a epatuj se Kiszonko cielesnością ile chcesz i wyhaczaj kolesia na proste plecki trzymam kciuki 🙌💚🩵🩷🔮🥀😘☕️💫
Komć: Nie da się zaspokoić pragnień, są tylko potrzeby. Ech, Pepsiku kochany, a możesz doradzić prostym językiem, jak dotrzeć do tego, czego się chce w życiu, żeby wreszcie dowiedzieć się, co jest moją pasją? Może to absurd, ale właśnie tego nie wiem. I nijak kroku naprzód. Jestem po 30, magister, bez pracy od baaaardzo dawna, życie dzień za dniem, mijający czas, strach, przerobione książki, Murphy, Sekret, Robbins, blogi, filozofie, bla bla bla, Twój często irytujący mnie blog (znów o ego, nie rozumiem, co ona ode mnie chce, no to mogę marzyć o sukniach Armaniego czy nie, bo też nie rozumiem…), i co dnia próbuję odkryć, co jest moim powołaniem. Zakotwiczyć się w „Tu i Teraz” nijak nie umiem, sama spróbuj, bądź wysoką wibracją, gdy trzeba kupić ten pie*rzony chleb, bo o awokado mogę pomarzyć, za 2 dni rachunek i wibracja go za mnie nie zapłaci, a ja nadal nie wiem czego chcę i płakać się chce. I powodzenia w lekceważeniu opinii najbliższych mocno zgniecionych faktem, że muszą wiecznie Ci pożyczać na Święty Nigdy, bo Ty bez pracy i przerażona w ogóle zmianami, perspektywą wyjścia z domu, odrzucenia, rozczarowania czy czego tam sobie chcesz. I nie jesteś moja kochana Pepsi w stanie napisać mi niczego odkrywczego, niczego, czego bym już wcześniej gdzieś nie czytała i…NIC DO MNIE NIE DOCIERA, NIE MA ŻADNEJ ZMIANY, NIC SIE NIE DZIEJE!!!!! Pomóż, Peps!
Nic się nigdy nie zadzieje, gdy się napiera. Zapytaj kogokolwiek, kto cokolwiek wygrał. To stało się zawsze wtedy, gdy nie był na wygranej skupiony, gdy od niej nie zależało jego życie. Przykład Buddy jest najlepszy. Siedział 6 lat w ascezie, jego ciało nędzniało, a on zatopił się w sobie i nic. Dopiero, gdy odpuścił, poszedł coś zjeść, nagle wszystko wskoczyło na swoje miejsce. Maria Skłodowska tak samo wpadła na swoje odkrycie, gdy po 3 latach ciągłych prac bez sukcesu, w końcu odpuściła. I tej nocy wstała i napisała rozwiązanie na biurku, nawet tego nie pamiętając. W ten sposób ludzie wygrywają w Monte Carlo, gdy już na nic nie liczą. To jest prawidłowość i logika Wszechświata. Gdy się skupiasz na problemie, wówczas wzmacniasz go.
Dlaczego nie można więc skupić się na sukcesie finansowym? Większość ludzi skupia się na sukcesie finansowym, ale on nie ma miejsca. Bowiem do sukcesu finansowego można dojść tylko drogą bycia tu i teraz i działaniem, a nie marzeniami o sukcesie. Marzenie jest tkwieniem w przyszłości. Tkwić w przyszłości można i trzeba tylko w aspekcie czasu zegarowego, gdy obmyślamy strategię, wybieramy drogę do celu, wyznaczamy daty. Następnie należy ego/umysł zaraz odłożyć na półkę z przyborami kreślarskimi, jak cyrkiel, czy ekierkę i zacząć działanie tu i teraz. Bez czasu psychicznego, bez knucia, fantazjowania, po prostu robisz, tworzysz całym sobą. Ale Ty chciałabyś już wiedzieć co i jak. Jednak tak bardzo nie ma Cię tutaj i teraz, że Twój twórczy umysł niczego Ci nie podpowiada, a jedynie ego Cię straszy przyszłością. Może wspominasz przeszłość, może porównujesz. Jednak cokolwiek Ci się wydarzyło w przeszłości działo się w tamtejszej teraźniejszości. Teraz tego nie ma.
Teraz jest ten moment do życia, ale Ciebie w nim nie ma Kij w nyry ego, nie chcę Ci truć nielubianym słowem, chociaż nie ma po co wydawać opinii, ale chcę Cię tylko zachęcić do życia. Mówisz, że nie umiesz zakotwiczyć się w „Tu i teraz”: to rzecz bardzo trudna faktycznie, i na dłuższą metę zarezerwowana dla Buddów (którym oczywiście też jesteś).
