Januszy. Ale już nie zastanowiły się nad tym dlaczego to akurat one spotkały bota w swoim życiu. Wygląda na to, że każda teoria będzie w porządku byle tylko nie przyjąć osobistej odpowiedzialności za swoje życie.