Nie ma Cię tu i teraz wcale, bo problemy dnia codziennego całkowicie Ci przesłaniają bycie tu i teraz, czyli życie. Jedni odkładają życie na półkę, bo niedługo otwierają firmę, wyjeżdżają do Stanów: wtedy to dopiero zaczną żyć (akurat), czy do Tybetu. Inni odkładają życie, bo czekają na nowego Jaguara, inni, bo ma nadejść listonosz, więc już nie ma ich teraz. A Ty odkładasz życie myśląc wciąż o jakiejś kasie, skąd ją wziąć?
Powiedz mi szczerze, dlaczego nie podejmujesz jakiejkolwiek pracy? Sprzątanie, prowadzenie komuś domu? Bycie kelnerką? Im głupsza praca, i bardziej monotonna, tym większa szansa na wejście w nią całą sobą i wyjście z czasu psychicznego. Gdzieś tam w tyle głowy będziesz miała poczucie, że czas zegarowy mija, ale tu i teraz będziesz miała szansę się zerować. Nie będziesz tkwiła w czasie psychicznym. Poczujesz się lekka, wolna, a w takim stanie, myśli (które napływają do głowy) są odkrywcze i twórcze. To wtedy wpada się na pomysł teorii względności.
Chcą się zamartwiać. Dziecko, które straciło mamę wkrótce cierpi, że ją zapomina. Ludzie, którzy stracili bliskich wciąż cierpią, przypominając sobie ich ciała i ego, nie myśląc o tym, że tak naprawdę nikt prawdziwy nie umarł. Że tamta jaźń będzie już zawsze istnieć. I że najwyższy czas zakończyć czas żałoby i przenieść się do tu i teraz, gdzie nie ma cierpienia, bo nie ma ego. Nigdzie nie ma życia, tylko w tu i teraz.
Parę lat temu, stając na rozdrożu, wybrałam świadomie pracę w polskim coffie shopie na Brackiej w Krakowie, więc bez marihuany na półkach, hi hi. Do obowiązków baristki należało też sprzątanie toalety dla klientów. Wraz ze mną pracowało wielu ślicznych młodych ludzi w modnych najkach, studiujących i dorabiających sobie do czesnego. W pewnym momencie skonstatowałam, że tylko ja myję ten wychodek. Co mnie nie dziwi, moje ego miało z tego powodu pewną satysfakcję, ale już w tym czasie miałam też świadomość, że tam w kiblu, sama się jakby oczyszczam. To było dla mnie kultowe doświadczenie i pierwsza w życiu praca u kogoś (baaardzo niskopłatna) stała się wielką nauką. Myślę, że już wtedy zaczęłam coś tam kumać. Jeśli sprawy, które zaprzątają Twoje myśli nieustająco, dotyczą pieniędzy, to nie pozostaje nic innego, tylko ruszyć ze skrzyżowania i zacząć działanie. Stanie w miejscu i narzekanie, będąc przywalonym jutrem i wczoraj to trwanie w smutku i lęku, czyli nie życie. Życie jest zajebiste, bo nie ma w nim czekania na cokolwiek i nie ma rozliczania przeszłości. Nie wiem co się wyłoni z Ciebie, w sensie jaka twórczość? Nie wiem co sprawi, że będziesz się zatracać samoistnie. Ale jeśli świadomie nie wejdziesz w czynności, w zwyczajne życie, nie zabierzesz się do głupiej roboty, Ty też się tego nie dowiesz. A gwarantuję Ci, że Twoje szczęście jest już w Tobie. I tylko czeka, żeby Cię zalać kasą, zdrowiem, tym co jest potrzebne Twojemu ciału. Ale najpierw musi pojawić się intencja, a potem działanie.
Ale Ty piszesz: … „NIC DO MNIE NIE DOCIERA, NIE MA ŻADNEJ ZMIANY, NIC SIE NIE DZIEJE!!!!!” … To ja Ci powiem: ZRÓBŻE COŚ W KOŃCU INNEGO NIŻ DOTYCHCZAS, TO ZOBACZYSZ ZMIANĘ. Tylko głupiec będzie robił stale to samo, oczekując na inny rezultat. Żeby nie było, to nie ja, to Einstein. Czyli, zatrudnij się gdziekolwiek, schowaj dyplomy do kieszeni, ba nawet o nich zapomnij. Wchodź na całego w czynności. Zacznij oddawać ludziom kasę, którą od nich pożyczyłaś. Biegaj codziennie, pij wodę, mrucz i śpiewaj. Olej, czy Ci się udaje, czy nie siedzieć w „tu i teraz”. Nie goń za myślami. Śmiej się z siebie, gdy się na tym złapiesz po raz setny. I doświadczysz zmiany, o którą Ci chodzi. Obiecuję Ci to.
Lovciam
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba. Rzuć też może gałką na to: Dobre suplementy znajdziesz w naszym Wellness Sklep
Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, i niekoniecznie wyraża zdanie założycielki bloga, tym bardziej nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.
Powiązane artykuły
Komentarze
Na pewno autorka komcia bardzo fajnie i obrazowo pisze 🙂
Zostań niania u jakichś zajebistych, swiadomych ludzi ja tak.kiedyś zrobiłam.. tyle co ja się od nich nauczyłam o zdrowym trybie życia, diecie, lekarzach naturopatach i radość od dziecka która dostałam, nie do przecenienia!!
Swietny tekst! Ja tez mam przestuj w zyciu, ale duzo biegam, pije, cos tam bucze 🙂 Dziekuje tez za takie doswiadczenia. Uwazam, ze wlasnie skupianie mniejszej uwagi na problemie samo go rozwiazuje. Owocki Peps 🙂 Ide pohasac z Ryskiem 🙂
<3
Jak nie możesz znaleźć pracy, to spróbuj tak: idź do empiku, jeśli masz go blisko i ułóż balony na dziale party. Nie pytaj nikogo o zgodę, nikt Ci nic nie zrobi. Jak zapyta dlaczego to powiedz że nie możesz na to patrzeć. 😉 Tam są tez świeczki urodzinowe, serpentyny, ale najwięcej balonów i prawie zawsze bajzel. Mnie przy układaniu balonów oświeciło, mówię serio. Ułóż ten regał po bożemu, nawet jeśli nie będziesz umiała być w tym tu i teraz to po prostu układaj świeczki i balony zgodnie z tym co jest w opakowaniu i tak, żeby było ładnie. Do pomocy może Ci się przydać koszyk klienta albo dwa. A jak ułożysz, to poproś kasjera o wezwanie store managera, kierownika sklepu albo chociaż szefa zmiany, pokaż regał i daj swoje CV, powiedz że CHCESZ pracować. Empik to dość ciężka praca, ale kasa jest zawsze na czas no i nie ma tam czasu na rozkminę, prawie każda czynność jest medytacyjna. Naprawdę, naprawdę polecam w Twojej sytuacji. Też poszłam tam po studiach, prawie wszyscy w empiku tak mają 😉 wysłałam wtedy z 60 CV i tylko empik odpowiedział. I jest to doświadczenie, za które jestem bardzo, bardzo wdzięczna, bardzo dużo się o sobie nauczyłam, no ale przede wszystkim, tam zostałam oświecona, właśnie przy balonach. Lovciam 😀
P.S. Są też inne sklepy 🙂
o jaki fajny komć, lovciam2
Świetny tekst!!! dla mnie najtrudniejsze było pozbycie, puszczenie (nie wiem jak to nazwać) strachu, który mnie zmuszał do myślenia nad rozwiązaniem, sukcesem :/ ciśnienie rosło, i porażka tez…aż w końcu ze złości rzuciłam wszystko w ciorty i wtedy zaczeło do mnie docierać że nie tędy droga….
Witam Cię serdecznie Pepsi, wciąż jestem i czytam każde Twoje słowo. Pepsi, nic szczególnego się nie wydarzyło od kiedy Cię poznałam, ale i tak czuję, że jestem inną osobą w sensie pozytywnym. Pepsi chciałam o coś zapytać, sorry że tutaj, ale nie wiem gdzie pytać o takie rzeczy. Mój tata ma bajpasy od góry do dołu, nie dawno miał następną operację nóg, kiedyś Grzesiu pisał, że są jakieś sposoby, żeby pobudzić większe krążenie w żyłach, tylko nie mogę tego znależć. A druga sprawa, Pepsi mam bliską mi, bardzo młodą osobę. Chyba od trzech lat zabierają ją w różne miejsca. Miała vega testy niby wyszło, że miała przywry, tasiemca i nie wiem, może coś jeszcze, nie za bardzo można się dowiedzieć, przeszła całą terapię na wyzbycie się tych pasożytów włącznie z różnymi specyfikami. Leczona też była w szpitalach, helicobacter, zapalenie błony żołądkowej, w każdym bądź razie dziewczyna codziennie wymiotuje, jest chuda i przezroczysta, w tamtym roku zawaliła maturę, bo nie była w stanie iść na egzamin. Być może to anoreksja, nie wiem, ale chciałabym jej jakoś pomóc. Teraz zaczęli podawać jej witaminę C, za moją namową, a nie jest łatwo do czegokolwiek ich przekonać. Dziewczynka mówi, że jest po tym niewielka poprawa i chciałam Cię zapytać czy myślisz, że ta glutamina na odbudowę jelit, którą Ty polecasz była by wskazana dla niej ? A może coś innego możesz polecić.
własnie przeczytałam o sobie i do siebie.takie to trafne i mądre , że aż mi się płakać chce, bo własnie gdzieś utknęłam miedzy przeszłością , nieosiągalną przyszłością , poczuciem niespełnienia i totalnym zawieszeniem i brakiem pomysłu na siebie, bo nie wiem co robić dalej.Jestem na jakimś rozdrożu i bezdrożu.Zrezygnowałam z pracy i zawodu do którego nie chce wrócić , ale nie wiem co robić dalej.Dzisiaj siostra wyjechała i zrobiło się smutno wszystkim.I tylko ten zielony sok w szklance mnie cieszy, bo jest mój i dla mnie i chociaż na chwilę gasi pragnienie i rozjaśnia umysł.Dzięki tym razem za duchową motywację.Może zamiast użalania się nad sobą i snów o niebieskich migdałach i pójdę sprzedawać np. buty i może mnie oświeci…
w ciąże też się tak zachodzi haha..sprawdzone na wielu przypadkach..jak myslisz tylko zeby zajść i robisz i robisz i nic.. nawet miesiącami, ba nawet latami..to ni cholery, jak sobie odpuszczasz.to bach hehe..coś w tym jest:)
gdy parenascie lat temu się zerowałam( bez tych wszystkich przeczytanych mądrych książek.. ) to intuicyjnie oddychalam , po to tylko by nie zwariować.. i wtedy wlasnie mialam przeblysk , milosc do calego swiata, do wszystkich ludzi i w ogole no prawie chodzący budda z blogim usmiechem na ryjku..
teraz po x latach, gdy juz taka jestem oczytana , dokladnie wiem co wtedy robilam( ze łoł medytowałam heh) jaka może byc „nagroda” to po prostu jest milion razy trudniejsze.. wtedy robiłam to dla samego robienia.. intuicyjnie sama z siebie , bo po prostu mi pomagalo, w najgorszym okresie mojego zycia.. nie licząc na jakies efekty.. teraz juz wiem jak to smakuje, i chcialabym juz i natychmiast.. i sciana:)
chyba wyszoruje caly dom po prostu.. wiosenne porządki zrobie wczesniej:)
ściskam pepsi
<3
Matko i córko adoptowana. Faktycznie masz Dar. Jakbyś mnie znała, te historyjki są o mnie. Każdego dnia patrzę w lustro na buzię, z której kondycją nie dają sobie rady ani cuda organiczne, ani kosmetyki z Douglasa za € i myślę: nie pójdę tu i tam, bo źle wyglądam. O, ale jak podleczę buzię i zginie mi trądzik, to, o, wtedy zobaczycie!!! Jak tylko z powrotem będę mieć jędrną skórę, to wtedy, o! Jak tylko stąd wyjadę, to będę szczęśliwa! Jak tylko, jak tylko, TO WTEDY ZACZNIE SIĘ MOJE PRAWDZIWE ŻYCIE!!! Niezła pułapka, co, Pepsi? A najlepsze w tym wszystkim jest to, że ja jestem naprawdę mocno inteligentna, twórcza, zaradna, elokwentna, pełna erudycji, oczytana, inne na na na na, ale wbiłam sobie na amen do głowy, że zacznę żyć prawdziwie, wiesz, tym moim wymarzonym życiem, gdy będę gotowa, włosy będą piękniejsze, cera gładsza, w szafie mnóstwo pięknych dopasowanych ubrań, angielski na poziomie idealnym, ciało wysportowane, to wtedy, tak przygotowana, będę mogła dopiero przekroczyć progi mego wyśnionego życia, dopiero będę go godna, choć bogowie tylko wiedzą, gdzie miałabym mieszkać i co robić, skoro sama nie wiem. Fajnie, prawda?
A żeby nie było, że niebycie w Tu i Teraz to dla mnie nowość: gdy byłam dzieckiem i babcia lub mama kazały mi iść do ogrodu narwać truskawek, agrestu czy czego tam, byłam jak skatowana. Siedzialam w tych krzakach i rwałam to g… jak za karę. Bo myślami byłam już wyłącznie zawsze w tym, co mogłabym robić zamiast tego i co będę robić, jak już narwę i stawało się to koszmarem. Do dziś mi to zostało. Robię coś nudnego, „nie mojego”, jestem w myślach gdzie indziej. I wk*rw wtedy większy.
Będę dokładnie przegryzać Twój post, bardzo dziękuję za odpowiedź i wysiłek. Dziękuję też wszystkim, którzy skomentowali moj post i doradzali otworzenie piekarni dziękuję zwłaszcza Madzi, którą też przytulam
PS. Żeby nie było, Pepsi, że taka ostatnia ofiara ze mnie. Czasem jestem wręcz pewna, że jeden określony zawód (zostawmy to w tajemnicy) jest dla mnie. To to! Czuję, że to już, już wiem, że to to! A potem euforia jakoś mija. Ale gdzie tam, co za pomysł, to nie ma ze mną nic wspólnego, i jak ja bym to niby miała robić, ech, co za głupota…
Pozdrawiam
Pepsi, dziękuję..
Fajny komentarz. Ja tak mam przez 8 godzin kiedy siedzę w robocie. Myślami jestem na plaży i korzystam ze słońca z którego nie mogę skorzystać obecnie bo w murach pracuję. I wkurw jest większy. Cóż.
Propozycja praktyczna dla autorki komentarza na początku wpisu (i paru innych): bardzo dawno temu zauważyłam dość prosty mechanizm, który teraz bym zaliczyła do pułapek ego. Otóż jedynym zamierzeniem, które spełnia się natychmiast i ze 100% gwarancją sukcesu jest zamiar „bycia nieszczęśliwą/wym”. „Biedna ja” mogłam z czystym sumieniem zwolnić się z wszelkich wysiłków, popełniać dowolne błędy (nieszczęśliwej przecież wolno) i spokojnie oczekiwać jakiegoś „wybawiciela/ki” (najlepiej na białym koniu albo z innymi fanfarami). Działo się tak zupełnie niezależnie od okoliczności.To „odkrycie” okazało się bardzo przydatne: pozwoliło mi utracić zaufanie do takiego myślenia (teraz bym powiedziała: do ego), stanąć z boku i trochę się z siebie pośmiać.
W myśl tzw. „dziewiątego błogosławieństwa”: błogosławieni, którzy umieją się śmiać z samych siebie, albowiem nigdy nie zabraknie im powodów do radości.
Bardzo polecam taką refleksję, zwłaszcza w trudnych sytuacjach.
Życzę powodzenia na drodze do oświecenia 🙂
<3
Pepsi, bardzo lubię tu wracać, czytać Twoje mądrości – lubię to „lekkie pióro” i przesłanie.
<3
Pepsi na siwizne a właściwie na pozbycie sie siwizny co zjadać? Ja dzieki tobie zapisalam sie na fortepian, marzylam o tym od dziecka i zawsze sobie mówiłam że zrobię to jak będę mieć dom i miejsce na pianino, wcisnelam w domu keyboard i prol roku temu zapisałam się na lekcje koniec czekania, idzie mi średnio, malo cwicze bo nie maymm kiedy, ale bardzo to lubie-dzięki:)
http://www.pepsieliot.com/jak-odmlodzic-sie-trawa-pszeniczna-czyli-przestac-siwiec-2/
Dziękuję
To na prawdę działa.. takie odpuszczenie. W tamtym roku szukałam na gwałt pracy.. w obcym kraju ze słabą znajomością języka (wg mnie).. mając dziecko na utrzymaniu.. miałam być zatrudniona w miejscu pracy mojej mamy ale okazało się, że je zawieszono.. Wzięłam dupę w troki zawoziłam CV gdzie się dało. Przy tym w każdej wolnej chwili wyobrażałam sobie jak po mnie dzwonią w sprawie pracy, jednocześnie odpuszczając strach i odpowiedzialność jaka na mnie ciąży (dziecko). Wyobrażałam sobie jak dzwoni telefon, jego dźwięk, gdzie leży, w co jestem ubrana, co robię i gdzie kiedy on dzwoni. No i co? Zadzwonili z firmy w której rzekomo zawieszono zatrudnienia w najmniej spodziewanym momencie. Jestem po studiach, mówią że dość bystra jeśli chodzi o pc i te sprawy.. i pracuję w magazynie z owocami gdzie każdy łypie na mnie oczami co tu robię z moim wykształceniem. Codziennie jadąc do pracy wmawiałam sobie z wielkim uśmiechem na twarzy, że wszystko potrafię i jestem szczęśliwa. Co tydzień zmieniałam (z duszą na ramieniu) miejsce pracy aby nauczyć się WSZYSTKIEGO. Nikomu nie mówiłam, że moja mama też tu pracuje. Piszę do osoby która napisała koment „Wszystko jest w Tobie tylko trzeba znaleźć sposób na obudzenie tego czegoś”. A teraz chcę zostać mechanikiem maszyn w moim magazynie. Pozdrawiam wszystkich niezłomnych.
Dzięki Peps za kolejny fajny tekst.
Wpis w punkcik czekalam na ta odpowiedz i mnie nie zawiodła !!!!!!!! Sciskam od serducha ciebie pepsi i mocnosenna <3
<3
Pepsi kochaniutka, dzieki ze otwierasz mi oczy, moj swiat sie zmienia zaczynam kochac i szanowac siebie jak nigdy wczesniej. Prosze nie zmieniaj sie!!! :-* kocham Ciebie 🙂
Kocham Ciebieee
świetny tekst.
Pepsi pewnie masz juz dosyć tych żali śpiących dziewczyn ale jestem kolejna jak ci sie nie bedzie chciało odpisać kolejny raz to samo ( jak Tolle powtarzasz ciagle to samo czaję ma to swój cel 😉 jestem jak ta dziewczyna z komentarza co niedobranym związek. Nie uważam sie za lepsza po prosty uważam sie za bardziej świadoma – dlatego cieżko mi znieść to ze tak mam jak ona. Mój facet ostatnio ogłada tv jakiś program mówią o nepalu i on do mnie: Nepal to w tajlandi? Ja nie wyśmiewam jego intelektu serio nie – ludzie nie umiejący czytać to cudowni buddowie czaję to – chodzi o to ze ja nie mogę być ty i teraz czasem mi sie udaje ale no nie mogę jak pomyśle ze do końca życia nie będę miała o czym gadac z gościem którym mieszkam ojcem moich dzieci. Jak go poznałam to juz wiedziałam ze to nie to i nic z tego nie bedzie ale byłam w skomplikowanej sytuacji życiowej trochę sobie ćpałam i takie tam i to sie po prostu stało ze razem a potem cud prokreacji ; co mamy wogole nie rozmawiać ? To jest dobre dla świata? Myślisz ze jak zacznę wibrować serio wysoko jak to przemoge w sobie to co nagle mi to zacznie odpowiadać ? To wyglada jakos nie do przebrnięcia … Czytam jakieś fajne rzeczy o zdrowym jedzeniu opowiadam mu a on nic on nie potrafi nic zapamietać ja ogarniam nasze prAktyczne życie dzieci i nas oboje i serio nie chce mi sie z nim bzykać jak zawieruje i pokocham go miłością szczera bez ego to poczuje namiętność ? Powiesz ze nie potrzebuje seksu okej orgazmy przereklamowane wiem co o tym myślisz ale jak mu to wytłumaczę to sie nie zmieści w jego głowie na sile mam ? Oh życie
Spoko, jestem tu dla Ciebie 😀
No to mamy kolejny ciekawy przypadek ….Kass ….ile ludzi tyle przypadków kochana Kass pomijac wszystkie twoje zależności od męża mam na myśli społeczne ,finansowe etc. Skup się kochanie jesteś jedyną osoba na ziemi nie masz dzieci rodziny nic czy wtedy jeśli pojawi się obok twój maz to jest ok ,kochasz, go i nie interesuje cie jego wiedza ,czy poglądy twoja istota kocha jego takiego jakim jest ….odpowiedz sobie na to pytanie ????? Dalej będziesz wiedziała co robić …..sciskam cie mocno trzymaj się swojej boskości pozdrawiam <3
Madziu, człowiek nie może być przypadkiem. Czlowiek jest cudem, milością, ale nie jest przypadkiem, to rzeczy i pomysły ego są przypadkowe.
Madziu, człowiek nie jest przypadkiem. Nie mozna patrzec przedmiotowo na innego czlowieka oceniajac go czy wartosciujac. Czlowiek jest cudem, emanacja milosci ale nigdy nie jest przypadkiem. Jak nie chcesz go poznac nie musisz, ale nie oceniaj go i nie sprowadzaj jego roli w swiecie do bycia przypadkiem. To brak szacunku…
Ja też musze tutaj dodać coś od siebie
Mam 26 lat, jestem matką, żoną i kochanką w jednym, studentką i sprzątaczką (ale sobie nasłodziłam ). Kiedyś myślałam, że mam beznadziejne życie, męża i już nic mnie nie czeka sensownego w życiu, miałam nerwice lękową i milion objawów somatycznych, denerwowały mnie głupoty, ludzkie gadanie, to co ktoś o mnie mówi i przytłaczała mnie własna matka, która pomimo usilnych moich starań zawsze była niezadowolona z mojego życia, z moich wyborów i poczynań (szkoła nie ta, mąż nie ten, dywan nie taki kupiłam, ona by inaczej postąpiła, źle dzieci wychowujemy itd)
Powoli zaczęłam wierzyć w siebie dzięki pani psycholog z prawdziwego zdarzenia i artukułom Pepsi. Zaczęłam olewać oczekiwania innych w stosunku do mnie, zaczęłam żyć swoim życiem, zmieniłam diete, przestałam ufać lekarzom tym co dla nich liczy sie mammoma z wypisywanych recept ( bardzo się nie podobało pani psychiatrze jak jej powiedziałam, że odstawiam leki. Pokusiła się nawet o stwierdzenie, że wyląduje w psychiatryku i odbiorą mi dzieci). Moje życie jest wspaniałe, mam wspaniałe dzieci, męża, super prace, świetne szefostwo i studia o kierunku, który zawsze mi się podobał a nie miałam odwagi spróbować bo przecież jestem na nie za głupia i nie podołam. Ludzkie gadanie mam w tyłku, jest duży więc objętościowo się dużo do niego zmieści nie interesuje mnie co myśli o moich poczynaniach moja własna matka, nie wzrusza mnie też jej nie jeden telefon z tym, że to przeze mne ma depresje bo ją zawiodłam bo nie robie tego co ona chce. Żyjemy z mężem własnym życiem i cieszymy się każdym dniem pomimo wielu obowiązków.
W czasie mojego codziennego sprzątania w pracy mam mnóstwo czasu na przemyślenia i czas na słuchanie wykładów.
Dzięki Pepsi i Pani psycholog zaczęłam odzyskiwać zdrowie, wiare w siebie i to że życie może być piękne
tylko że ja mówię żeby nie chodzić do psni psycholog 😀 zdrówka
Pepsi, ta kobieta jest inna normalna, życiowa, troche jak nie psycholog a dobry doradca życiowy. To ona mi pokazała dlaczego miałam nerwice lękową to ona mnie uświadomiła, że jestem kobietą a nie małym dzieckiem zależnym od swojej matki. Wcześniej tego nie widziałam.
Dzięki za wszystko
jesteś Buddą, powiedziała Ci to?
Droga Pepsi mam tylko jeden problem, strasznie się stresuję przed każdym egzaminem i nie wiem jak temu zaradzić. Chyba za bardzo mi zależy na tych studiach.
Pepsi, a opowiedz o tym buczeniu – tak jakby mówienie MMMM? czy może buczenie jak krowa, mbuuuuu 😀 Co ono daje?
Światu niby nic :D, ale Tobie wszystko, zaczynasz wysoko wibrować, samoleczyć się , zerować, jesteś
Hejo Pepsi, na początku dziękuje za super avatara jest piękny 🙂 Chcę Ci bardzo coś napisać. Miałam w życiu parę momentów kiedy wyjrzałam na chwilkę z matrixa i ogromny spokój i szczęście ogarniało mnie całą :). Był to skutek biegania, śpiewania (które pojawiło się w moim życiu naturalnie!), ale też chęci zmiany, trochę miałam dość już mojej neurozy i czarnowidzctwa.
Od jakiegoś czasu zaczęłam dużo sprzątać, biegać nie jeść mięsa zupełnie i w mojej korpo pracy wchodzić w zadanie cała (po prostu przyjemność sprawiało mi „flow” czyli moment kiedy jestem w pełni pochłonięta zadaniem). To wszystko połączyło się w jedno kiedy wpadłam, a dokładnie coś mnie przyciągnęło na Twojego bloga – wiec dzieki! dzięki za Twoją odwagę i za to że wpadłaś na ten pomysł, jesteś świetna! Tak naprawdę by być szczęśliwą wystarczy biegać, i wchodzić w zadania no i kochać. Nie wiem jak to wszystko teraz się potoczy, nie wiem co jeszcze ode mnie odpadnie ale myślę że na pewno będzie dobrze i spokojnie co by się nie działo.
Dziękuję Ci bardzo za ten komentarz, buduje. Lovciam
Wierzę, że każdy z nas ma swojego anioła stróża, który telepatycznie, korzystając z naszej wewnętrznej intuicji ostrzega przed różnymi rzeczami. Chce żebyśmy się zatrzymali. Jak nie słuchamy – klepie nas delikatnie w ramię. Jak znowu nie słuchamy, że mamy się zatrzymać, to wali na odlew. Tracimy pracę, znajomi odchodzą, może nawet chorujemy.
Dostajemy wtedy absolutnie wszystko do tego, żeby w końcu się zatrzymać.
Ale nie – człowiek musi stwarzać opór. Więc szuka pracy w korpo, która go niszczyła i biadoli, że jej nie znajduje.
Przeszłam przez to wszystko kilka lat temu. Od jakiegoś czasu testuję różne rzeczy, a zamiast być kierownikiem, pracuję w sekretariacie. Mam na jedzenie i czynsz. Już kilka rzeczy sprawia, że się spalam. Przepełnia mnie wdzięczność i zachwyt. Znowu.
Po prostu wsiadłam do łodzi i wyrzuciłam wiosło.
Autorce komentarza też polecam poddanie się temu co jest. Skupienie na tym co jest a nie na tym czego nie ma. Wzbudź w sobie wdzięczność za ten kawałek chleba i już jesteś o wibrację wyżej. Zrób grzanki z suchego i dżem z mirabelek i zaproś na śniadanie sąsiadkę. Nawet się nie obejrzysz kiedy bedziecie zajadac tosty z awokado. Wszystkiego dobrego 🙂
to Ty sama jesteś aniołem stróżem, żyjesz we własnym programie komputerowym, ale gdy udaje Cie się wyrwać z głowy do ciała, dochodzi do głosu anioł, czyli prawdziwa Ty
Otworzyłam ten artykuł, bo właśnie mam kiepską sytuację finansową i tak czuję, że nie żyję. I zamartwiam się jak tu dozdrowieć, jak nie ma kasy na bio i suple. Katuję się myśląc na co wydać żeby było jak najlepiej. Bo będzie kaszana jak pójdę do pracy a tu pac, choróbsko. Wiem, że się zapętlam, tylko ciężko tego nie robić, jak dopiero co właśnie tak straciłam pracę… No i czytam sobie artykuł i próbuję rozkminić jak puścić. Bo rzeczywiście coś w tym jest, bo tak odnaleźliśmy się z Ukochanym, że oboje sobie odpuściliśmy szukanie miłości. I znaleźliśmy siebie ? I On też mi nieraz opowiadał, że jak miał wyjebane, to wszystko samo szło. Mówi, że często tak bywa, że wszystko układa się samo, bez naszej ingerencji i napierania na życie. Żebym się nie martwiła, to się wszystko ułoży.
No ale jak mam sobie zapewnić zdrowie bez martwienia się? (Wiem, stres na pewno nie pomaga :P) I jak mam pojechać z Ukochanym na Karaiby czygdzieśtam, albo już w ogóle dla mnie niepojęte – zamieszkać gdzieś blisko natury, jak mnie na czynsz zaraz stać nie będzie?
No i tak sobie myślę, że co do zdrowia, to powinnam wzmocnić organizm i to wzmocnienie wpisać w codzienność, rutynę, żeby nie myśleć (typu 'muszę wziąć witaminki na cośtam’ bo za tym chyba jest myślenie 'bo inaczej będę chora’ ). No ale do tego czasu pozwalam sobie na rozkminę jak to wszystko ułożyć, na ustalenie jak ma mój dzień wyglądać i poszukiwania mojej drogi zdrowia. No tak to nazwijmy. Co prawda taka rozkmina może się z zamartwianiem wiązać ale jakoś to trzeba wszystko ogarnąć.
A co do marzeń o świetlanej przyszłości na łonie natury, jak to to to puścić? Bo to bardzo ważne dla mnie, dla Nas jest. Chyba być zadowolonym z tu i teraz? Że jesteśmy razem? I nie rozmyślać na razie o wakacjach czy o tym, że czuję się jakbym stała w miejscu, tylko iść do pracy, nie? I się nie wkurwiać tylko kochać wszystkich i wszystko. Siebie też, nawet jak kochanie nie wychodzi ❤️ Peace generalnie. Bo czasem się martwię czy nie będziemy jednymi z tych ludzi, co mówią że coś zmienią, ale odkładają na potem bo kasa. I tak całe życie jadą. Nie chcę wpaść w coś takiego i czuję że muszę o tym pamiętać. Ale powinnam o tym nie myśleć. Puścić. Ale jak pamiętać i nie myśleć? Czy po prostu mieć wyjebane i liczyć, że nawet jakbym się zapętliła w odkładaniu na potem, to sobie przypomnę? Albo los przypomni. Czy w tym wypadku lepiej wszystko rzucić i udać się w dzicz? Żeby nie odkładać na potem?
Budzę się chyba. Ale się gubię i mam pytania, bo nie umiem określić co pochodzi od ego, a co ode mnie. Uczę się na nowo kontaktu z moim ciałem i ze sobą. I czasem nie jestem pewna kto do mnie mówi 😛 Czy to mój program czy jaj
Coś mi podpowiada, że właśnie odpuszczenie sobie martwienia się o to czy uda się coś zmienić, jest lepszym pomysłem niż wypad w dzicz i zmiana na już, na teraz, na gwałt. Raz, że to mi się zgadza z tym, co napisałaś Peps. Żeby puścić i nic na siłę. I sobie dać na luz. Dać sobie prawo do błędów. Dwa, że czuję, że będę o tym pamiętać, wszechświat będzie pamiętać i będzie dobrze. Czuję, bo np. jak zapalę i wpadnę na coś, a nie mam jak myśli zapisać i się stresuję, to niewiele pamiętam. A zdarzyło mi się kilka razy sobie powiedzieć 'luz Kaczko, Twój mózg jest piękny i mądry i sobie poradzi’ i pamiętałam. Albo coś mi przypominało.
No i mój Kochany mówi, że trzeba starać się cieszyć małymi rzeczami np. tym że wstało słońce, bo pewnego dnia nie zaświeci więcej, szukać radości w drobiazgach, które tak naprawdę są najważniejsze. Choć inaczej bym to ujęła, bo czy te małe rzeczy nie są wielkie? Bo przecież słońce to kosmos, to życie, to coś wielkiego. I raczej bym wolała w momencie cieszenia się nie myśleć 'bo pewnego dnia nie zaświeci’ :p Ale sens ten sam – że lepiej niż szukać radości po prostu czuć i chłonąć to, co nas otacza. Radość sama wtedy przyjdzie. I że mamy siebie, więc sobie poradzimy 🙂 Że trzeba pozwolić sobie czuć. I chyba o to chodzi w byciu tu i teraz, nie?